Projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach mających na celu poprawę nadzoru nad zdrowiem i ochroną zwierząt doprecyzowuje prawa i obowiązki organizacji zajmujących się interwencyjnym odbieraniem zwierząt (art. 7 ust. 3 ustawy i ochronie zwierząt). Będą one musiały informować organy samorządu terytorialnego oraz policję lub prokuraturę najpóźniej następnego dnia po odebraniu zwierzęcia, a także przekazywać, gdzie zwierzę się obecnie znajduje. Za niedopełnianie tych obowiązków, a także używanie strojów, nazw czy odznak mogących świadczyć, iż przedstawiciele NGO reprezentują organ państwowy, grozi kara od 1 do 10 tys. zł.
Tymczasem z raportu opublikowanego przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki w 2021 r. wynika, że spośród 4748 spraw dotyczących przestępstw wobec zwierząt w latach 2017–2019 aż 46 proc. zakończyło się umorzeniem dochodzenia, a 29 proc. odmową jego wszczęcia. Niespełna 19 proc. postępowań toczonych w prokuraturach zaowocowało wniesieniem do sądu aktu oskarżenia.
– Organy zrzucają odpowiedzialność na siebie nawzajem lub nie podejmują działania, bo nie wiedzą, jak się za nie zabrać. Boją się ewentualnych konsekwencji. W regionach, gdzie policja ma częstszy kontakt z organizacjami pozarządowymi i ma doświadczenia w interwencjach na fermach, ta świadomość jest większa, a współpraca lepsza – mówi Marta Korzeniak z SOK.
Czytaj więcej
Dobra wiadomość – organizacje społeczne nie stracą prawa do odbierania zwierząt krzywdzącym je wł...
Ucywilizować odbiory
– Obecny zapis „niezwłocznie” można różnie interpretować, dlatego ograniczenie tego terminu do jednego dnia to dobre rozwiązanie. Nagminnie organizacja nie zwraca zwierząt, mimo przegrania sprawy w sądzie – mówi Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego. – Powinny mieć obowiązek zwrotu, a jeśli go nie dokonają, płacić odszkodowanie, nawet gdy zwierzę zaginie lub umrze. Odbiór interwencyjny trzeba ucywilizować – dodaje.