Zgodnie z ustawą o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta (DzU z 2009 r. nr 52, poz. 417 ze zm.) każdy chory ma prawo do świadczeń zdrowotnych. Nie oznacza to jednak, że zawsze może otrzymać od lekarza czy pielęgniarki natychmiastową pomoc. Personel medyczny udziela świadczeń zdrowotnych chorym według kolejności zgłoszeń. O ile do lekarza rodzinnego pacjent może się dostać tego samego lub następnego dnia, o tyle na wizytę u specjalisty lub na zabiegi specjalistyczne musi już poczekać.
Każda przychodnia czy lecznica mająca umowę z NFZ na realizację świadczeń medycznych musi podać pacjentowi termin wykonania świadczenia. Co więcej, powinna umieścić go na liście oczekujących na zabieg. Jedynie osoby kontynuujące leczenie nie muszą być umieszczane na tej liście.
Trzy kategorie
Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia w sprawie kryteriów medycznych, jakimi powinni się kierować świadczeniodawcy przy zapisywaniu chorych na listy (DzU z 2005 r. nr 200, poz. 1661), są trzy kategorie medyczne pacjentów. „Przypadek pilny" – to sytuacja, w
której ze względu na stan zdrowia pacjenta konieczne jest pilne udzielenie mu pomocy. Przysługuje mu też pierwszeństwo na liście przed „przypadkiem stabilnym". W praktyce oznacza to, że chory np. w początkowym stadium zaćmy może czekać na zabieg jej usunięcia nawet cztery lata. Szybciej, bo w ciągu 64 dni, na operację mogą się dostać pacjenci w stanie zaawansowanym choroby. Wynika z tego, że chory nie ma wpływu na to, na którym miejscu w kolejce się znajdzie. Wszystko zależy od tego, jaki jest jego stan zdrowia i za jaki przypadek uzna go lekarz.
– Lekarze i chorzy mają jednak sposoby na ominięcie kolejek na niektóre usługi, np. badania, tomograf komputerowy. Lekarze rodzinni radzą pacjentom, aby zgłosili się do szpitala na oddział ratunkowy – wtedy badanie zostanie zrobione od razu, a cały koszt poniesie szpital – mówi Tomasz Kopiec, prezes firmy A.M.G. Finanse, która zajmuje się doradztwem w zarządzaniu szpitalami.