Historia politycznego prowokatora

Jacek Kurski. Podczas swojej kariery obraził więcej przeciwników politycznych niż ktokolwiek inny. Media go uwielbiają, bo każda jego wypowiedź wywołuje aferę

Publikacja: 10.05.2008 02:44

Historia politycznego prowokatora

Foto: KFP

Jego ostatnie publiczne wystąpienie, podczas którego mimochodem rzucił, że Zbigniew Ziobro mieszka z Patrycją Kotecką, dziennikarką TVP, było komentowane cały dzień. A dziennikarze gorączkowo spekulowali, czy Kurski zrobił to w uzgodnieniu z Ziobrą, żeby odwrócić uwagę od “batów”, jakie ten polityk dostał dzień wcześniej od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, czy też było to zwykłe podkablowanie.

– Moim zdaniem to był klasyczny mały donosik – śmieje się jeden z polityków PiS. – Kurski jest mistrzem takich wrzutek. Tak samo było z torebką Szczypińskiej.

Przed rokiem Kurski w jednym z wywiadów wspomniał mimochodem, że jego partyjna koleżanka Jolanta Szczypińska nosi podróbkę torby Chanel. Jak tłumaczyła posłanka, nie miała pojęcia, że to podróbka. A Kurski dolewał oliwy do ognia, obiecując, że przy pierwszej okazji kupi jej oryginalną torbę Chanel. Spektakl przeciął wreszcie sam Jarosław Kaczyński, wziął Szczypińską w obronę, a Kurskiemu zagroził karą.

– Oboje ze Szczypińską walczyli wtedy o wpływy w pomorskim PiS i stąd ta akcja – tłumaczy nasz rozmówca.

Ale z Ziobrą sytuacja wygląda inaczej. Obaj zawarli taktyczny sojusz i na razie grają w jednej drużynie. To Ziobro miał przekonać Jarosława Kaczyńskiego, że warto dać szansę Kurskiemu i pozwolić mu wyreżyserować słynne orędzie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Z kolei gdy Ziobro szedł na dywanik do prezesa Kaczyńskiego za zwalczanie Zbigniewa Wassermanna, jeden z polityków PiS był świadkiem, jak Ziobro zadzwonił do Kurskiego, a ten tłumaczył mu, jak się zachować, żeby załagodzić gniew lidera – zapewnić o bezwzględnej lojalności i obiecać, że Wassermann dostanie na tacy stanowisko szefa małopolskiego PiS.

Noty biograficzne gdańskiego posła wyliczają, że w swojej politycznej karierze był związany z PC, ROP, ZChN, LPR i wreszcie z PiS. Kurski tłumaczy jednak, że od 20 lat jest zafascynowany Jarosławem Kaczyńskim i jemu przez cały czas był wierny.

– Z PC nie byłem formalnie związany – mówi. – A do ROP zapisałem się po konsultacji z prezesem Kaczyńskim, później ROP zasilił ZChN, a ta ostatnia partia została wchłonięta przez PiS. A więc to była jedna partia, tylko szyldy się zmieniały. Jedynie LPR była odstępstwem.

Dlaczego Kurski porzucił PiS i ukochanego prezesa? Gdańscy politycy twierdzą, że został usunięty z partii, bo brutalnie walczył z innymi działaczami z okręgu.

– Odszedłem sam, bo nie zgadzałem się z koncepcją sojuszu PO – PiS w Gdańsku, który był zabójczy dla nas – mówi Kurski. – A do Ligi przystąpiłem, bo postanowiłem udowodnić PiS, że beze mnie sobie nie poradzi.

I Kurski rzeczywiście odniósł sukces – brawurowo poprowadził kampanię wyborczą LPR do europarlamentu. Liga zdobyła 16 procent głosów, a PiS tylko 12. Jarosław Kaczyński po tych wyborach powiedział, że Kurski jest genialny, skoro bez pieniędzy zrobił skuteczniejszą kampanię niż PiS dysponujące dużymi funduszami. I Kurski wrócił do PiS, choć Lech Kaczyński był temu przeciwny. Brat musiał go dosyć długo przekonywać, że Kurski jest PiS potrzebny.

Na pytanie, czy nie czuje, że cynicznie wykorzystał LPR, Kurski odpowiada: – To był mecz między mną a Giertychem. On chciał wykorzystać mnie, a ja jego. I ja wygrałem.

Kurski ma też na swoim koncie inne sukcesy. Jest współautorem głośnej książki “Lewy czerwcowy” opisującej historię upadku rządu Jana Olszewskiego. Później nakręcił równie głośny film dokumentalny na kanwie tamtych wydarzeń “Nocna zmiana”. Ale w działalności partyjnej mu się nie wiodło. Trzykrotnie bezskutecznie walczył o mandat posła.

– Marzył, żeby zostać posłem – mówi gdański poseł Maciej Płażyński. – Cierpiał, że w Sejmie zasiadają głupsi od niego, a on ciągle nie może zdobyć mandatu.

Joanna Kluzik-Rostkowska współpracowała z Kurskim przy kampanii wyborczej PC w 1993 r. – Każdego dnia miałam wrażenie, że wszystko, co się dzieje w sztabie, to jeden wielki chaos i ku mojemu zdumieniu wieczorem zawsze wyłaniał się z tego jakiś konkret – opowiada posłanka.

Kurski cierpiał, że w Sejmie zasiadają głupsi od niego, a on nie może zdobyć mandatu poseł Maciej Płażyński

Kurski wspomina tę kampanię jako morderczy maraton: – Nie spałem po kilkadziesiąt godzin, miałem wypadek samochodowy, wracając z wiecu, a po przegranej kampanii zachorowałem na zapalenie opon mózgowych i na siedem tygodni wylądowałem w szpitalu.

Kluzik-Rostkowska uważa Kurskiego za bardzo sympatycznego i pełnego energii człowieka: – Tylko czasami nie mogę dopasować tego Jacka, którego znam, do jego publicznego wizerunku, którego nie rozumiem. Zupełnie jakby miał dwie twarze.

Również Antoni Mężydło wypowiada się o Kurskim w samych superlatywach. – Inteligentny, bystry, utalentowany, na dodatek dusza towarzystwa – mówi toruński poseł PO. – Gdy wyciągał gitarę i śpiewał rosyjskie ballady lub piosenki Jacka Kaczmarskiego, to każda impreza była udana.

Kurski w PiS ma opinię polityka mocno związanego z Radiem Maryja, ale Mężydło w to nie wierzy: – On ma po prostu taki elektorat. Człowiek o jego horyzontach nie może być fanem ojca Tadeusza Rydzyka.

– To bardzo utalentowany polityk, ale nie może dorosnąć – ocenia Płażyński. – Ciągle zachowuje się jak nadpobudliwy trzydziestolatek, a przekroczył czterdziestkę. Dla dojrzałego polityka wizerunek cynika, który każdego potrafi obrazić, żeby osiągnąć cel, jest fatalny.

Rzeczywiście Kurski jest brutalnym politykiem. Nie przebiera w słowach i żadnych chwytów się nie boi. W 1996 roku podczas publicznego spotkania w Kaliszu nazwał Mariana Krzaklewskiego rozlazłą babą, a seksuologa Zbigniewa Lwa Starowicza – zdegenerowanym zgnilcem.

Politycy PO do dzisiaj nie znoszą Kurskiego za to, że powiedział o Donaldzie Tusku, iż ma proniemieckie sympatie, bo jego dziadek walczył w Wehrmachcie. Sprawa była tak niesmaczna, że prezes PiS kazał zawiesić Kurskiego w prawach członka partii i odsunął go od prowadzenia kampanii wyborczej. A Kurski zyskał przydomek bulteriera.

Krótko potem prasa przytoczyła dialog, który miał się odbyć między Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem po ich telewizyjnej debacie.

– Dlaczego trzymasz w PiS tego... (tu padło grube słowo) – pytał lider PO.

– Bo lepiej mieć go u siebie niż przeciwko sobie – miał odpowiedzieć przyszły prezydent.

Kurski ma też na koncie sprawę billboardów Tuska, które rzekomo miało pokątnie finansować PZU. Sprawia trafiła do sądu i poseł PiS przegrał. Ale były i inne sprawy. W połowie lat 90. Kurski przegrał z Januszem Lewandowskim, politykiem PO, któremu zarzucił doprowadzenie do upadku stoczni gdańskiej i szczecińskiej.

– Przegrałem też z Dariuszem Przywieczerskim, który dziś poszukiwany jest listem gończym – bagatelizuje swoje procesy Kurski. – Takie są w Polsce sądy. Co do istoty sprawy mam rację, a łapią mnie na nieistotnych szczegółach i przegrywam.

Tajemnicą poliszynela jest wojna między Kurskim a prezydenckim ministrem Michałem Kamińskim. – Obaj mają te same ambicje, chcą być jedynymi specjalistami od PR. Tylko Kurski jest bardziej bezwzględny – mówi Mężydło. – Ale jest też bardziej błyskotliwy.

Wśród polityków PiS panuje przekonanie, że Jarosław Kaczyński traktuje Kurskiego bardzo instrumentalnie – spuszcza go ze smyczy, gdy trzeba kogoś zaatakować, a potem, gdy wybucha afera, Kurski idzie w odstawkę. Taki mechanizm można było zaobserwować kilkakrotnie – po sprawie dziadka z Wehrmachtu, po aferze billboardowej i wreszcie po ostatnim orędziu Lecha Kaczyńskiego, do którego Kurski wmontował zdjęcia m.in. z Angelą Merkel u boku Eriki Steinbach, szefowej związku wypędzonych. Prezydent Kaczyński całą winę za tę wstawkę zrzucił na Kurskiego.

Gdański poseł nie zgadza się jednak z opinią, że jest wykorzystywany: – Wszedłem do komitetu politycznego, pełnię ważne funkcje, jestem ceniony i na pewno nigdy nie pozwolę się wykorzystywać.

Zapalczywie broni też orędzia, które przygotował. – To był strategiczny sukces. Traktat przeszedł, PiS się nie rozpadało, a nasze notowania w sondażach wzrosły. I to wszystko dzięki orędziu, które stworzyło prezydentowi możliwość manewru. Życzę prezydentowi, żeby po każdej jego inicjatywie popierało go 50 proc. Polaków.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki e.olczyk@rp.pl

Polityka
Stanisław Tyszka: Obecny rząd to polityka pełnej kontynuacji i teatr wojny
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Polscy żołnierze na Ukrainie? Jednoznaczna deklaracja Radosława Sikorskiego
Polityka
Nie będzie kredytu 0 proc. Chaos w polityce mieszkaniowej się pogłębia
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Beata Szydło o Karolu Nawrockim: Grupa osób, która go kojarzyła, była niewielka