Marcin Olejnik, były dyrektor Departamentu Kontroli w MSWiA, od sześciu lat walczy z resortem, który dyscyplinarnie zwolnił go z pracy. Jak uznał sąd – niesłusznie i z naruszeniem prawa. Ale MSWiA nadal rozpowszechnia nieprawdziwe informacje o byłym dyrektorze.
Marcin Olejnik jako p.o. dyrektora Departamentu Kontroli MSWiA w 2001 r. prowadził kontrolę finansową w Biurze Spraw Wewnętrznych w Komendzie Głównej Policji. Znaleziono wówczas szereg nieprawidłowości, np. brak rachunków na wydatki z funduszu operacyjnego oraz nieuprawnione wypłacanie dodatków motywacyjnych funkcjonariuszom. W sumie na kilkaset tysięcy złotych. Sprawę opisał “Newsweek”, a Olejnika zwolnił ówczesny szef MSWiA Marek Biernacki. Zarzucono mu ujawnienie tajnych dokumentów. Wraz z nim z pracy wyrzucono dwóch kontrolerów, kolejnych dwóch zdegradowano.
Marcin Olejnik odwołał się do sądu pracy. Jednak prawomocny wyrok oczyszczający dyrektora zapadł dopiero po pięciu latach, pod koniec 2006 r. Olejnik dostał odszkodowanie – ponad 25 tys. zł.
Nadal jednak nie wiedział, dlaczego, wykrywając nieprawidłowości w komendzie, został zwolniony. W maju tego roku zwrócił się z prośbą o pomoc do posłanki PO Julii Pitery. Ta napisała do MSWiA interpelację. Odpisał Zbigniew Rau, wiceminister z czasów Janusza Kaczmarka.
– Byłem zszokowany odpowiedzią. Zawierała ona szereg nieprawdziwych informacji na mój temat, z których sąd mnie już oczyścił. MSWiA naruszyło moje dobra osobiste, a interpelacja, która godziw moje dobre imię, do dziś wisi na stronach sejmowych – mówi Olejnik.