W ciągu najbliższych pięciu lat na australijskim rynku pojawi się ok. 830 tys. nowych miejsc pracy – informuje portal Rynekpracy. pl na podstawie danych Ministerstwa Edukacji, Zatrudnienia i Stosunków Australii. Niskie (ok. 5 proc.) bezrobocie i kilkakrotnie wyższe niż w Polsce zarobki kuszą do migracji zrobkowej na Antypody.
W praktyce jednak australijski sen może się okazać trudny do realizacji. Przekonała się o tym agencja zatrudnienia Randstad, która jesienią minionego roku rozpoczęła rekrutację polskich górników i sztygarów dla australijskiej firmy Mastermyne specjalizującej się w usługach outsourcingu dla kopalni. Firma oferowała pracę ponad 900 fachowcom z naszego regionu, kusząc ich dwuletnim kontraktem z wynagrodzeniem od 110 tys. dolarów australijskich rocznie (czyli prawie 30 tys. zł brutto miesięcznie). Jednym z warunków była komunikatywna znajomość angielskiego, ale w jego spełnieniu firma gotowa była pomóc, dofinansowując przed wyjazdem kurs językowy.
830 tysięcy nowych miejsc pracy ma powstać do 2017 roku w Australii
Według danych Randstad w ciągu pierwszych tygodni rekrutacji zgłosiło się ponad 200 chętnych do wyjazdu do Australii, a 10 z nich zakwalifikowano do rozmów z australijskim pracodawcą. Dotychczas jednak nikt do pracy na Antypodach nie pojechał.
Katarzyna Gurszyńska, rzeczniczka Randstad w Polsce, tłumaczy, że cały czas rekrutacja trwa, ale pojawiły się formalne przeszkody związane z kwalifikacjami kandydatów i procedurami zatrudnienia cudzoziemców w Australii. Na restrykcyjne procedury zwraca też uwagę Rynekpracy. pl, przyznając, że obok odległości geograficznej to jedna z głównych przeszkód migracji zarobkowej na Antypody.