To była najdroższa kampania do Senatu w historii Ameryki. Kandydaci wydali na nią prawie pół miliarda dolarów w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. W lokalnych mediach nigdy nie było tylu reklam wyborczych. Aż 3 miliony osób oddało głosy we wczesnym głosowaniu, rekordowa liczba jak na wybory do izby wyższej.
Dwóch demokratycznych kandydatów i dwoje republikańskich ubiegają się o dwa miejsca w Senacie. – Coś takiego nie miało nigdy miejsca i pewnie się nie powtórzy. Dwa miejsca z jednego stanu, w jednych wyborach decydują o przewadze partii w Senacie – mówi cytowany przez Bloomberga Charles Bullock z University of Georgia.
Georgia to stan tradycyjnie republikański. Demokrata nie reprezentował go w Senacie od dwóch dekad. Partia ta ma jednak nadzieję, że podobnie jak Joe Bidenowi udało się zjednać wyborców w tym konserwatywnym stanie, podobne szczęście będą mieli jej kandydaci. We wczesnym głosowaniu wyborcy demokratyczni oddali więcej głosów niż republikańscy, ale sondaże pokazują, że wyścig jest wyrównany.
Republikanie David Perdue i Kelly Loeffler, którzy wsparli ostatnio Donalda Trumpa w postulatach dotyczących zwiększenia jednorazowej zapomogi dla Amerykanów z 600 do 2000 dol., starają się poderwać jego wiernych wyborców, sięgają w kampanii po mocno konserwatywne argumenty przeciwko Ossoffowi i Warnock. Twierdzą, że są „niebezpiecznymi radykałami" i socjalistami, którzy popierają niecieszących się sympatią wśród republikanów liberalnych polityków, takich jak kongresmenka Alexandria Ocasio-Cortez czy przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. – Jesteście gotowi walczyć w imieniu prezydenta Trumpa, by pokazać Ameryce, że Georgia to stan republikański. Jesteśmy barierą przed socjalizmem – mówiła Kelly Loeffler podczas czwartkowego wiecu w Atlancie.
Demokratyczni kandydaci natomiast przedstawiają swoich przeciwników jako bezdusznych bogaczy, którzy nie dbają o przeciętnego zjadacza chleba.