Premier dzięki głosom AfD

Szok po wyborze premiera Turyngii. Po raz pierwszy skrajnie prawicowa partia zadecydowała w RFN o tym, kto rządzi.

Aktualizacja: 05.02.2020 21:39 Publikacja: 05.02.2020 18:47

Premier dzięki głosom AfD

Foto: AFP

Na szefa rządu niewielkiego landu w dawnej NRD lokalny parlament wybrał w środę Thomasa Kemmericha z najmniejszej frakcji: liberalnej FDP, a nie faworyzowanego Bodo Ramelowa, dotychczasowego premiera z postkomunistycznej Lewicy, która wygrała październikowe wybory. Stało się tak, dlatego, że kandydata FDP poparła izolowana na niemieckiej scenie politycznej AfD.

– To wielka niespodzianka, po wyborach tego nie można było oczekiwać, FDP ledwie dostała się do landtagu. Wcześniej konstelacja z AfD wydawała się niewyobrażalna – mówi „Rzeczpospolitej" Tino Zippel, wiceszef miejscowego dziennika „Ostthüringer Zeitung".

Centrale wszystkich tradycyjnych partii zawsze się zarzekały, że nigdy nie będą współpracować z AfD, choć doły partyjne, zwłaszcza CDU we wschodnich landach, przebąkiwały nieśmiało, że są do tego gotowe. Ale wydawało się to odległą przyszłością.

Teraz FDP i CDU dogadały się z AfD w sprawie wyboru premiera. Reakcje z Berlina są bardzo ostre. – Niewybaczalne, skandal, dno powojennej historii Niemiec – komentowali szefowie socjaldemokratycznej SPD, która tworzy z CDU rząd federalny.

Szef FDP Christian Lindner wykluczył „wszelką współpracę z AfD", podkreślając, że to nie centrala partii odpowiada za to, co się stało w środę w Turyngii, lecz lokalny oddział i frakcja. Wezwał tamtejszych liberałów, by rozpoczęli rozmowy o rządzeniu razem z CDU, SPD i Zielonymi. A jak się nie powiodą, to odbyłyby się nowe wybory. Szefowie CDU od razu zażądali nowych wyborów i skrytykowali swoich lokalnych polityków: zagłosowali „wbrew zaleceniom i prośbom" centrali.

Kemmerich liczył najwyraźniej, że uzyskanie poparcia od AfD nie będzie uznane za współpracę z tą partią, izolowaną, bo kojarzy się z mrocznymi czasami w historii Niemiec. Niektórzy przypominają, że to w Turyngii powstał, przed 90 laty, pierwszy rząd ze wsparciem nazistów. Przed ostrymi komentarzami z Berlina zapowiadało się, że Kemmerich stanie na czele rządu mniejszościowego, bez AfD. Jeżeli dopuściłby to ugrupowanie do wpływu na codzienną politykę, to – jak mówił mi Tino Zippel – zostałby „postawiony do prawicowego kąta", czyli byłby napiętnowany przez elity.

Na szefa rządu niewielkiego landu w dawnej NRD lokalny parlament wybrał w środę Thomasa Kemmericha z najmniejszej frakcji: liberalnej FDP, a nie faworyzowanego Bodo Ramelowa, dotychczasowego premiera z postkomunistycznej Lewicy, która wygrała październikowe wybory. Stało się tak, dlatego, że kandydata FDP poparła izolowana na niemieckiej scenie politycznej AfD.

– To wielka niespodzianka, po wyborach tego nie można było oczekiwać, FDP ledwie dostała się do landtagu. Wcześniej konstelacja z AfD wydawała się niewyobrażalna – mówi „Rzeczpospolitej" Tino Zippel, wiceszef miejscowego dziennika „Ostthüringer Zeitung".

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Charles Michel wyjaśnia dlaczego UE musi się rozszerzać
Polityka
Gruzińska policja brutalnie tłumi protesty. Parlament popiera „prawo rosyjskie”
Polityka
Nowy serbski wicepremier objęty sankcjami USA. „Schodzimy z europejskiej ścieżki”
Polityka
Plany Trumpa na drugą kadencję: Zemsta na Bidenie, monitoring ciąż, masowe deportacje
Polityka
W Rosji wszystko będzie karalne. Nawet przynależność do nieistniejących organizacji
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił