Balcerowicz porównuje procedury resortu Ziobry do praktyk KGB

"Do działań KGB,SB itp należało rekrutowanie agentów w środowisku uznawanym przez władze za wrogie i umieszczanie niektórych z nich w oficjalnych organach" - pisze na Twitterze prof. Leszek Balcerowicz, były wicepremier i były prezes NBP.

Aktualizacja: 22.08.2019 10:36 Publikacja: 22.08.2019 09:19

Balcerowicz porównuje procedury resortu Ziobry do praktyk KGB

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

arb

Balcerowicz komentuje w ten sposób serię publikacji Onetu na temat "farmy trolli" w Ministerstwie Sprawiedliwości. W środowej publikacji Onet ujawnia, że do grupy "Kasta" na WhatsApp, na której rozmawiano m.in. o atakach na sędziów krytykujących reformy wymiaru sprawiedliwości, mieli należeć m.in. były już wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak i jego współpracownik w resorcie, sędzia Jakub Iwaniec, a także Tomasz Szmydt z biura prawnego Krajowej Rady Sądownictwa, członkowie KRS Maciej Nawacki i Jarosław Dudzicz oraz sędzia Izby Dyscyplinarnej SN Konrad Wytrykowski. Politycy PiS zwracają dziś uwagę, że główni bohaterowie afery - Piebiak i Iwaniec - są sędziami a cała sprawa to rozgrywka w środowisku sędziowskim. 

"Do działań KGB,SB itp należało rekrutowanie agentów w środowisku uznawanym przez władze za wrogie i umieszczanie niektórych z nich w oficjalnych organach. Czy to nie przypomina procedury uprawianej przez resort Ziobry? Zob.nazwiska sędziów-hejterów i zarazem członków PIS-KRS" - pyta na Twitterze Balcerowicz.

Urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości udostępniali wrażliwe informacje z życia co najmniej 20 sędziów. Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak aranżował i kontrolował akcję, która miała skompromitować szefa Stowarzyszenia "Iustitia" - poinformował w poniedziałek Onet.pl.

Aby zdyskredytować prof. Krystiana Markiewicza, szefa "Iustitii", wykorzystano pogłoski i plotki na temat jego życia intymnego. Dokument w sprawie sędziego przekazała wiceministrowi sprawiedliwości kobieta o imieniu Emilia w czerwcu 2018 roku. Kobieta współpracowała z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem. Za jego zgodą anonimowo wysyłała do mediów kompromitujące materiały - ustalił Onet.

- To jest absolutnie zatrważające, że został zbudowany system w państwie, w Ministerstwie Sprawiedliwości, który zmierza do tego, żeby niszczyć konkretnych ludzi, którzy chcą walczyć o praworządność i sprawiedliwość - mówił o całej sprawie prof. Markiewicz.

Kobieta miała dać pracownikom resortu dostęp do swojego konta na Twitterze, by można było skopiować historię jej wpisów, także tych wykasowanych. Prywatnie Emilia jest związana z jednym z pracowników Krajowej Rady Sądownictwa, sędzią, który wcześniej pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Dowody świadczą o tym, że kobieta była w bezpośrednim kontakcie z ministrem Piebiakiem. Za pośrednictwem komunikatorów internetowych ustalała sposoby kompromitowania sędziów w mediach społecznościowych oraz w mediach prorządowych. Plan ten zaakceptował wiceminister.

"Dziękuję bardzo. Teraz trzeba wypocząć by dalej walczyć o dobrą zmianę. O podwyżce się pomyśli" - pisał w jednej z wiadomości wiceminister Piebiak.

Inna rozmowa miała dotyczyć ataku medialnego na sędziego Piotra Gąciarka z warszawskiego oddziału „Iustitii". Materiał na jego temat pojawił się w programie "Alarm" w TVP1.

- Może wybuchnie mała afera w programie Alarm. Mam nadzieję, że nie zawiodłam - pisała kobieta.

Polityka
Akcja Demokracja: Liczymy na wyjaśnienie sprawy finansowania spotów na Facebooku
Polityka
„Gazeta Wyborcza”: Karol Nawrocki pożyczał Jerzemu Ż. pieniądze na procent
Polityka
Afera wokół spotów wyborczych. Jarosław Kaczyński: Myślą, że są bezkarni, depczą demokrację
Polityka
Biejat odpowiada Zandbergowi. „Nie jestem w polityce po to, żeby szukać wymówek”
Polityka
Rafał Trzaskowski prosi seniorów o pomoc