Pańskim celem jest wprowadzenie SLD do Sejmu. Czy po wyborach samorządowych jego realizacja jest bliższa, czy dalsza?

Włodzimierz Czarzasty, przewodniczący SLD: Bliższa. Zawsze gdy zaczynam o tym mówić, to przypominam moment startu. W 2016 r.  mieliśmy stabilne notowania w okolicy 3 proc., wypadnięcie z Sejmu, fatalną decyzję ws. Magdaleny Ogórek i 6,5 mln zł długu. Taki był początek.

A teraz jak jest?

Mamy stabilne notowania w okolicy 6-9 proc. Mamy 700 tys. zadłużenia, czyli spłaciliśmy prawie 6 mln i zachowaliśmy cały majątek SLD. W realnych wyborach mieliśmy 6,7 proc. Nie jestem z tego zadowolony. Wolałbym 7,6. Ale zwrócę uwagę, że jako partia pozaparlamentarna dostaliśmy 4. wynik w Polsce.

Dlaczego nie było lepiej?

Elektorat SLD to ok. 1,2 mln osób. Gdy frekwencja rośnie – czemu sprzyja polaryzacja sceny politycznej – to procent przy 1,2 mln spada. Gdy maleje frekwencja – rośnie. Jest wniosek na wybory do PE i Sejmu. Lepiej by było w nich znaleźć partnera.

Czytaj także: SLD przed wyborami


Polaryzacja będzie rosła?

Tego nie wie nikt. Dlatego że PiS będzie teraz leczył snem. Będzie pokazywał, że jest partią tolerancyjną, otwartą i nie będzie polaryzował sceny politycznej. Przykłady? To, co stało się z sędziami. Zatrzymanie pana Ch. Wycofają się z zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, schowali Macierewicza i Pawłowicz. Będą starali się wyciszać nastroje. Jak w 2015 r. Jeśli to im się uda, to mogą mieć lepszy wynik. Jeśli im się nie uda, jeśli w wyborach do Parlamentu Europejskiego będzie frekwencja nie 24 proc, ale np. 40 proc., to PiS weźmie mniej niż opozycja demokratyczna.

W takim razie co zrobi SLD? W samej partii są chyba niepokoje na tym tle.

Raczej niepokoi. Prezydent w każdym kraju powinien bronić konstytucji. Szef partii powinien zabiegać by partia była stabilna i przestrzegała zasad. Podłoże niezadowolenia w Warszawie to brak zgody na to żeby członkowie SLD startowali z list innej partii. Uważałem tak, uważam i będę uważał. To moja konstytucja. W Poznaniu sytuacja jest inna. A raczej była bo uchwała została cofnięta a osoba ją wnosząca po dyskusji złożyła na moje ręce rezygnację z członka SLD.W Poznaniu poparliśmy wspólną listę lewicy- Razem, Zielonych, Inicjatywa Polska i SLD oraz jej kandydata na prezydenta Tomasza Lewandowskiego. To się kilku osobom nie spodobało. Zapomnieli że współpraca na lewicy też jest jednym z rozdziałów SLD-owskiej konstytucji. Trzecia konstytucyjna zasada: nigdzie nie współpracujemy z PiS. 90 proc. naszego elektoratu tak uważa a my jesteśmy tego emanacją. Partia jest duża. Ma struktury w 340 powiatach. Problemy w dwóch powiatach świadczą o jej stabilizacji. Nie odwrotnie.

SLD się nie podzieli?

Do wydarzeń bieżących trzeba mieć dystans. W czasie sztormu musi świecić latarnia morska. Ona wskazuje kierunek. Członkowie SLD nie startują z list innej partii (przypomnę stanowisko SLD w Warszawie w sprawie Ryszarda Kalisza i jego startu z Europy Plus),a współpraca na lewicy i brak współpracy z PiS są nadrzędne. I tak będzie.Za inne zdanie nikt nie będzie karany. Ale wolałbym je słyszeć na forach partyjnych niż w telewizji.

Nawet Leszek Miller mówi, że w SLD jest niezadowolenie.

Byli premierzy mają prawo zmieniać zdanie na temat SLD, a SLD ma obowiązek byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i byłych premierów szanować. Wygrywa ten kto potrafi kochać w czasach zarazy.

A co z przyszłością?

To jest bardzo jasne. 15 grudnia odbywa się Rada Krajowa SLD. Ta Rada zgodnie ze statutem zwoła konwencję, która podejmie decyzję o formule startu do PE. Rozpiszemy też referendum o formie współpracy przed wyborami do Sejmu. Wszyscy członkowie i członkinie partii będą głosowali czy do parlamentu polskiego pójdziemy sami czy w koalicji. A jeżeli w koalicji to w jakiej. Obiecaliśmy to jak byliśmy z Marcinem Kulaskiem sekretarzem generalnym SLD w 220 powiatach i słowa dotrzymamy.

Jakie są warianty SLD przed wyborami europejskimi?

Można iść do wyborów samemu. Można spróbować zintegrować lewicę. Jak się nie uda, można iść zgodnie z propozycją Włodzimierza Cimoszewicza w wariancie jako Europa kontra anty-Europa. A do Sejmu w bloku konstytucja kontra antykonstytucja.

Czyli jeżeli lewica się nie dogada, to idzie pan z Koalicją Obywatelską?

Takie deklaracje w listopadzie, z kim pójdziemy, są wbrew zasadom negocjacji. Chyba że ktoś myśli tylko o własnej karierze, dla której sprzeda honor, a zyska kasę. Ale takich na szczęście w SLD nie ma. Trzeba myśleć o interesie wspólnym. I tak będzie.

Albo Robert Biedroń wchłonie SLD i Razem?

Trzymam kciuki za każdą partię lewicową w Polsce. Elektorat lewicowy w Polsce to ok. 15-20 proc. Część elektoratu głosuje na partie, które teraz są. Część głosuje na PO lub Nowoczesną. Każda partia opowiadająca się za demokracją jest lepszym rozwiązaniem niż rządy PiS. Trzymam kciuki.

Widzi pan w Biedroniu coś nowego?

Na razie jestem zaskoczony tym, że nic nie widzę. Była co prawda dyskusja o Kościele, ale czy można wymyślić coś nowego, innego niż to, co proponuje Razem czy SLD np. w sprawie konkordatu, usunięcia religii ze szkół czy transparentności przychodów kleru?

Za rok wybory do Sejmu. Większe szanse na wygraną ma PiS, czy opozycja?

Wybory samorządowe pokazały jedno: bez SLD i PSL nie da się rządzić w sejmikach. To prawda. Nie przypuszczam, by się to zmieniło w przyszłości. Czyli trzeba się szanować. Można podpisać ze sobą porozumienie, ale na rozsądnych warunkach. Każdy podmiot ma być podmiotem, a nie przedmiotem. I że nikt w tym związku nie będzie samicą modliszki.

Tu jak rozumiem pije pan do Nowoczesnej.

Od zawału 3 lata temu nic nie piję i z nikim.  

Ale były wymiany złośliwości między panem a Katarzyną Lubnauer.

Tak, ale one się skończyły. Doszliśmy do wniosku z Katarzyną Lubnauer, z Grzegorzem Schetyną i z Władysławem Kosiniakiem, że po stronie prodemokratycznej kurz bitewny opadł i że nie atakujemy. Inne są prawa walki wyborczej, inne budowania sojuszy. To wynika z rozsądku. Wszyscy sprawdziliśmy, że w ośmiu województwach bez koalicji nie da się rządzić. Jak powiedziałem kiedyś coś złośliwego, to przepraszam. Taka robota.

Co wydarzyło się w SLD w tym roku, co najbardziej będzie mieć wpływ na 2019 r.?

Gdybym rok temu powiedział w SLD, że rozważmy wariant, by nie iść sami, to pewnie koleżanki i koledzy wyjęliby widły, a ja bym je odnalazł w swoich plecach. W tej chwili, gdy mówię: dobrze, że mamy zdolność koalicyjną, zarówno w stronę PO, PSL, N, jak i Razem, to jest ciepło przyjmowane. To przewartościowanie moim zdaniem powoduje sytuacja polityczna, czyli niespotykane po 1989 r. skłócenie społeczeństwa i działanie PiS. To wymaga określonych decyzji. PO też widzi, że sama nie pociągnie. Że ma sufit. Filozofia niskiego sufitu zmusza do szukania większego domu.

Zaskoczyło pana ciepło emanujące z Razem?

Nie. Długie marsze są fajne, ale co cztery lata gdy są wybory, to ludzie są starsi. Każdy ma prawo do własnej drogi. Padło dużo złych słów. Jest co poprawiać. Mnie się rozmawia z Zandbergiem bardzo dobrze.

Jak pan widzi siebie po wyborach?

Moją misją jest wprowadzenie SLD do Sejmu i stworzenie klubu. Wtedy moja misja się skończy. Będę usatysfakcjonowany. Ludzie zapamiętają, że SLD wypadło z Sejmu przez własną głupotę i wróciło przez własną mądrość.

Czyli jeśli ten blok wejdzie do Sejmu, to podzieli się na kluby?

Jeżeli blok powstanie to na pewno. My możemy mieć jako wspólny mianownik Europę czy Konstytucję, ale nasze podejście np. do polityki historycznej, świeckiego państwa, praw wolnościowych, systemu podatkowego będzie zawsze inne niż PO czy PSL, .N. Ale najpierw wygrajmy wybory.