Gowin: Nie spadną na nas żadne plagi

Po uwolnieniu zawodów na basenach nad naszymi dziećmi nadal będą czuwali fachowi ratownicy, a na Orlikach będą szkolili kompetentni trenerzy - zapewnia minister sprawiedliwości

Publikacja: 22.05.2012 02:00

Jarosław Gowin

Jarosław Gowin

Foto: Fotorzepa, pn Piotr Nowak

Red

Nie wylewajmy dziecka z kąpielą to zwrot, który w ostatnich tygodniach najczęściej słyszałem w związku z przygotowaną przez mój resort propozycją deregulacji zawodów. Dodam jeszcze, że wedle grup zawodowych, które deregulacja ma dotknąć, z chwilą uwolnienia ich profesji na Polskę spadną wszelkie plagi, o jakich nam się jeszcze nie śniło.

Ja jednak chcę Polski, która nie krępuje obywateli zarówno w zakresie wykonywania przez nich różnych zawodów, jak i korzystania z ich usług. Dlatego właśnie rozpoczynam następny etap w otwarciu pierwszych 49 zawodów, wysyłając projekt ustawy deregulacyjnej do konsultacji resortowych.

Dlatego też za konieczne uważam uporządkowanie publicznej dyskusji na ten temat i zdemaskowanie licznych demagogii, które się do niej wkradły.

Uproszczona ścieżka  dostępu

Po pierwsze, mamy niewątpliwie poważny problem z liczbą różnych ograniczeń, które państwo przez lata, już w wolnej Polsce, nałożyło na wykonywanie ponad 350 profesji. Nawet jeżeli uznamy, że niektóre z nich powinny być liczone wspólnie, bo są w istocie specjalizacjami, np. lekarskimi, to nadal pozostaniemy niechlubnym liderem w Unii Europejskiej. Wedle danych zebranych przez Komisję Europejską Polska będzie miała wówczas 334 zawody, Czechy 302 (z 344 zawodów), Niemcy 113 (z 152 zawodów), a Francja 111 (z 150 zawodów). Do kraju z ich najmniejszą liczbą, Estonii, dystans zwiększy się jeszcze bardziej, bowiem liczba regulowanych profesji stopnieje tam wówczas do 15 zawodów.

Po drugie, nie zapominajmy, że nie jesteśmy w stanie uwolnić wszystkich zawodów. Wstępując do Unii Europejskiej, nałożyliśmy na siebie określone zobowiązania i dlatego nikt z ulicy nie będzie mógł być adwokatem, notariuszem czy architektem. Są to bowiem zawody zaliczane do tzw. unijnych zawodów sektorowych. To pojęcie jest jeszcze węższe od pojęcia zawodów zaufania publicznego, które wprowadzone zostało do Konstytucji RP. Ustawa zasadnicza oraz przepisy unijne nie dają więc możliwości całkowitego uwolnienia tych zawodów. Możemy jednak uprościć ścieżkę dostępu do nich, co też próbujemy uczynić już w pierwszej transzy deregulacyjnej.

Po trzecie, nie dajmy sobie wmówić, że nieznaczne ograniczenie dostępu do zawodów innych niż zaufania publicznego nie ma wielkiego znaczenia.

To, że każdy może przystąpić do obowiązkowego kursu, praktyki czy też egzaminu, nie znaczy, że utrzymywanie takich obostrzeń ma sens. Na egzaminie mogą przecież padać pytania, których celem jest utrącenie kandydata. Zaś najczęściej "bezpłatna praktyka" nie tylko wiąże się z utratą dochodów w okresie jej odbywania, lecz nierzadko okazuje się praktyką, za którą trzeba zapłacić.

Kurs, szkolenie czy też studia podyplomowe nie są darmowe i, o czym rzadko się wspomina, prowadzą je często osoby posiadające już uprawnienia. Nie oznacza to, że neguję potrzebę uczenia się i zdobywania wykształcenia. Chcę jednak, aby przyszły adept danego zawodu mógł dokonać świadomego wyboru, a nie był przymuszany do tego przez państwo.

Wszyscy  za to płacimy

Po czwarte, koszty uregulowania zawodów ponoszą nie tylko osoby, które chcą je wykonywać, lecz wszyscy podatnicy.

Zrzucamy się niemało na państwowe komisje egzaminacyjne i pensje urzędników, których wyłącznym zadaniem jest pilnowanie regulowanych profesji. Z podatków wspieramy też bezrobotnych, których część mogłaby znaleźć pracę, gdyby dostęp do niej był prostszy i tańszy! Chodzi mi głównie o tych, którzy są szczególnie zagrożeni na rynku pracy -  osoby młode czy kobiety, które pragną wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim lub wychowawczym.

Po piąte, zawody regulowane finansujemy nie tylko z podatków. Dopłacamy do nich także, płacąc wyższe ceny za oferowane przez ich przedstawicieli usługi.

To prawda, że większość szacunków dotyczących skutków nadmiernej regulacji zawodów powstała w Stanach Zjednoczonych, ale przecież u podstaw tego procesu leżą uniwersalne zachowania ludzkie, które nieobce są również Polakom. Wedle badań naukowców amerykańskich wysokość cenowej nadwyżki związanej z regulacją zawodów waha się w przedziale 7 -  15 proc. w zależności od przyjętej metody obliczeniowej (M. Kleiner, A. Krueger, Analyzing the extent and influence of occupational licensing on the labor market, NBER 2009).

Wyższe ceny dotyczą nie tylko konsumentów, są też bacznie śledzone przez inwestorów zagranicznych. Mam nadzieję, że nie muszę tłumaczyć, dlaczego w dobie kryzysu światowego musimy zabiegać o te inwestycje. Oznacza to, że musimy dostosowywać się do sytuacji kryzysowej szybciej, niż bogatsze od nas kraje Zachodu.

Po co państwowy  papierek

Po szóste, bądźmy ostrożni co do tego, że papierek państwowy gwarantuje najwyższą jakość. Ona weryfikowana jest codziennie przez Polaków, nie poprzez żądanie jego okazywania, lecz jakość świadczonej usługi. To prawda, że nie zawsze mamy czas i ochotę na głębsze sprawdzenie danego usługodawcy. Nie przerzucajmy jednak tego obowiązku na państwo.

Papierek państwowy to tylko jeden z wielu sygnałów, który wysyłany jest w celu zachęcenia do skorzystania z usługi. Z powodzeniem może być zastąpiony przez certyfikat wydany przez stowarzyszenie czy też rekomendacje wystawione przez zadowolonych klientów. Te ostatnie nie są już zapisywane w specjalnych zeszytach, ale są powszechnie dostępne w Internecie.

Po siódme, nie jest tak, że nie słucham głosów krytycznych. Niektóre ze zgłoszonych uwag zostały uwzględnione w wysyłanym projekcie. Dotarły do mnie argumenty, że egzamin na taksówkarza nie powinien być całkowicie likwidowany, a kompetencja w tym zakresie powinna być przekazana samorządom. Chcę więc, by to właśnie samorządy decydowały, czy ta forma będzie niezbędna. Zgodzą się bowiem wszyscy, że egzamin nie będzie potrzebny w małej gminie, podczas gdy w dużym mieście może okazać się pożądany.

Nie oznacza to jednak, że w przypadku innych zawodów tego rodzaju przeniesienie kompetencji też będzie miało miejsce. Wówczas szeroki monopol państwa moglibyśmy zamienić na szeroki monopol samorządu, nie osiągając tego, co jest mi drogie -  uwolnienia wolności gospodarczej Polaków.

Fachowcy  nie znikną

W ciągu ostatnich miesięcy utrzymywaliśmy stały kontakt z właściwymi ministerstwami, które przedłożyły nam projekty zmian. To właśnie z nimi wypracowaliśmy ostateczny kształt pierwszej transzy deregulacji.

Uważnie też przyglądaliśmy się tysiącom listów, opinii, protestów, które wpływały do Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie oznacza to jednak, że daliśmy sobie wmówić, że z chwilą uwolnienia zawodów przewodnika będziemy słyszeć częściej o "polskich obozach koncentracyjnych" czy też że nasze dzieci będą trenowane przez osoby bez jakichkolwiek kwalifikacji. Na basenach nadal nad naszymi dziećmi będą czuwali fachowi ratownicy, a na Orlikach będą szkolili kompetentni trenerzy.

Nie wylewajmy dziecka z kąpielą to zwrot, który w ostatnich tygodniach najczęściej słyszałem w związku z przygotowaną przez mój resort propozycją deregulacji zawodów. Dodam jeszcze, że wedle grup zawodowych, które deregulacja ma dotknąć, z chwilą uwolnienia ich profesji na Polskę spadną wszelkie plagi, o jakich nam się jeszcze nie śniło.

Ja jednak chcę Polski, która nie krępuje obywateli zarówno w zakresie wykonywania przez nich różnych zawodów, jak i korzystania z ich usług. Dlatego właśnie rozpoczynam następny etap w otwarciu pierwszych 49 zawodów, wysyłając projekt ustawy deregulacyjnej do konsultacji resortowych.

Dlatego też za konieczne uważam uporządkowanie publicznej dyskusji na ten temat i zdemaskowanie licznych demagogii, które się do niej wkradły.

Pozostało 89% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów