Wstępna analiza projektów gospodarczych Prawa i Sprawiedliwości wskazuje, że zmiany proponowane przez zwycięzców wyborów parlamentarnych mogą być bardzo kosztowne dla pracodawców.
Chodzi przede wszystkim o Narodowy Program Zatrudnienia, który zakłada utworzenie ponad miliona nowych miejsc pracy dla osób poniżej 35. roku życia. Źródłem jego finansowania mają być dwie nowe składki. Zapłacą je pracodawcy od wynagrodzeń zatrudnionych osób. Dodatkowe 2 proc. ma pójść na Fundusz Wspomagania Zatrudnienia, a kolejne 0,5 proc. zasili Fundusz Wspierania Przedsiębiorczości Ludzi Młodych. Szacunki wskazują, że nowe składki płacone od pensji zatrudnionych na etatach i zleceniach rocznie wyniosą ponad 11 mld zł.
– Narodowy Program Zatrudnienia został opracowany w 2012 r., gdy było bardzo wysokie bezrobocie, i wymaga dostosowania do aktualnej sytuacji na rynku pracy, gdy bezrobocie jest rekordowo niskie – uspokaja Stanisław Szwed, poseł PiS poprzedniej i nowej kadencji. – Musimy wziąć pod uwagę, że Sejm uchwalił ostatnio nowelizację przepisów, w myśl której w najbliższych latach za 3,5 mld zł ma powstać 100 tys. nowych miejsc pracy dla osób do 30. roku życia.
PiS nie rezygnuje ze swojego projektu, gdyż jest on nakierowany na wspieranie zatrudnienia w małych miasteczkach i na wsi, a także w regionach „zdegradowanych ekonomicznie". Trwają obecnie przymiarki do zmiany zasad finansowania pomocy dla najbiedniejszych regionów przez te bogatsze. Przy takiej zmianie składki na nowe fundusze mogłyby płacić firmy działające na terenie dużych miast, np. Warszawy, które są w znacznie lepszej sytuacji finansowej od przedsiębiorców działających w małych miasteczkach.
Bardzo ważną zmianę stanowi propozycja wprowadzenia minimalnego wynagrodzenia dla umów-zleceń. Ma wynieść 12 zł za godzinę pracy. W uzasadnieniu projektu czytamy, że ta zmiana może dotyczyć nawet 900 tys. zleceniobiorców, pod warunkiem że ich wynagrodzenie zostało ustalone w stawce godzinowej. Nowy przepis ma dotyczyć każdego, kto w umowie ma ustalone wynagrodzenie za godzinę. Tak zwykle mają ochroniarze, sprzątaczki czy zleceniobiorcy zatrudnieni w usługach. Trudno oszacować skutki finansowe tej zmiany dla przedsiębiorców. Na pewno jednak odczują ją ci, którzy obecnie płacą 5–6 zł za godzinę. Powinni bowiem dostać 100-proc. podwyżkę. Tymczasem pracownik na etacie z minimalną pensją – 1850 zł od 2016 r. – w przeliczeniu na godziny dostanie 11 zł.