Korwin-Mikke uczestniczył w tegorocznym Marszu, tłumacząc, że pojawił się tam na osobiste zaproszenie Roberta Bąkiewicza, prezesa stowarzyszenia organizującego wydarzenie. „Ponieważ spora grupka naszych członków na ten Marsz się wybierała, a stan mojego gardła znacznie się poprawił, więc zaproszenie przyjąłem i poszedłem pomaszerować” - napisał na Facebooku.
Poseł-elekt stwierdził jednak, że Marsz Niepodległości „to nie jest nasza impreza, to nawet nie jest impreza Ruchu Narodowego”.
„Miała być apolityczna – więc poszliśmy, jak pierwsi naiwni, bez sztandarów partyjnych. Miał na niej nie przemawiać nikt z Konfederacji, „z wyjątkiem p. Witolda Tumanowicza, który jest wiceszefem MN” – tymczasem przemawiał p. Krzysztof Bosak, z którego ust wszyscy dowiedzieliśmy się, że dzięki wieloletnim wysiłkom Ruchu Narodowego do Sejmu weszło właśnie 11 narodowców” - zarzucił Korwin-Mikke.
Konfederacja wprowadziła do Sejmu 11 posłów. Część z nich, jak Bosak czy Robert Winnicki, związana jest lub była z Ruchem Narodowym czy Młodzieżą Wszechpolską. Inni przez lata kojarzeni byli z ugrupowaniami Korwin-Mikkego, bez wiązania się ze środowiskami narodowymi.
„Mam dość takich "apolitycznych imprez". W przyszłym roku robimy uczciwą, polityczną!” - dodał Korwin-Mikke, zapowiadając na przyszły rok zorganizowanie Marszu Wolności i Suwerenności w okolicach 7 listopada. Lider partii KORWiN od lat przekonuje, że okazją do świętowania niepodległości powinna być dla Polaków ta data. - Ja uważam, że to jest niewłaściwa rocznica. Polska ogłosiła niepodległość 7 października, natomiast 11 listopada przekazała władzę pewnemu socjaliście, nazwanemu towarzysz Ziuk, czyli Piłsudski. Przekazanie władzy czerwonym nie jest powodem do świętowania przez Polskę - mówił kilka dni temu w programie #RZECZoPOLITYCE na rp.pl, dodając, że „nie jest entuzjastą” Marszu Niepodległości.