Jakie mogą być komplikacje pokazuje proces o zapłatę ceny za klacz, która padała już po zawarciu umowy na jej sprzedaż, a przed zapłatą pełnej ceny. Wtedy wynikł spór czyja to strata: - sprzedawcy czy kupującego. Kontrowersje związane były z ustaleniem momentu przejścia ryzyka związanego z utratą przedmiotu sprzedaży, czyli owej klaczy. O tym ryzyku mówi art. 548 Kodeksu cywilnego, mianowicie, że z chwilą wydania rzeczy sprzedanej przechodzą na kupującego korzyści i ciężary związane z rzeczą oraz niebezpieczeństwo jej przypadkowej utraty lub uszkodzenia. Chyba, że strony umowy zastrzegły inną chwilą przejścia korzyści i ciężarów, ale w tym sporze tego nie było, w każdym razie tego wyraźnie nie napisano w umowie.

Jola K. - właścicielka klaczy, i Monika W. - kupująca, ustaliły jej cenę na 65 tys. zł (chodziło o konia sportowego, w każdym razie z takim paszportem), z tym, że 10 proc. kupująca uiściła niezwłocznie, a resztę miała zapłacić w ciągu czterech następnych miesięcy. Dopiero po uiszczeniu całej ceny miała się stać właścicielką klaczy (było to tzw. zastrzeżenie własności). W tym czasie klacz pozostawała w dotychczasowej stajni na podstawie tzw. umowy pensjonatowej (o przechowanie i wyżywienie), za co płaciła kupująca. Ona też jeździła na klaczy dwa razy w tygodniu rekreacyjnie. Jednak po dwóch miesiącach klacz padła - z powodu zatoru tętniczego.

I tak wynikł spór o zapłatę reszty ceny. Sąd Okręgowy w Łodzi (inaczej niż Sąd Rejonowy) zasądził żądaną kwotę, uznając, że jeśli sprzedawczyni zostawiła kupującej konia w umówionym miejscu, umożliwiając jej rekreacyjną jazdę, to go wydała, a nabywczyni go odebrała. Zatem, zgadnie ze wspomnianym art. 548 kc. niebezpieczeństwo utraty klaczy przeszło na kupującą.

Sąd Najwyższy, do którego się ona odwołała, inaczej spojrzał na sprawę: - Wydanie rzeczy (zwierzę z tej perspektywy traktuje się jako rzecz) nie musi następować „z ręki do ręki", to zależy od okoliczności i woli kontrahentów. Niemniej samo umożliwienie kupującej jazdy rekreacyjnej na jej koszt nie jest jednoznaczne z wydaniem klaczy, gdyż nie dało jej pełnego władztwa na zwierzęciem - wskazał w uzasadnieniu sędzia SN Marian Kocon. - A to na sprzedawca, który żąda zapłaty ceny, musi wykazać, że wydanie rzeczy (klaczy) nastąpiło. W konsekwencji SN zwrócił sprawę SO do ponownego rozpoznania. I proces jeszcze trochę potrwa.

sygn. akt II CSK 664/13