PiS domagał się, by projekt odrzucić już w pierwszym czytaniu. Politycy LiD mimo negatywnej oceny ustawy są gotowi nad nią dalej pracować. PO zależy na porozumieniu z lewicą, bo to jedyny sposób dla koalicji, żeby zgromadzić większość potrzebną do odrzucenia prezydenckiego weta. Lech Kaczyński skrytykował we wtorek ustawę m.in. za wprowadzanie nadmiernych mechanizmów rynkowych do mediów publicznych. Politycy PiS zarzucają jej też niekonstytucyjność. Ich zdaniem PO chce dokonać zamachu na media publiczne. – To będzie powrót do czasów sprzed Rywina – grzmiała we wtorek Elżbieta Kruk.

– Słowa o zamachu traktuję jako kiepski żart – odpowiada Jerzy Fedorowicz z PO, członek Sejmowej Komisji Kultury. Poseł ma nadzieję, że w trakcie dalszych prac nad ustawą uda się dojść do kompromisu i „spokojnie ustalić jedną wersję ustawy”.

Sporne punkty dotyczą m.in. roli ministra skarbu w powoływaniu i odwoływaniu członków zarządów i rad nadzorczych mediów publicznych, a także ograniczenia kompetencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na rzecz Urzędu Komunikacji Elektronicznej. – To uszczuplenie likwiduje to, czym się stała Rada, czyli politycznym ministerstwem ds. mediów – mówiła w „Rz” Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO.

LiD domaga się też włączenia do ustawy regulacji o abonamencie. PO chciała je zawrzeć w osobnej.

Nowelizacja może wejść w życie najwcześniej za kilka miesięcy, jeśli PO dogada się z LiD. Jeżeli ustawa trafi jednak do Trybunału Konstytucyjnego, a taki wniosek zapowiadają politycy PiS, zmiany w mediach publicznych mogą się opóźnić o kolejne miesiące.