U progu kampanii wyborczej do parlamentu sondaż przeprowadzony przez IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej" nie pozostawia wątpliwości: największym beneficjentem samodzielnego startu partii opozycyjnych jest PiS.
Zbadaliśmy poparcie dla głównych ugrupowań notowanych na politycznej giełdzie w wariancie samodzielnego startu, a także (w drugim wariancie) projektując dwie osobne opozycyjne koalicje: centrową i lewicową. PiS w każdym wariancie startuje samodzielnie i w każdym wygrywa, zdobywając prawie 41 procent głosów. – Im większe rozdrobnienie opozycji, tym większa będzie skala jej porażki – komentuje szef IBRiS Marcin Duma. I dodaje: – To w rękach opozycji jest decyzja o tym, czy PiS będzie mieć większość konstytucyjną.
Wariant samodzielnego startu partii opozycyjnych jest dla nich zdecydowanie ryzykowny: PO nie przekracza 20 procent, PSL balansuje na granicy progu wyborczego, niewiele większe poparcie ma SLD. Nieznacznie odrabia straty z wyborów do Parlamentu Europejskiego Wiosna, notując prawie 9-procentowe poparcie.
Trzeba jednak pamiętać o obowiązującym w wyborach parlamentarnych systemie D'Hondta. Ten premiuje zwycięzcę tym mocniej, im większa jest odległość punktowa między nim i drugą z kolei partią. PiS zdobywa w wariancie samodzielnego startu opozycji także cały Senat.
Lewica nie całkiem razem
Jednak w wariancie koalicyjnym głosy PO i PSL dodają się i taka lista pod proponowanym przez ludowców szyldem Koalicja dla Polski zdobywa ponad 24 procent. Natomiast lista lewicy (SLD, Wiosna i Lewica Razem) uzyskuje rezultat całkiem przyzwoity: 13,4 procent poparcia.
To jednak nieznacznie mniej, niż wynika z poparcia dla poszczególnych lewicowych partii, bo Wiosna i SLD mogą liczyć odpowiednio na 8,8 oraz 6 procent przy samodzielnym starcie, a przecież owocami zwycięstwa trzeba by w wariancie koalicyjnym jeszcze się podzielić z Lewicą Razem, która samodzielnie zdobywa niespełna 2 procent. – Chcemy, żeby w jesiennych wyborach wystartowała wspólna lista lewicy – mówił w mijającym tygodniu Adrian Zandberg, lider Razem. – Teraz jest czas, żeby się przegrupować – dodał. A czy Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń także są gotowi na przegrupowanie?
SLD zdecydował się na referendum w tej sprawie. Włodzimierz Czarzasty rekomendował już jednak swoim kolegom i koleżankom pozostanie w związku z PO. Wiosna unika odpowiedzi, choć zapowiedź Biedronia o pozostaniu w europarlamencie i pojednawcze wobec Lewicy Razem wypowiedzi jego ludzi wskazują, że rozmowy nie są wykluczone. Ostateczny kształt lewicowej listy zależy jednak przede wszystkim od decyzji PO i PSL.
Przeczytaj też: Czarzasty zapowiada referendum w SLD w sprawie wyborów
– Gdyby lewica poszła sama, wypchnięta z Koalicji, opozycja zdobywa trochę więcej głosów, niż startując samodzielnie, ale dystans do PiS wciąż jest ogromny – analizuje Duma. – To oznacza bardzo solidną większość dla PiS, a może nawet trzy piąte miejsc w Sejmie. Daje to możliwość odrzucenia weta prezydenta, a wtedy ewentualny prezydent z opozycji będzie mógł stosować najwyżej prawo łaski.
Dla tych, co nie z PiS
Zdaniem szefa IBRiS nie będzie wtedy mowy nawet o „konstytucyjnym bezpieczniku". Taka większość to w jego opinii „domknięcie systemu" przebudowy państwa według pomysłów PiS, bo nawet gdyby Andrzej Duda był drugi raz prezydentem, to będzie miał związane ręce, a Sejm będzie mógł odrzucić każde jego weto.
Dowiedz się więcej: PO i Nowoczesna tworzą wspólny klub parlamentarny
Samodzielny start niesie wielkie ryzyko dla PSL. Wiadomo, że dla swojej propozycji ludowo-konserwatywnej musi szukać silnego partnera. Silniejszego niż PO nie znajdzie. Platforma z kolei nie powinna się godzić z odejściem ludowców, by wciąż móc deklarować, że jest na swoim „dawnym miejscu" na scenie politycznej, czyli w centrum, co ani nie wyklucza liberalnej polityki prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, ani nie eliminuje konserwatywnego skrzydła tych prawicowych polityków i wyborców, którym nie po drodze z PiS. Jeśli natomiast głównym celem opozycji miałaby w tych wyborach być walka z potężniejącym PiS, wtedy jedynym wyjściem z sytuacji jest jedna wspólna lista do Sejmu.
Wygląda także na to, że bezapelacyjna wygrana PiS wyczyściła całkiem sytuację na prawicy. W obu wariantach ruch Kukiz'15 nie osiąga 4 procent, a po rozłamie Konfederacji partia Korwin notuje wynik poniżej 3 procent, natomiast Ruch Narodowy powraca do swojego zwykłego poparcia między 1 a 2 procent.