Niekiedy świadczenie pielęgnacyjne traktowane jest jako substytut zasiłku dla bezrobotnych.
– Zgłaszają się do nas osoby, co do których można mieć wątpliwości, czy faktycznie rezygnują z pracy, aby opiekować się niepełnosprawnym bliskim. Zdarzają się dwudziestolatki, które kończą np. technikum, nie podejmują żadnej pracy, ale występują o wsparcie w związku z opieką nad babką – mówi Regina Politowicz, dyrektor Wydziału Świadczeń Społecznych Urzędu Miasta Bydgoszcz.
[srodtytul]Więcej chętnych[/srodtytul]
Gminy obserwują zwiększone zainteresowanie świadczeniami pielęgnacyjnymi. Wynika to z poszerzenia kręgu uprawnionych (pierwotnie przysługiwało tylko rodzicom na niepełnosprawne dziecko). Ponadto od tego roku zniesiono kryterium dochodowe jako przesłankę nabycia prawa do świadczenia pielęgnacyjnego. Od stycznia świadczenie przysługuje osobie spokrewnionej w pierwszym stopniu z niepełnosprawnym, na której ciąży obowiązek alimentacyjny, czyli matce, ojcu, dzieciom. Może je także dostać inna osoba, na której ciąży ten obowiązek, jeżeli nie ma spokrewnionych w pierwszym stopniu albo nie zdołają oni sprawować opieki. Dodajmy, że ustawa nie uzależnia przyznania świadczenia pielęgnacyjnego od wspólnego zamieszkiwania osoby sprawującej opiekę i osoby wymagającej opieki – byleby faktycznie była ona sprawowana.
– [b]Kiedy uprawnionymi byli tylko rodzice i chodziło o wsparcie z tytułu opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem, wątpliwości się nie zdarzały.[/b] Teraz są przypadki, w których widać kombinowanie. Opiekunami okazują się ciotki, kuzynki, które i tak od dłuższego czasu nie pracowały. Staramy się weryfikować takie sytuacje w wywiadzie. Sprawdzamy, czy nie ma osób bliżej spokrewnionych, które powinny się zająć osobą niepełnosprawną. Jeśli się okaże, że są bliższe osoby, które mogłyby sprawować opiekę, to możemy odmówić świadczenia – wyjaśnia Joanna Błachowska-Kurbiel, dyrektor Szczecińskiego Centrum Świadczeń.