Zapowiedziane w 2017 r. dochodzenie się takich roszczeń naruszałoby zdaniem Fischera zasady dobrej wiary (bona fides) prawa międzynarodowego i łamałoby ochronę zaufania Niemiec, w związku z czym stanowiłoby nadużycie prawa (por. także A. von Arnauld). Zasada dobrej wiary to zasada prawa międzynarodowego. Roszczenia reparacyjne należy zatem uznać za utracone.
Nie zgadza się z tym Thomas Jaeger. Ponieważ Niemcy (RFN) podczas negocjacji dot. umowy Warszawskiej z 1970 r., jak i podczas negocjacji dot. traktatu dwa plus cztery bezskutecznie żądały od Polski wydania kolejnego oświadczenia o rezygnacji z reparacji. W związku z tym nie można uznać (co propaguje Malte Fischer), że RFN po 1989/1990 r. rzeczywiście mogło bona fide uznać, że Polska zrezygnowała także z indywidualnych roszczeń swoich obywateli. Polskie zdanie podzielone zostało przez kanclerza Helmuta Kohla, który uznał regulacje tego zagadnienia za konieczną podczas negocjacji dot. pojednania Niemiec.
Fischer zwraca uwagę na to, że przy zawieraniu umowy pomiędzy RFN a Polską Ludową o podstawach normalizacji ich wzajemnych stosunków z 7. grudnia 1970 r. wiceminister spraw zagranicznych J. Winiewicz potwierdził ważność oświadczenia o rezygnacji z 1953 r. Polska natomiast musiała, przy układaniu konstrukcji traktatu dwa plus cztery na konferencji w Ottawie 12.2.1990 r., w której brała udział jako członek Paktu Warszawskiego, wyrazić sprzeciw, jeśli chciała stawiać roszczenia reparacyjne. Już wtedy dało się przewidzieć, że ostateczna regulacja kwestii reparacji nie będzie odgrywać znaczenia w nadchodzących negocjacjach dot. traktatu dwa plus cztery.
Uważa on (jak i Thomas Jäger) dalej, że Polska musiała zgłosić jeszcze istniejące roszczenia reparacyjne podczas negocjacji Traktatu o ostatecznym uregulowaniu w odniesieniu do Niemiec z 12.9.1990 r. (zwanym traktatem dwa plus cztery). Polska brała w nich częściowo udział w kwestii granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Była na to okazja, gdyż kwestia granicy była powiązana na podstawie umowy poczdamskiej z umową pokojową, w której i zagadnienie reparacji miało zostać ostatecznie uregulowane. Traktat dwa plus cztery nie zawiera ostatecznej regulacji kwestii reparacji wojennych państw trzecich, które nie były stronami umowy poczdamskiej z 2.8.1945 r. Zagadnienie to nie zostało również podniesione w projekcie traktatu dwa plus cztery. Także i cel regulacji roszczeń reparacyjnych w Moratorium Reparacyjnym Londyńskiej Umowy w sprawie długów niemieckich z 27.2.1953 (art. 5 ust. 2) (tzw. umowa londyńska) nie został osiągnięty. Podobna sytuacja miała miejsce podczas konferencji Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie 21.11.1990 r., gdy podpisano Paryską Kartę Nowej Europy. W negocjacjach tych Polska również brała udział. Powinna była wtedy zauważyć, że traktat dwa plus cztery nie przewiduje regulacji kwestii reparacji. Skoro Polska chciała podnosić roszczenia reparacyjne, powinna była zgłosić zastrzeżenie do protokołu. Zdaniem Jana Emendörfera Polska nie zasiadała przy stole, gdy negocjowano traktat dwa plus cztery.
Brak ostatecznej regulacji kwestii reparacji wojennych w traktacie dwa plus cztery na niekorzyść państw trzecich uprawnionych do reparacji
Thomas Jaeger powołuje zdanie rządu federalnego, który stoi na stanowisko, że reparacje dla Polski zostały uregulowane ostatecznie i to zarówno prawnie i politycznie. Zgadza się z tym Fischer powołując zawarte po wojnie umowy.
Zagadnieniem spornym jest w opinii Fischera, czy traktat dwa plus cztery, zawarta 45 lat po wojnie, rzeczywiście nadawała się do ostatecznej regulacji kwestii dot. II Wojny Światowej, a mianowicie ostatecznej regulacji reparacji w stosunku do państw trzecich, które nie były stronami ani umowy poczdamskiej ani traktatu dwa plus cztery. Tym samym kwestia reparacji mogła zostać uregulowana. Państwa trzecie, jak Grecja czy Polska, uprawnione do reparacji wojennych, postanowiły wykorzystać tą lukę i zgłaszać roszczenia reparacyjne po podpisaniu traktatu dwa plus cztery.
Zdaniem Fischera, brak regulacji dot. reparacji wojennych, tj. luka ta mogłaby mieć znaczenie dla państw trzecich, które są uprawnione do reparacji, a które jednocześnie nie były państwami sygnatariuszami umowy poczdamskiej czy traktatu dwa plus cztery, jak Grecja i Polska. Dla państw sygnatariuszy jak Francja, Rosja, Anglia i U.S.A. regulacja dot. reparacji nie była konieczna. Trzy mocarstwa, które w Traktacie dot. regulacji z powodu wojny i okupacji w wersji z dnia 23.10.1954 r. (niem.: Ueberleitungsvertrag), pozostawiły zbadanie ich roszczeń wojennych umowie pokojowej, jaka jeszcze miała być zawarta, nie zgłosiły roszczeń podczas negocjacji do traktatu dwa plus cztery. Natomiast Rosja zrezygnowała już w 1953 r. z reparacji z jej strefy wpływów, a tym samym w stosunku do Niemiec jako całości.
Praca pana Fischer zajmuje dalej się kwestią, czemu konstelacja traktatu dwa plus cztery została wybrana i czemu kwestia reparacji nie została ostatecznie uregulowana, jak zostało to przewidziane w Moratorium Reparacyjnym Londyńskiej Umowy o Długach i w Traktacie z 16.5.1952 r. dla państw uprawnionych do reparacji. Autor szuka odpowiedzi na pytanie, czy wynikają z tego zobowiązania reparacyjne dla Niemiec jako całości w stosunku do państw uprawnionych do reparacji jak Grecja czy Polska.
W opinii prawników traktat dwa plus cztery nie zawiera ostatecznej regulacji kwestii reparacji (Fischer, por. także H. J. Brodesser/B. J. Fehn/T. Franosch/W. Wirth). Nie dotyczy to trzech mocarstw, które brały udział w traktacie dwa plus cztery i które nie zgłaszały żadnych roszczeń, jak i Rosji (ZSRR), która zrezygnowała ze swoich roszczeń reparacyjnych w 1953 r. powstaje zatem pytanie, z jakich względów trzy mocarstwa nie wypełniły zobowiązań wynikających z londyńskiego moratorium długów (art. 5 ust. 2) i nie zawarły ostatecznych regulacji dot. kwestii reparacji w traktacie dwa plus cztery, przynajmniej dla uprawnionych do reparacji państw trzecich. Odpowiedź na to pytanie wynika z historii powstania tejże umowy, jak i powód braku regulacji dot. roszczeń.
Jednak, jak podnosi Jan Emendörfer, Niemcy są zdania, że kwestia wszelkich reparacji zamknięta została wraz z zawarciem traktatu dwa plus cztery pomiędzy RFN, NRD i byłymi państwami okupacyjnymi Stanami Zjednoczonymi, ZSRR, Francją i Wielką Brytanią, mimo że zagadnienie reparacji wcale nie zostało poruszone w tejże umowie, a państwa dotknięte czy zainteresowane, jak Polska, Grecja czy Jugosławia wcale nie siedziały przy stole.
Presja czasu na zawarcie (jakiegokolwiek) porozumienia tłem historycznym Traktatu dwa plus cztery
W opinii Malte Fischera powodem konstrukcji traktatu dwa plus cztery była duża presja czasu, spowodowana niepewną pozycją Gorbaczowa – największego zwolennika zjednoczenia Niemiec – w Komitecie Centralnym. Obawiano się odsunięcia Gorbaczowa od władzy. Z tego względu bardzo mało czasu pozostało na zjednoczenie Niemiec, który musiał być wykorzystany co do ostatniej sekundy. Mocarstwa zachodnie, jaki i Niemcy uznały za priorytetowe zakończenie niemieckiego procesu zjednoczenia, gdy Gorbaczow [jeszcze] sprawował urząd.
Jednocześnie była mowa o 110 państwach, które znajdowały się z Niemcami w stanie wojny i które mogły brać udział w negocjacjach. Niektóre z tych państw miałyby roszczenia reparacyjne i uzależniłyby zgodę na podpisanie tej umowy od tej kwestii. Z powodów prawnych i politycznych nie dążono do zawarcia umowy pokojowej w rozumieniu umowy poczdamskiej. Chodziło o zawarcie umowy, która byłaby podobna do umowy pokojowej, a w której alianci zrezygnują ze swoich praw. Konstrukcja traktatu dwa plus cztery była na rękę także rządowi federalnemu, w zakresie dotyczącym kwestii reparacji wojennych, gdyż nie musiałby się zmagać z nieprzewidywalnymi roszczeniami reparacyjnymi.
Postanowienia dot. celu w Nr. 12 preambuły do tego traktatu odnoszą się jedynie do skutków wojny dot. państw sygnatariuszy traktatu dwa plus cztery, na co wskazuje historia tegoż traktatu. Państwa te celowo zrezygnowały z regulacji skutków wojny, w szczególności kwestii reparacji, w stosunku do państw trzecich, aby jak najszybciej podpisać traktat.
Natura prawna traktatu dwa plus cztery
Fischer zastanawia się, czy traktat dwa plus cztery stanowi klasyczną umowę pokojową. Punktem wyjścia dla kwestii reparacyjnych w traktacie dwa plus cztery jest część VI art. 1 ust. Traktatu do regulacji kwestii dot. wojny i okupacji w wersji z 23.10.1954 r. Tam zdefiniowane jest pojęcie “umowa pokojowa” jako “umowa pokojowa pomiędzy Niemcami i ich byłymi przeciwnikami”. Jako “byli przeciwnicy” uznano wszystkie państwa, jakie znajdowały się z Niemcami w stanie wojny, a więc także i państwa trzecie uprawnione do reparacji. Brak jest jednak takiej regulacji w traktacie dwa plus cztery. Podpisana ona została jedynie przez cztery mocarstwa z dwoma państwami niemieckimi.
Fischer powołuje cel traktatu dwa plus cztery, określony w Nr. 12 preambuły do tego traktatu. W świetle tej regulacji traktat dwa plus cztery przewiduje ostateczną regulację w stosunku do Niemiec, jako zdefiniowany cel. Zatem, w opinii Malte Fischera, kwestie nie uregulowane miały pozostać nieuregulowane. Jest to wątpliwe w świetle presji czasu, jaki pozostał na zawarcie traktatu.
Wiążący charakter i treść traktatu dwa plus cztery w stosunku do państw trzecich uprawnionych do reparacji?
Malte Fischer zadaje kolejne pytanie, czy (jedynie) regulacja docelowa (bez konkretnych postanowień traktatowych) może zostać uznana za ostateczną w stosunku do Niemiec po jej podpisaniu przez państwa sygnatariuszy czy obejmuje ona też państwa trzecie uprawnione do roszczeń. Rząd Federalny stoi na stanowisku, że celem traktatu dwa plus cztery była ostateczna regulacja w stosunku do Niemiec. Podobnie widzi to Kempen, który uznaje np. roszczenia Grecji za wygasłe ze względu na ostateczny charakter traktatu dwa plus cztery. Reprezentuje on pogląd, zgodnie z którym cztery mocarstwa chciały zakończyć wszelkie kwestie dotyczące skutków wojny w niniejszej umowie (por. też D. Blumenwitz). Jako argument powołuje on cele umowy, jak przewiduje to preambuła.
Kempen stara się też skonstruować wiążący charakter traktatu dwa plus cztery (a tym samym i braku regulacji kwestii reparacji wojennych) w stosunku do państw trzecich uprawnionych do roszczeń, jak Grecja, które nie były stronami tegoż Traktatu. Jego zdaniem wprawdzie ostateczny charakter traktatu dwa plus cztery nie wiąże państw trzecich. Traktat ten ma – w jego opinii – charakter umowy ipso iure i wywołuje skutki na niekorzyść państw trzecich, także Grecji (podobnie widzi to K. Doehring).
Sam Malte Fischer poddaje tą argumentację w wątpliwość. Wątpliwości budzi kwestia rozciągnięcia statusowego charakteru traktatu dwa plus cztery na roszczenia reparacyjne państw trzecich, co nie zostało uregulowane w traktacie dwa plus cztery. Umowa statusowa jest wyjątkiem od zasady prawa międzynarodowego “pacta tertiis nec nocent nec prosunt”, czyli zakazu regulacji na niekorzyść państw trzecich bez ich zgody, jak przewiduje to art. 34 WKPT (Wiedeńskiej Konwencji o prawie Traktatów z 23.5.1969 r.). Do definicji takiej umowy należy jej odniesienie się do terytorium (E. Klein). Dotyczy to art. 1 traktatu dwa plus cztery. Przepis ten ustanawia granicę z Polską i ustanawia tym samym część terytorium zjednoczonych Niemiec. Przy regulacji wyłączającej w Nr. 12 preambuły brakuje tymczasem odniesienia do terytorium.
Ponadto umowa statusowa zakłada, że państwa sygnatariusze traktatu dwa plus cztery byłyby prawnie umocowane do dysponowania przedmiotem umowy ze skutkiem “erga omnes”, tu do wykluczenia roszczeń reparacyjnych państw trzecich uprawnionych do reparacji wojennych. W opinii Malte Fischera nie można wyjść z takiego założenia. Dochodzenie się roszczeń reparacyjnych jest prawem własnym państw trzecich, które znajduje swą podstawę w prawie międzynarodowym. Państwa sygnatariusze traktatu dwa plus cztery, który stanowi umowę międzynarodową i do której zastosowanie znajduje Art. 34 WKPT nie mogły rozporządzać tymi prawami bez zgody państw trzecich.
Co do treści traktatu dwa plus cztery, Fischer podnosi, że nie wyklucza on roszczeń reparacyjnych uprawnionych do reparacji państw trzecich, jak Polski. Także „zgoda” Polski do traktatu dwa plus cztery na Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie 21.11.1990 r., w której Polska brała udział, gdy podpisano Paryską Kartę Nowej Europy, nie może być brana pod uwagę ze względu na Art. 35 WKPT. Sytuacja ma się tu podobnie jak w przypadku Grecji. Ostateczna regulacja kwestii reparacji Polski, jako uprawnionego do reparacji państwa trzeciego jest nadal otwarta, jeśli nie stoi jej naprzeciw rezygnacja z 1953 r. (zob. wyżej, Fischer wyklucza uprawnienie Polski do dochodzenia się roszczeń reparacyjnych).
Polsko-niemiecka umowa graniczna
Thomas Jäger zwraca uwagę na to, że także w polsko-niemieckiej umowie granicznej z 1991 r. nie podniesiono kwestii reparacji wojennych, mimo że umowa ta bardzo dokładnie ustosunkowała się do wzajemnych stosunków. Podczas rozmów poprzedzających tą umowę polska strona uznała kwestię reparacji za załatwioną.
Część 3
W części trzeciej zawarte są podnoszone w niemieckim piśmiennictwie argumenty, mające przemawiać za tym, że Polska reparacje już otrzymała. Poruszona jest także kwestia przedawnienia. Ta część opracowania odnosi się także do rozważań gospodarczych. Ponadto zawiera ona podnoszone w niemieckim piśmiennictwie argumenty dot. ewentualnej drogi sądowej. Tematem ostatniego rozdziału są odszkodowania dla indywidualnych ofiar przemocy nazistowskich Niemiec.
Decydujący argument przeciw polskim roszczeniom reparacyjnym
Za decydujący argument przeciw polskim roszczeniom reparacyjnym Fischer podnosi fakt, że Niemcy odstępując część swojego wschodniego terytorium Polsce w traktacie dwa plus cztery w związku z polsko-niemiecką umową o granicy z 14.11.1990 r. spłacili reparacje, jakich byli możliwie dłużnikami. Niezależnie od tego, jak można oceniać roszczenia reparacyjne Polski, jedno pozostaje. W art. 1 ust. 1 traktatu dwa plus cztery ustanowiono granicę na Odrze i Nysie jako prawnie ostateczną pomiędzy Polską a Niemcami. Na podstawie tego postanowienia w art. 1 ust. 2 w zw. z umową graniczną z 14.11.1990 z Polską byłe tereny wschodnie Niemiec na wschód od Odry i Nysy łużyckiej, które na podstawie umowy poczdamskiej przekazane były Polsce jedynie tymczasowo „do czasu ostatecznej regulacji zachodniej granicy Polski”, zostały w prawnie wiążący sposób oddane Polsce. Ostateczne przepisanie byłych terenów wschodnich Niemiec (z wyjątkiem Królewca) stanowiłoby klasyczne świadczenie reparacyjne Niemiec w stosunku do Polski (tak oprócz Fischera widzą to K. Doehring, K. Liesem, podobnie J. A. Frowein, i D. Blumenwitz, którzy preferują potrącenie (niem.: Aufrechnung) oddanych na podstawie Traktatu dwa plus cztery w związku z polsko-niemiecką umową graniczną z 14.11.1990 r. byłych wschodnich ziem niemieckich włącznie z położonymi tam w roku 1945 majątkami w stosunku do polskich roszczeń reparacyjnych.
Podobnie argumentuje Klaus Bachmann pisząc, że niemieccy dziennikarze i prawnicy podnoszą, że podnoszenie roszczeń reparacyjnych przez Polskę kwestionowałoby granice Polski. Ich zdaniem rezygnację Polski z 1953 r. można interpretować jedynie z wynikami Konferencji Poczdamskiej.
Bachmann podnosi, że Polska – w ramach negocjacji dot. Konferencji Poczdamskiej – otrzymała wschodnie tereny Niemiec „do administracji”. Z obszarów tych Polska wywoziła różne rzeczy do Polski centralnej, co stanowiło reparacje. Jego zdaniem nikt nie wierzył wtedy w to, że obszary te zostaną na zawsze polskie i z tego względu Polska postępowała w ten sposób.
Fischer uznaje tą kwestię za decydujący argument przeciw polskich roszczeniom. Powołuje on zdanie kanclerza Helmuta Kohla wyrażone podczas negocjacji dot. Traktatu dwa plus cztery w rozmowie z węgierskim premierem J. Antall dnia 21.6.1990 r. „byłoby absurdem [...] rozmawiać o reparacjach, gdy wymaga się od nas jednocześnie ostatecznej rezygnacji z jednej czwartej starego terytorium rzeszy, którego Hitler nie zdobył”.
Przesunięcie granicy polsko-niemieckiej jako klasyczne reparacje wojenne?
Nie zgadza się z tym Jerzy Kranz, który podnosi, że Kanclerz Helmut Kohl uznał w latach 1989-1991 granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej jako cenę za pojednanie Niemiec, a nie za wynik II Wojny Światowej. Jerzy Kranz zwraca uwagę na panujące w Niemczech przekonanie, że przyznane Polsce w umowie poczdamskiej obszary Niemiec stanowiły część reparacji. Z drugiej jednak strony tereny te zostały powierzone Polsce do "prowizorycznej administracji" na czas nieokreślony, do czasu zawarcia umowy pokojowej ze zjednoczonymi Niemcami.
Kranz uważa też, że od 1949 r. RFN nigdy nie zrezygnowało z ziem wschodnich Rzeczy Niemieckiej w granicach z 1937 r. Niemcy stracili te obszary wskutek panowania nazistowskiego reżimu i postanowień czterech zwycięskich mocarstw (nie Polski).
Roszczenia reparacyjne Polski względem Niemiec
Tak długo, jak Niemcy wskutek Zimnej Wojny i związanego z tym podziału składały się z dwóch państw, polskie roszczenia reparacyjne nie miały znaczenia dla Republiki Federalnej Niemiec, w opinii Malte Fischera. Spowodowane to było po pierwsze podziałem odpowiedzialności dot. realizacji roszczeń reparacyjnych uprawnionych do reparacji państw trzecich na podstawie umowy poczdamskiej, zgodnie z którą Republika Radziecka odpowiedzialna była za dochodzenie się roszczeń reparacyjnych Polski. W przeciwieństwie do tego państwa zachodnie zobowiązane były do egzekucji roszczeń reparacyjnych pozostałych państw uprawnionych do reparacji, co było prowadzone na podstawie Paryskiej Umowy o Reparacjach z 14.1.1946 r. Po drugie z powodu rezygnacji Polski i ZSRR z roszczeń reparacyjnych w 1953 r. kwestia reparacji tych państw przeciw Niemcom nie powinna w ogóle powstać. Mocarstwa zachodnie nie zrezygnowały z roszczeń reparacyjnych. Sprawdzenie ich roszczeń jak i roszczeń reparacyjnych państw trzecich powinno zostać uregulowane pomiędzy nimi i Niemcami jako całością.
Oznacza to, zdaniem Malte Fischera, że ostateczne uregulowanie kwestii reparacji z Niemcami jako całością obowiązywało cztery mocarstwa, a nie RFN. RFN – ze względu na prawa zastrzeżenia mocarstw zachodnich zgodnie z podziałem reparacji w umowie poczdamskiej – nie była wtedy umocowana do decydowania o Niemczech jako całości, czy ich granicach w umowie pomiędzy RFN a Polską Ludową o podstawach normalizacji ich wzajemnych stosunków z 7. grudnia 1970 r. (Umowa warszawska). To samo należy przyjąć w stosunku do kwestii reparacji, która powinna być częścią umowy pokojowej.
Fischer podnosi, że sytuacja prawna dot. egzekwowania polskich roszczeń reparacyjnych zmieniła się po zjednoczeniu Niemiec. Polska mogłaby zawierać umowy reparacyjne jedynie ze zjednoczonymi Niemcami, co zostało osiągnięte Umową Zjednoczeniową z 31.8.1990 r. i traktatem dwa plus cztery. Postanowienia umowy poczdamskiej Polski wtedy już nie obowiązywały. Zgodnie z art. 7 ust. 2 traktatu dwa plus cztery „zniesiono” umowę poczdamską jako porozumienie czterech mocarstw. Zatem opinia prawna Sejmu prawidłowo przewiduje możliwość dochodzenia się roszczeń reparacyjnych od zjednoczonych Niemiec (str. 38).
Otrzymane reparacje, czyli kto decyduje o tym, ile reparacji jest konieczne czy wystarczające
Jan Emendörfer zgadza się z tym, że w świetle prawa międzynarodowego nie jest to wyjaśniona kwestia. Jednak pozostaje pytanie, czy takie roszczenia reparacyjne są nadal możliwe do przeforsowania, ze względu na to, że w międzyczasie doszło do świadczeń odszkodowawczych w ramach bloku wschodniego, tj. pomiędzy Związkiem Radzieckim, Polską a NRD.
Thomas Jaeger zwraca uwagę na zdanie rządu federalnego, zgodnie z którym kwestia reparacji została uregulowana w umowie Poczdamskiej, reparacje zostały wypłacone, a więc nie ma podstaw do dochodzenia się dalszych roszczeń.
Jerzy Kranz zwraca uwagę na to, że przewidziane w umowie poczdamskiej z 1945 r. reparacje składały się wyłącznie ze świadczeń w postaci naturalnej (niem.: Naturalleistungen) (jak wyposażenie przemysłowe, dostawy z aktualnej produkcji, konfiskacje zagranicznych majątków), które każde mocarstwo okupujące czerpało ze swojej strefy.
Przedawnienie
Jak uważa Klaus Bachmann w Niemczech panuje duże zdziwienie, czemu 78 lat po zakończeniu wojny ktoś chce dochodzić się reparacji wojennych. Podczas, gdy ze sprawców czy ofiar praktycznie nikt już nie żyje. Jednak przyznaje on, że Polska nie jest sama w tym aspekcie. Już przed kilkoma laty Grecja i Włochy zgłosiły podobne żądania, natomiast Namibia ma w najbliższym czasie nawet otrzymać coś, co namibskie i niemieckie media nazywają „reparacjami”. Jednak niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych (niem.: das Auswärtige Amt) i Urząd Prezydenta Niemiec (które brały udział w negocjacjach tejże umowy międzynarodowej) są zdania, iż nie są to reparacje wojenne. Wydarzenia, z powodu których te „reparacje” będą wypłacane, miały miejsce prawie 120 lat temu.
Thomas Jäger proponuje zastanowić się nad tym, czy roszczenia po tylu latach od wojny nie są przedawnione. Jednak aspekt przedawnienia w prawie międzynarodowym publicznym nie jest jednoznaczny.
Rozważania gospodarcze jako dalsze argumenty podnoszone w piśmiennictwie
Bachmann powołuje jeszcze kolejny powód, który czyni temat reparacji skomplikowanym. Podczas okresu powojennego doktryna prawnicza w RFN reprezentowała pogląd, zgodnie z którym wyniki Konferencji z Poczdamu nie obowiązywały w Niemczech, gdyż Niemcy nie brały w niej udziału. Polscy prawnicy, komunistyczni i antykomunistyczni (jak Krzysztof Skubiszewski), argumentują natomiast, że po bezwarunkowej kapitulacji Rzeczy Niemieckiej w 1945 r. i podziale na 4 strefy okupacyjne nie było państwa niemieckiego, które mogłoby brać udział w Konferencji w Poczdamie. Mimo to, wyniki i postanowienia tejże konferencji, jak przepędzenie Niemców ze Wschodu i przesunięcie zachodniej granicy Polski, obowiązują także i Niemcy.
Bachmann zwraca uwagę na to, że od kiedy państwa używają broni masowego rażenia i kilku zbrodniarzy może zniszczyć całe narody, wina sprawców jest z reguły zupełnie nieproporcjonalna do ich możliwości odpowiedzialności czy odszkodowania. Nawet gdyby obecne Niemcy chciały, nie mogłyby one zapłacić Polsce 1,3 biliona Euro. A nawet gdyby Niemcy chciały, Polska nie powinna tego wymagać, gdyż zniszczyłoby to jej gospodarkę, a w Niemczech spowodowałoby powrót do nacjonalizmu. Polska dostałaby wtedy „holenderskiej” choroby, jak ekonomiści nazywają szok, który wywołany jest nagłym przypływem dewiz i jakiego doświadczyły kraje takie jak Kolumbia, Azerbejdżan, Indonezja i Holandia w skutek eksportów surowców. Szokujący wzrost własnej waluty czyni każdy eksport innych dóbr nieopłacalnym i prowadzi do boomu importu, który wyniszcza własny przemysł i miejsca pracy.
Podobnego zdania jest Jäger, który uważa, że Kanclerz Olaf Scholz powinien wskazać Polsce, jak wysokie sumy Niemcy płacą Unii Europejskiej, z których to Polska profituje.
Czy Polsce pozostać może jedynie przewód sądowy?
Klaus Bachmann zwraca uwagę na to, że prawie wszyscy polscy eksperci prawa międzynarodowego uważają, że rezygnację z 1953 r. można kasować jedynie razem z wynikami Konferencji z Poczdamu.
Jednocześnie nie ma sądu, przed którym można by to zrobić. Trzeba by zatem zwołać konferencję międzynarodową z udziałem Aliantów, a więc Rosji, Francji, Wielkiej Brytanii, USA, jak i Niemiec, Polski i wszystkich tamtejszych „państw wrogów” Niemiec, które mogłyby decydować o reparacjach, granicach Niemiec i tym samym jednocześnie granicach Polski.
Zdaniem Bachmanna polski rząd nie miałby łatwo dochodzić się roszczeń przed sądem. Już sam wybór właściwego sądu może sprawiać trudności. Przed polskimi sądami zagraniczne państwa mają immunitet, tak samo, jak Polska ma immunitet przed zagranicznymi sądami. Polski rząd stara się znieść ten immunitet i pozwolić polskim obywatelom składać pozwy przeciw Niemcom przed polskimi sądami. Takie orzeczenia nie zostaną uznane poza granicami kraju, lecz polscy sędziowie mogliby konfiskować majątki niemieckie, które nie są objęte immunitetem dyplomatycznym. Coś podobnego zrobili włoscy sędziowie przed kilkoma laty na wniosek greckich sądów, kiedy to skonfiskowali niemiecką willę. Rząd federalny zaskarżył to przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze i wygrał tą sprawę. Bachmann uznał, że trzeba podkreślić, że grecki rząd miał lepsze argumenty na poparcie swoich roszczeń niż rząd polski.
Jednocześnie Trybunał ten wypowiedział się już w podobnej sprawie i wskazał na brak swojej właściwości do spraw dotyczących II Wojny Światowej. Nie jest prawdopodobnym, że ta sprawa skończy się przed sądem. Trybunał haski mógłby jedynie orzekać, gdy obie strony, tj. Niemcy i Polska, poproszą go o to, na co Niemcy raczej się nie zgodzą.
Odszkodowania dla ofiar przemocy nazistowskich Niemiec?
Klaus Bachmann podnosi „na szczęście dla polskiego rządu” alternatywę, której upatruje w indywidualnych odszkodowaniach dla ofiar. Tą drogę wybrał rząd Gerharda Schrödera koniec lat 90tych celem uniknięcia skomplikowanych i niebezpiecznych dla niemieckich koncernów w Stanach Zjednoczonych postępowań sądowych, jakie mogłyby wytoczyć byli pracownicy przymusowi. Koncerny i rząd federalny złożyły się, założyły fundusz, z którego byli pracownicy przymusowi otrzymywali „humanitarne świadczenia”, podczas gdy pieniądze przesyłane były poprzez zagraniczne fundacje. Rządy tych państw musiały się zobowiązać, że przejmą dale idące roszczenia, odbiorcy podpisali, że ich roszczenia były tym samym wykonane.
Problem, jaki się pojawił, polegał na tym, że świadczenia otrzymywały jedynie żyjące jeszcze ofiary. Gdyby było inaczej, prowadziłoby to do powstania precedensu, który umożliwiłby spadkobiercom ofiar nieograniczone w czasie dochodzenie roszczeń. Peruwiańczycy mogliby dochodzić się od Hiszpanów świadczeń za zbrodnie popełnione przez prapradziadów w czasie kolonialnym. Po odpowiednim naliczeniu odsetek Hiszpania byłaby bankrutem, natomiast Peru cierpiałoby na chorobę holenderską. Płatności z funduszu Schrödera otrzymały tylko ludzie osobiście świadczący pracę przymusową, a nie ich spadkobiercy.
Dotychczasowe polskie rządy nie sprecyzowały, czy chodzi im o reparacje z budżetu federalnego prosto do polskiego budżetu, czy może o indywidualne odszkodowania czy raczej model hybrydowy (jak Namibia). Z reguły Polacy podnoszą, że Niemcy płacili po II Wojnie Światowej całemu światu, ale nie Polsce. Formalnie jest to prawda (gdyż ZSRR to przejęło), abstrahując od faktu, że Polska, co się tyczy roszczeń indywidualnych, znajduje się na drugim miejscu zaraz po Izraelu. Rząd w Warszawie chce prawdopodobnie roszczeń z budżetu do budżetu. Dla rządu federalnego temat reparacji wojennych jest odhaczony, pod względem prawniczym.
Komentarz
Z mojego punktu widzenia, jako prawnika, absolwenta prawa zarówno polskich, jak i niemieckich studiów prawniczych, polska doktryna prawnicza wydaje się być bardzo sformalizowana. Stosujący polskie prawo wydają się być więźniami procedur i związanego z nimi formalizmu. Natomiast niemiecka doktryna prawnicza wydaje się wprawdzie opierać na procedurach, lecz być od nich wolniejsza, co pozwala na elastyczną politykę zagraniczną, jak i swobodne kształtowanie stosunków międzynarodowych, wolne od niepotrzebnych formalizmów. Niemcy są świetnymi dyplomatami.