Jego ostatnie publiczne wystąpienie, podczas którego mimochodem rzucił, że Zbigniew Ziobro mieszka z Patrycją Kotecką, dziennikarką TVP, było komentowane cały dzień. A dziennikarze gorączkowo spekulowali, czy Kurski zrobił to w uzgodnieniu z Ziobrą, żeby odwrócić uwagę od “batów”, jakie ten polityk dostał dzień wcześniej od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, czy też było to zwykłe podkablowanie.
– Moim zdaniem to był klasyczny mały donosik – śmieje się jeden z polityków PiS. – Kurski jest mistrzem takich wrzutek. Tak samo było z torebką Szczypińskiej.
Przed rokiem Kurski w jednym z wywiadów wspomniał mimochodem, że jego partyjna koleżanka Jolanta Szczypińska nosi podróbkę torby Chanel. Jak tłumaczyła posłanka, nie miała pojęcia, że to podróbka. A Kurski dolewał oliwy do ognia, obiecując, że przy pierwszej okazji kupi jej oryginalną torbę Chanel. Spektakl przeciął wreszcie sam Jarosław Kaczyński, wziął Szczypińską w obronę, a Kurskiemu zagroził karą.
– Oboje ze Szczypińską walczyli wtedy o wpływy w pomorskim PiS i stąd ta akcja – tłumaczy nasz rozmówca.
Ale z Ziobrą sytuacja wygląda inaczej. Obaj zawarli taktyczny sojusz i na razie grają w jednej drużynie. To Ziobro miał przekonać Jarosława Kaczyńskiego, że warto dać szansę Kurskiemu i pozwolić mu wyreżyserować słynne orędzie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Z kolei gdy Ziobro szedł na dywanik do prezesa Kaczyńskiego za zwalczanie Zbigniewa Wassermanna, jeden z polityków PiS był świadkiem, jak Ziobro zadzwonił do Kurskiego, a ten tłumaczył mu, jak się zachować, żeby załagodzić gniew lidera – zapewnić o bezwzględnej lojalności i obiecać, że Wassermann dostanie na tacy stanowisko szefa małopolskiego PiS.