Rzeczpospolita: Na początku lutego dowódca wojsk USA i NATO w Europie Tod D. Walters spotykał się w Baku z szefem Sztabu Generalnego rosyjskiej armii Walerijem Gierasimowym. Dlaczego w Baku?
Hikmet Hajiyev: To już jest siódme, albo nawet ósme tego typu spotkanie. To świadczy o tym, że Azerbejdżan prowadzi niezależną politykę zagraniczną. Mamy bardzo dobre relacje strategiczne z Rosją, ale jednocześnie mamy bardzo dobre stosunki z NATO w ramach programu Partnerstwo dla Pokoju. Udostępniamy naszym partnerom placówkę, gdzie wszystkie strony czują się komfortowo.
Amerykański generał nie szczędził komplementów pod adresem władz w Baku. Stwierdził, że Azerbejdżan jest „niezawodnym partnerem NATO". Co łączy Azerbejdżan z sojuszem?
Nasza współpraca z NATO trwa już niemal ćwierć wieku. Azerbejdżańscy żołnierze uczestniczą w ćwiczeniach NATO, wdrażamy standardy sojuszu w naszej armii. Współpracujemy w różnych dziedzinach. Jedna z nich, to program Individual Partnership Action Plan, który określa współpracę polityczną, wojskową oraz w kwestiach bezpieczeństwa. Współdziałamy z Sojuszem w ramach różnych międzynarodowych operacji pokojowych. Nasi żołnierze wspólnie z żołnierzami NATO służą w Afganistanie, chodzi o 132 żołnierzy i oficerów azerbejdżańskich. Zabezpieczamy wsparcie tranzytowo-logistyczne siłom państw NATO w ramach misji w Afganistanie. Wcześniej azerbejdżańska armia uczestniczyła w operacji pokojowej w Kosowo. To dlatego przedstawiciele NATO nazywają Azerbejdżan „niezawodnym partnerem" i my to bardzo cenimy. To wzajemnie opłacalne partnerstwo i wzajemny szacunek.
O integracji z NATO od lat mówią Gruzini i Ukraińcy. Pierwsi stracili część terytorium w 2008 roku, drudzy – w 2014 roku. Jak taka współpraca udaje się władzom w Baku bez kolizji z interesami Moskwy?