Produkcja masowa i rozwój praw socjalnych w rozwiniętych społeczeństwach ukształtowały rynek pracy w jego obecnym kształcie – ze stałymi godzinami pracy i w miarę stabilnymi dochodami liczonymi na podstawie krańcowej produktywności pracy. Gwałtowne zmiany gospodarcze, jakie zachodzą w ostatnich kilkunastu latach na świecie, powodują jednak erozję rynku pracy, jaki znamy.
Narastająca konkurencja spowodowana globalizacją, skracanie się cyklów życia produktów, konieczność natychmiastowego reagowania firm na zmiany w otoczeniu konkurencyjnym powodują, że firmy nie osiągają stabilności i tym samym nie mogą zapewnić jej pracownikom. Przejawem tego jest wzrost czasowych umów o pracę. Z raportu Komisji Europejskiej o zatrudnieniu wynika, że na umowach czasowych w Europie pracuje 14 proc. ludzi, w Polsce – aż 25 proc.
Jacy pracownicy będą pożądani przez przedsiębiorstwa?
Przede wszystkim tacy, którzy nie będą bali się zmian i wykażą się elastycznością oraz gotowością do zmian kwalifikacji. Podczas konferencji „Polska Innowacyjna Rynek Pracy 2030" minister Michał Boni wymienił kompetencje, jakich będzie potrzebował rynek pracy przyszłości. Będą to przede wszystkim: innowacyjne i adaptacyjne myślenie, kompetencje cyfrowe, interdyscyplinarność, myślenie projektowe czy umiejętność współpracy wirtualnej.
Czy to oznacza, że wąskie specjalizacje przestaną mieć rację bytu? Nasi czytelnicy są podzieleni w tej kwestii. 46 proc. z nich uważa, że będą królować inżynierowie i specjaliści, a 54 proc. – że podstawą będzie szeroka wiedza i adaptacyjne myślenie – wynika z sondy Ekonomia24.pl.
Z pewnością nie znikną specjalizacje, gdyż również nie zniknie zapotrzebowanie na wysokiej klasy ekspertów, lecz nie możemy oczekiwać, że zdobędziemy jeden zawód na całe życie. Raczej będziemy musieli orientować się w ramach makrodziedzin (np. medycyna, inżynieria, zarządzanie), by móc z łatwością przestawić się na inne zadania w ramach tej dziedziny. Nie należy jednak oczekiwać, że informatyk będzie musiał stać się z dnia na dzień lekarzem.