Raport PAN wskazuje, że Polska traci ponad 80 mld złotych rocznie ze względu na chaos przestrzenny. Co z tym zrobić i czy w ogóle się da?
Rzeczywiście na chaosie przestrzennym tracą wszyscy. Zyski są prywatyzowane, a koszty są publiczne. Wydaje się, że po 30 latach od 1989 roku dojrzeliśmy wszyscy do tego, aby traktować zagospodarowanie wspólnej przestrzeni jako kwestię wyzwania cywilizacyjnego, a nie jako sprawę bieżącą. To właśnie miał na myśli premier Morawiecki, który w swoim exposé cytował Rogera Scrutona i mówił, że piękno nas ocali. Powołaliśmy Narodowy Instytut Urbanistyki i Architektury, stawiając tą kwestię jako jeden z priorytetów rządu. Żaden lifting dotychczasowych przepisów nie pomoże. Trzeba napisać ustawę od nowa.
Lata trwa powstawanie planów zagospodarowania. Jak to zmienić?
Rzeczywiście, plany zagospodarowania to jest około 30 proc. polskich miast. Gdybyśmy spojrzeli na to, czy te plany są aktualne zgodnie z nową ustawą o planowaniu przestrzennym, byłoby to jeszcze mniej. Tam gdzie tych planów nie ma, podstawą dla inwestycji są decyzje o warunkach zabudowy. Wydano ich od roku 2003 ponad 2 miliony. To jest skala, o jakiej mówimy.
No dobrze, ale czy dotykanie tego tematu tuż przed wyborami ma sens?