W rozmowie z BBC David Cameron wspomniał, że gdy w 2014 r. otrzymał sondaż wskazujący na przewagę zwolenników niepodległości Szkocji poczuł się jakby "otrzymał cios w splot słoneczny". Cameron powiedział, iż sondaż wywołał u niego panikę, że referendum może skończyć się zwycięstwem zwolenników secesji.
- Pamiętam rozmowę, jaką odbyłem ze swoim sekretarzem, i którą on odbył z sekretarzem królowej, i którą ja odbyłem z sekretarzem królowej, nie prosiłem o nic, co byłoby niewłaściwe czy niekonstytucyjne, ale zwykłe uniesienie brwi, nawet o ćwierć cala, mogło mieć znaczenie - mówił Cameron.
W przededniu referendum z 18 września 2014 roku przemawiając w Aberdeenshire królowa stwierdziła, iż "ma nadzieję, że wszyscy pomyślą bardzo uważnie o przyszłości". Zwolennicy pozostania Szkocji w Wielkiej Brytanii odebrali to jako wyraz poparcia dla ich kampanii. Cameron ocenił, że jeśli chodzi o wynik referendum, wystąpienie królowej miało pewne znaczenie.
Jak informuje BBC, wyznanie byłego szefa brytyjskiego rządu wywołało niezadowolenie w Pałacu Buckingham. Jak powiedział informator stacji, ujawnianie rozmów między premierem a królową "nie służy niczyim interesom" i utrudnia rozwój relacji między rządem a koroną.
Zdaniem królewskiego korespondenta BBC, słowa informatora świadczą, że brak dyskrecji Camerona wywołał w Pałacu Buckingham reakcję "bardzo bliską prawdziwego gniewu".