Ponad ośmiu na dziesięciu pracujących Polaków twierdzi, że pracodawcy wymagają od nich teraz więcej niż przed pięcioma laty, gdy na świecie zaczął się kryzys finansowy. Ci zatrudnieni w państwowych firmach widzą ten wzrost wymagań jeszcze częściej – wynika z najnowszego Monitora Rynku Pracy, internetowego sondażu Instytutu Badawczego Randstad, który na przełomie sierpnia i września objął prawie 14 tys. pracowników na świecie, w tym 405 w Polsce.
Jak oceniają Polacy, największy wzrost oczekiwań firm nastąpił w obszarze nowych technologii (a konkretnie umiejętności posługiwania się narzędziami cyfrowymi) oraz umiejętności interpersonalnych. (Pracodawcy wymagają np. umiejętności pracy w zespole, w tym międzynarodowym). Zdaniem uczestników sondażu wzrosły też oczekiwania firm dotyczące doświadczenia zawodowego i wykształcenia. Ten wzrost wymagań dotyczy również kandydatów do pracy, a 15 proc. badanych aktywnie szuka nowego zajęcia, zaś 68 proc. jest otwartych na oferty.
Kajetan Słonina, dyrektor zarządzający agencji doradztwa personalnego i pracy tymczasowej Randstad w Polsce, przyznaje, że niekiedy oczekiwania pracodawców są mało realistyczne – gdy np. firma poszukuje wysoko wykwalifikowanego specjalisty, któremu oferuje niezbyt konkurencyjne wynagrodzenie i pracę w niewielkim mieście.
Szanse na to, że firmy ograniczą swe wymagania są jednak niewielkie – prawie ośmiu na dziesięciu pracowników przewiduje, że w kolejnych pięciu latach poprzeczka pójdzie jeszcze w górę. Co trzeci ma obawy, czy będzie w stanie spełnić rosnące oczekiwania szefów. Ci mogą się jednak pocieszyć, że zdecydowana większość badanych pracowników postara się robić wszystko, by spełnić wymogi.
Jak twierdzi Jeremi Mordasewicz, ekspert rynku pracy Konfederacji Lewiatan, ta gotowość Polaków do sprostania rosnącym oczekiwaniom pracodawców to optymistyczny sygnał zarówno dla firm, jak i dla całej gospodarki. Daje bowiem szansę na wzrost wydajności pracy i poprawę konkurencyjności polskich przedsiębiorstw, a więc i na większy eksport. To on będzie w najbliższym czasie siłą napędową naszej gospodarki, która nie może liczyć na wzrost krajowej konsumpcji m.in. ze względu na trudną sytuację na rynku pracy.