Reklama
Rozwiń

Dynamika konsumpcji nie przyspieszy

Gospodarstwa domowe mają potencjał, by więcej wydawać. Konsumpcyjny boom powstrzymują jednak obawy o przyszłość.

Publikacja: 17.09.2014 11:07

Przedsiębiorstwa, mimo słabych wyników np. w przemyśle, wciąż zwiększają zatrudnienie. W sierpniu było ono większe o 0,7 proc. niż przed rokiem i o 0,1 proc. niż w lipcu – podał wczoraj GUS. Płace też wciąż rosną, choć wolniej niż na początku roku. W minionym miesiącu przeciętne wynagrodzenie było o 3,5 proc. wyższe niż przed rokiem i wyniosło ok. 3893 zł miesięcznie brutto.

Takie dane pokazują, że sytuacja gospodarstw domowych pod względem dochodów z pracy nie jest zła. W sumie do pracujących trafiło o 4,3 proc. więcej pieniędzy (bo więcej zatrudnionych dostało wyższe płace). Po uwzględnieniu inflacji (a właściwie deflacji), to nawet 4,6 proc. wzrostu, czyli porównywalnie do „dobrych" pod tym względem lat 2010 czy 2011.  W sumie więc to solidna podstawa do zwiększenia konsumpcji, która ponownie (po załamaniu w latach 2012 i 2013) stała się razem z inwestycjami motorem napędowym naszej gospodarki.

Po trudnościach z eksportem na Wschód wiele firm buduje teraz swoje plany rozwojowe w oparciu o popyt krajowy. Prognozy co do wzrostu wydatków gospodarstw domowych są jednak umiarkowane. Ekonomiści zgodnie szacują, że na boom zakupowy nie ma co liczyć, w kolejnych miesiącach należy nastawiać się raczej na ich stabilizację.

– Ważne jest pytanie, jaką część dochodów Polacy przeznaczą na bieżące wydatki, a jaką na oszczędności. To w praktyce pytanie o reakcję na wydarzenia na Wschodzie i wyhamowanie poprawy w strefie euro. Trzeba się zastanowić, czy obawy o przyszłość przełożą się na bardziej ostrożne podejście do wydatków – dodaje.

Obecnie trudno o tym przesądzić, ale pojawia się coraz więcej sygnałów, że gospodarstwa domowa raczej nastawiają się na oszczędności. Przykładowo, w ostatnich miesiącach siadła sprzedaż detaliczna, za to pojawiło się więcej gotówki w obiegu. – To może sugerować, że część środków jest lokowanych w „materacu" – uważa Antoniak. – Do tego, po długim okresie wzrostów, w lipcu pogorszyły się nastroje gospodarstw domowych i ich skłonność do zakupu dóbr trwałego użytku – dodaje Marcin Mazurek, ekonomista mBanku.

Reklama
Reklama

Mazurek przypomina także, że dla nastrojów konsumentów istotna jest także sytuacja na rynku pracy. Tu prognozy na najbliższe miesiące pokazują, że zarówno płace, jak i zatrudnienie (w porównaniu z poprzednim rokiem) powinny rosnąć w dotychczasowym tempie. – A to za mało, by pobudzić nas do zwiększonej konsumpcji – mówi Mazurek.

Oczywiście nie oznacza to załamania i spadku wydatków gospodarstw domowych. – Brak będzie przyspieszenia, ale dynamika tych wydatków, o ile firmy utrzymają poziom inwestycji i tworzenia nowych miejsc pracy, powinna utrzymać się na podobnym poziomie, jak w I i II kwartale tego roku – analizuje Aleksandra Świątkowska, ekonomista BOŚ Banku. – Do zakupów na pewno zachęca deflacja. Spadek cen dotyczy przede wszystkim żywności, a więc artykułów pierwszej potrzeby. Uzyskane w ten sposób oszczędności można przeznaczyć na inne cele – uważa.

Według danych GUS spożycie indywidualne gospodarstw domowych w I kw. tego roku wzrosło realnie o 2,6 proc., a w II kw. – o 2,8 proc.

Spadają płace w górnictwie i rafineriach

Średnia płaca w górnictwie w okresie styczeń-lipiec wyniosła ok. 6,3 tys. zł, czyli o 0,3 proc. mniej niż rok wcześniej - wynika danych GUS. Podobnie jest w firmach oferujących produkty rafinacji ropy nafowej - spadek o 0,2 proc. do 7,81 tys. zł. To jedyne grupy przedsiębiorstw, które obniżyły wynagrodzenia (głównie przez wysokość nagród i premii) w tym roku.

Przedsiębiorstwa, mimo słabych wyników np. w przemyśle, wciąż zwiększają zatrudnienie. W sierpniu było ono większe o 0,7 proc. niż przed rokiem i o 0,1 proc. niż w lipcu – podał wczoraj GUS. Płace też wciąż rosną, choć wolniej niż na początku roku. W minionym miesiącu przeciętne wynagrodzenie było o 3,5 proc. wyższe niż przed rokiem i wyniosło ok. 3893 zł miesięcznie brutto.

Takie dane pokazują, że sytuacja gospodarstw domowych pod względem dochodów z pracy nie jest zła. W sumie do pracujących trafiło o 4,3 proc. więcej pieniędzy (bo więcej zatrudnionych dostało wyższe płace). Po uwzględnieniu inflacji (a właściwie deflacji), to nawet 4,6 proc. wzrostu, czyli porównywalnie do „dobrych" pod tym względem lat 2010 czy 2011.  W sumie więc to solidna podstawa do zwiększenia konsumpcji, która ponownie (po załamaniu w latach 2012 i 2013) stała się razem z inwestycjami motorem napędowym naszej gospodarki.

Reklama
Praca
Sportowe wakacje zapracowanych Polaków
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Praca
Na sen poświęcamy więcej czasu niż na pracę zawodową? Nowe dane GUS
Praca
Wojna handlowa Donalda Trumpa hamuje wzrost zatrudnienia na świecie
Praca
Grupa Pracuj chce podwoić przychody w ciągu pięciu lat
Praca
Polskim firmom nie będzie łatwo odkrywać płacowe karty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama