Trybunał Konstytucyjny (sygnatura akt: K 9/12) rozpatrzył wczoraj wnioski prezydenta Bronisława Komorowskiego i prof. Ireny Lipowicz, rzecznika praw obywatelskich, o zbadanie tegorocznej podwyżki wszystkich emerytur i rent o stałą kwotę 71 zł.
Zarzuty były bardzo podobne. Zdaniem wnioskodawców celem waloryzacji świadczeń jest zachowanie ich siły nabywczej. Tymczasem przyznanie wszystkim jednakowej podwyżki powoduje, że osoby mające świadczenia powyżej 1480 zł miesięcznie brutto straciły realnie na tej waloryzacji.
Kto stracił, kto zyskał
– To tylko inżynieria finansowa – tłumaczył Aleksander Proksa, pełnomocnik prezydenta, podczas wczorajszej rozprawy w Trybunale. – Waloryzację kwotową wprowadzono pod pretekstem oszczędności w dobie kryzysu, ale tak naprawdę inaczej rozdzielono środki przewidziane na waloryzację świadczeń.
– Tu nie chodzi jedynie o osoby z najwyższymi świadczeniami. Na takim sposobie waloryzacji świadczeń stracili także ci, którzy mają 1,6 tys. czy 1,8 tys. zł emerytury lub renty – dodał Stanisław Trociuk, zastępca RPO.
Rzecznik w swoim wniosku przywołał wyliczenia, które znalazły się w projekcie nowelizacji. Zgodnie z nimi zmiana waloryzacji procentowej na kwotową spowodowała pozbawienie osób pobierających świadczenie wynoszące 1,6 tys. zł około 6 zł podwyżki miesięcznie. W wypadku osoby, która dostaje świadczenie w wysokości 2 tys. zł, strata rośnie już do 25 zł miesięcznie, a przy 3 tys. zł świadczenia wynosi już 73 zł.