Turyści nad morzem nie mogą być pewni, że w razie kłopotów ze zdrowiem pomoc nadejdzie na czas. Niedawno w Świnoujściu na zawał zmarł wczasowicz z Niemiec. Powód? Dwa ambulanse, którymi dysponuje pogotowie w Świnoujściu, musiały zająć się innymi chorymi, a nie było dodatkowej karetki. Gdy przyjechała z Międzyzdrojów, na pomoc było już za późno.
Władze nadmorskich województw tłumaczą, że do takich zdarzeń dochodzi, bo pogotowia latem mają za mało karetek.
– Co roku, analizując czas, w jakim karetka dociera do pacjenta, zauważamy, że potrzebujemy ich więcej. Prosimy więc ministra zdrowia, by zgodził się na zwiększenie liczby zespołów. Najczęściej spotykamy się z odmową – mówi Sara Kroplewska z Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Kłopot z przepisami
Za organizację systemu ratownictwa w województwie odpowiada wojewoda. Nie może jednak sam podjąć decyzji o zwiększeniu liczby ambulansów w terenie. I to nawet czasowo, np. na wakacje. Zgodnie z ustawą o państwowym ratownictwie medycznym plan działania stacji pogotowia, liczbę karetek oraz wszelkie aktualizacje planu musi zatwierdzić minister.
1 mln zł