Taka jest teza orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Gdańsku (sygn. akt III AUa 1096/12), który rozpatrywał odwołanie od decyzji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w sprawie ustalenia wysokości emerytury. Chodziło o to, że ZUS odmówił kobiecie zaliczenia do stażu pracy okresu pracy na podstawie zeznań świadków.
Z.Z. wskazywała, iż Spółdzielnia Pracy we Włocławku, w której pracowała w latach 1979-1989 obecnie nie istnieje, i w związku z tym, nie jest w stanie przedłożyć odpowiedniego zaświadczenia. Kobieta kontaktowała się z likwidatorami spółdzielni, jednak również oni nie posiadali dokumentacji pracowników, dlatego aby udowodnić okoliczności świadczenia pracy w spornym okresie wniosła o przesłuchanie świadków.
Sprzeczność w kluczowej kwestii
Sąd Okręgowy we Włocławku oddalił odwołanie ubezpieczonej, nie dając wiary zeznaniom świadków G.K. i H.P. W ocenie sądu zeznania świadków były bowiem bardzo lakoniczne i mało przekonujące. Świadkowie w głównej mierze skupili się na opisywaniu własnej kariery zawodowej w Spółdzielni, ograniczając się jedynie do jednozdaniowego opisania, iż wnioskodawczyni z nimi współpracowała.
Zeznania świadków okazały się też sprzeczne ze sobą w kluczowej kwestii. Otóż świadek G. K. wskazała, że odwołująca od wyroku Z.Z. składała termometry, zaś H. P. określiła stanowisko pracy jako cechowacz termometrów.
Decydujący dla sądu okazało się pismo Z.Z., w którym wnioskowała o wydanie dokumentu potwierdzającego tożsamość z 22 grudnia 1988 roku. W punkcie dotyczącym miejsca pracy wskazała: nie pracuje. Zdaniem sądu dokumentowi temu należało przypisać szczególne znaczenie dla sprawy, ponieważ został on sporządzony w grudniu 1988 roku, czyli w czasie kiedy kobieta miałaby rzekomo pracować. - Skoro zatem wnioskodawczyni, jak twierdzi pracowała, nie wpisałaby, że nie pracuje gdyż byłoby to całkowicie irracjonalne działanie, tym bardziej, że w dowodach osobistych obowiązujących w tamtym czasie odnotowywane było miejsce zatrudnienia – uznał sąd.