Być może mają wysoką samoocenę, wiedzą na co ich stać, wierzą w siebie, śmiało patrzą w przyszłość? Tak mówią o tym pokoleniu najnowsze badania socjologiczne. Może trzeba ich podziwiać?
Podziwiać można ludzi wierzących w siebie i pewnych swoich umiejętności, ale równocześnie szanujących innych. Natomiast megaasertywni żyją w myśl teorii spiskowej: wszyscy dookoła chcą mi wejść na głowę, a ja nie mogę im na to pozwolić. Bronią swoich racji zaciekle i długo, tylko dlatego, że są to ich racje, choćby z rozsądkiem nie miały nic wspólnego. Niestety, bardzo rzadko zawierają kompromisy. Na rozmowach kwalifikacyjnych jasno żądają: laptop, samochód firmowy, komórka określonej klasy.
Tylko że często jest to ich pierwsza praca, nie mają pojęcia, jak się to robi. Wykorzystują złotą zasadę asertywności: mam prawo prosić o to, czego chcę. Zapominają o innej, równie ważnej: mam prawo do szacunku innych ludzi oraz do tego, by ich szanować. Znam przypadek kandydata na stanowisko handlowca w firmie komputerowej, który przeszedł pomyślnie kilka stopni rekrutacji. Kiedy wreszcie spotkał się z dyrektorem personalnym, długo negocjował markę służbowego samochodu. Dopytywał się o moc silnika, rocznik i kolor karoserii, wyposażenie. W końcu szef doradził mu, by poszukał sobie pracy w charakterze dilera samochodowego.
Nie wydaje się pani, że to są po prostu rozkapryszone, nieznające życia dzieciaki? I że prędzej czy później przekonają się, że kompromis popłaca?
Oczywiście, jest w ich zachowaniu sporo z postawy dziecka. Prawdopodobnie z czasem rzeczywiście przekonają się, że kompromis nie oznacza słabości, tylko siłę. Smutne jest jednak, że rozpoczynają swoją karierę od takiej roszczeniowej postawy. Niepokojące jest, że w relacjach koleżeńskich często zdarza się im zachowywać w sposób raniący innych. Nie zawahają się powiedzieć koleżance, że ma brzydką bluzkę, a partnerowi, że jak mu się nie podoba w związku, to może odejść. Czyli nie przestrzegają kolejnej zasady asertywności: masz prawo do wyrażania siebie, swoich opinii i uczuć – tak długo, dopóki nie ranisz innych.
Rozumiem, że wybierają sobie z głębokiego kotła z napisem „asertywność” tylko to, co im pasuje w danej sytuacji. Może nie są asertywni, tylko po prostu chamscy?