Wiele z tego, co czytamy na internetowych forach, jest trudne do wytrzymania. A że autorami sporej części tych opinii są anonimowi użytkownicy, sytuacja staje się jeszcze trudniejsza. Łatwo jest bowiem anonimowo podżegać, obrażać czy grozić bez ryzyka, że trzeba będzie ponieść tego konsekwencje.
Czytaj także: Policja zatrzymała ponad 20 hejterów, którzy drwili ze śmierci prezydenta Gdańska lub grozili innym
Przyczyny aktualnej debaty
Szefowa CDU Annegret Kramp-Karrenbauer (AKK) swoim żądaniem wprowadzenia w sieci jasnych zasad i reguł wywołała gwałtowną dyskusję w Niemczech. Celem najnowszego ataku AKK stały się internetowe komentarze środowisk skrajnie prawicowych nt. zabójstwa Waltera Lübcke, przewodniczącego prezydium rejencji Kassel. We wpisach roiło się od szyderstw, wyrazów radości oraz zadowolenia. Pojawiły się również nawoływania do mordowania polityków. „Musimy przedyskutować czy wszystko jest dopuszczalne w sieci, czy nie potrzebujemy surowszej netykiety – powiedziała Annegret Kramp-Karrenbauer. I jak oświadczyła: „Chcę wiedzieć, kto kryje się za takimi komentarzami". Ludzka skądinąd reakcja szefowej CDU wywołała tymczasem gwałtowne reakcje.
Pod własnym nazwiskiem
Ten, kto choć odrobinę wczuje się w sytuację rodziny zamordowanego Waltera Lübcke, która oprócz żałoby musi skonfrontować się dodatkowo z nienawiścią i szyderstwem w internecie, może zrozumie, że wprowadzenie obowiązku używania własnego nazwiska w sieci mogłoby mieć sens.
Być może zmalałaby odpowiednio liczba szyderczych komentarzy. Przy tym podpisanie swojej opinii własnym nazwiskiem, bez względu na to czy pisana jest ona w tonie obraźliwym czy nie, wydaje się być czymś oczywistym.