Rosnące bezrobocie sprzyja podjęciu decyzji o starcie z własną działalnością gospodarczą, dlatego chętnych nie brakuje. Chociaż dotacje dostępne są od dawna, to jednak w ostatnich miesiącach zainteresowanie jest ogromne. Samo zdobycie potrzebnych dokumentów zajmuje co najmniej kilka dni, trzeba się też liczyć ze staniem w kolejkach rozpoczynających się nawet już przed budynkiem urzędu pracy. Ale bezrobotni z pomysłem na firmę mówią, że warto.
[srodtytul]Urzędnicy mogą być mili[/srodtytul]
– Muszę przyznać, że postawa urzędników bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Starają się pomóc, nie udają, że wiedzą wszystko – jak coś jest niejasne, po sprawdzeniu nawet zadzwonią z pewnymi informacjami – mówi Krzysztof z Poznania, który chce ruszyć z firmą szkoleniową. Inne doświadczenia ma Rafał, który zamierza otworzyć siłownię: – Urzędnicy są niemili i nigdy na nic nie mają czasu, choć jakoś nie widać po nich przemęczenia. Dominuje spychologia i strach przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji.
Mimo czasami bardzo otwartego i ludzkiego podejścia, przy zakładaniu firmy i tak grozi nam zderzenie z biurokracją w czystej postaci. W wymaganiach, które trzeba spełnić, by dostać dotację, nie brakuje oczywistych absurdów, z czego zdają sobie sprawę sami pracownicy urzędów przyjmujący wnioski. Wymagany jest np. status bezrobotnego, dlatego urząd usilnie próbuje, mimo że zainteresowany jest przecież zdecydowany działać na swoim, znaleźć mu pracę. – Muszę się zgłaszać co trzy miesiące i odbierać oferty, ale sami urzędnicy z porozumiewawczym uśmiechem mówili, że wystarczy nieszczególnie się starać na rozmowach kwalifikacyjnych, aby pracy nie dostać. Na pewno dużym ułatwieniem jest możliwość analizowania ofert razem z doradcą zawodowym, a nie bezpośrednio z firmą, która chciałaby nas zatrudnić, nawet wbrew naszej woli – opowiada Krzysztof z Poznania. Przyznaje – tak jak i inni nasi rozmówcy – że nie dostaje ofert poniżej swoich kwalifikacji, choć śmieje się, że powinny one trafiać do osób szukających pracy, a nie tych, które wolą pracować na swoim.
Nawet po przebrnięciu przez te procedury trzeba bardzo pilnować ogłoszenia listy wniosków o dotacje zakwalifikowanych do dalszego etapu – gdy prześpi się termin i nie złoży wymaganych dokumentów, trzeba czekać na kolejną transzę. – Akurat byłem za granicą i po powrocie zostało mi tylko kilka dni, więc oczywiście nie dałem rady – mówi Krzysztof.