Reklama
Rozwiń
Reklama

Batalia o ujawnienie źródeł dziennikarskiej informacji

Możliwość nieujawniania przez dziennikarza źródeł informacji jest rzeczywistym atrybutem prawa do informacji – orzekł Trybunał Praw Człowieka, o czym pisze adwokat, prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Marek Antoni Nowicki

Aktualizacja: 01.12.2007 10:55 Publikacja: 01.12.2007 00:12

Red

Hans Martin Tillack, korespondent tygodnika „Stern” w Brukseli, zajmował się tematyką Unii Europejskiej. W lutym i w marcu 2002 r. opublikował dwa artykuły oparte na informacjach z poufnych dokumentów Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Oszustw (OLAF). W pierwszym z nich napisał o zarzutach urzędnika dotyczących nieprawidłowości w instytucjach Unii, drugi odnosił się do prowadzonych w związku z nimi dochodzeń wewnętrznych OLAF.

Podejrzewając, iż dziennikarz przekupił urzędnika, płacąc mu 8 tys. euro za tę poufną informację, OLAF wszczął dochodzenia, by ustalić informatora. A gdy zamiar ten spalił na panewce, OLAF zawiadomił o wszystkim belgijskie organy ścigania. W rezultacie zostało wszczęte śledztwo przeciwko nieznanej osobie lub osobom z powodu naruszenia tajemnicy zawodowej i korupcji urzędnika.

19 marca 2004 r. dom i miejsce pracy dziennikarza zostały przeszukane. Zabrano i opieczętowano prawie wszystkie jego dokumenty i materiały związane z pracą (16 paczek papierów, dwa pudła akt, dwa komputery, cztery telefony komórkowe i szafa metalowa). Tillack zwracał się o ich zwrot, ale bezskutecznie. Wskutek jego skargi do ombudsmana europejskiego ten w maju 2005 r. przedstawił raport specjalny Parlamentowi Europejskiemu. Stwierdził w nim, że podejrzenie, iżby Tillak skorumpował urzędnika, było oparte jedynie na pogłoskach rozpowszechnianych przez innego dziennikarza, a nie przez posłów Parlamentu, jak sugerował OLAF. Zdaniem ombudsmana OLAF powinna przyznać, iż w przedstawionym przezeń stanowisku znalazły się stwierdzenia nieprawdziwe i wprowadzające w błąd.

W skardze do Trybunału w Strasburgu dziennikarz postawił jeden zarzut: naruszenie prawa do wolności wypowiedzi (art. 10 europejskiej konwencji praw człowieka i podstawowych wolności).

W tego rodzaju sprawach, a więc i w tej, Trybunał zawsze powtarza, że ochrona źródeł dziennikarskich jest jednym z fundamentów wolności prasy, a wolność ta – jednym z filarów demokracji. Ingerencję państwa w tę wolność może zaś usprawiedliwiać jedynie ważny interes publiczny.

Reklama
Reklama

Przeszukania i konfiskaty w domu i miejscu pracy dziennikarza były niewątpliwie ingerencją przewidzianą przez prawo i podjętą w celu ochrony porządku publicznego oraz zapobiegania przestępstwom. Miały również uniemożliwić ujawnienie informacji poufnych lub tajnych oraz ochronę dobrego imienia innych osób.

Problem w tym, że dochodzenie – ani wewnętrzne ani późniejsze śledztwo – nie potwierdziło zarzutu, jakoby dziennikarz skorumpował agenta OLAF. Zresztą już wcześniej ombudsman europejski stwierdził, iż zarzut korupcji był pozbawiony dającej się zweryfikować podstawy i nazwał poczynania OLAF „aktem złej administracji”.

Trybunał podkreślił, iż prawo dziennikarzy do ukrycia swoich źródeł nie jest zwykłym przywilejem przyznawanym lub odbieranym w zależności od ich znaczenia, ale rzeczywistym atrybutem prawa do informacji, który musi być traktowany z najwyższą ostrożnością. Dotyczy to tym bardziej sytuacji, w której dziennikarz jest podejrzany na podstawie ogólnych niepotwierdzonych pogłosek, czego dowodem był następnie fakt, iż nie został oskarżony.

Zastanawiająca była również skala wskazanych konfiskat. Na dodatek nie było żadnej inwentaryzacji zajętych rzeczy. A nawet gdyby motywy takich działań wskazane przez sądy krajowe można było uznać za odpowiednie, nie były one wystarczające, by uzasadnić inkryminowane przeszukania. Ingerencja była więc nieproporcjonalna i w rezultacie oznaczała naruszenie art. 10 konwencji.

Belgia musi zapłacić 10 tys. euro jako zadośćuczynienie za krzywdę moralną i 30 tys. jako zwrot kosztów i wydatków.

Tillack przeciwko Belgii (orzeczenie z 27 listopada 2007 r., Izba (Sekcja II), skarga nr 20477/05).

Hans Martin Tillack, korespondent tygodnika „Stern” w Brukseli, zajmował się tematyką Unii Europejskiej. W lutym i w marcu 2002 r. opublikował dwa artykuły oparte na informacjach z poufnych dokumentów Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Oszustw (OLAF). W pierwszym z nich napisał o zarzutach urzędnika dotyczących nieprawidłowości w instytucjach Unii, drugi odnosił się do prowadzonych w związku z nimi dochodzeń wewnętrznych OLAF.

Podejrzewając, iż dziennikarz przekupił urzędnika, płacąc mu 8 tys. euro za tę poufną informację, OLAF wszczął dochodzenia, by ustalić informatora. A gdy zamiar ten spalił na panewce, OLAF zawiadomił o wszystkim belgijskie organy ścigania. W rezultacie zostało wszczęte śledztwo przeciwko nieznanej osobie lub osobom z powodu naruszenia tajemnicy zawodowej i korupcji urzędnika.

Reklama
Sądy i trybunały
Waldemar Żurek ujawnia projekt reformy KRS. Liczy na poparcie prezydenta
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Nieruchomości
Można już składać wnioski o bon ciepłowniczy. Ile wynosi i komu przysługuje?
Służby mundurowe
W 2026 roku wojsko wezwie nawet 235 tys. osób. Kto jest na liście?
Nieruchomości
Ważne zmiany dla każdego, kto planuje budowę. Ustawa przyjęta
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Nieruchomości
Rząd kończy z patologiami w spółdzielniach mieszkaniowych. Oto, co chce zmienić
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama