Reklama

Naciskowy spektakl sejmowy

PiS domaga się odwołania szefa komisji śledczej ds. nacisków na służby Andrzeja Czumy z PO

Aktualizacja: 27.05.2008 08:18 Publikacja: 27.05.2008 04:13

Naciskowy spektakl sejmowy

Foto: Rzeczpospolita

Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego mają się jutro zebrać po raz pierwszy w sprawie uchwały o powołaniu sejmowej komisji śledczej ds. nacisków na służby. W zeszłym tygodniu w rozmowie z „Rz” potwierdził to prezes TK Jerzy Stępień. – Ale to jest wewnętrzna sprawa Trybunału i już nic więcej na ten temat mówić nie będę – ucinał wczoraj.

Tymczasem wczorajsze posiedzenie komisji zamieniło się w wielogodzinną awanturę między PO a PiS. Zaczęło się od kolejnej kłótni o byłego już eksperta komisji płk. Jerzego Stachowicza, który zrezygnował ze stanowiska („Rz” opisała jego przeszłość w SB). Arkadiusz Mularczyk z PiS domagał się wyjaśnień od Jana Widackiego (Partia Demokratyczna), który zgłosił go na eksperta. – Mówił pan w telewizji, że Stachowicza poleciło panu ABW. Chcemy wiedzieć, dlaczego ABW poleca eksperta do komisji, która ma badać, czy ABW działa zgodnie z prawem – pytał Mularczyk.

Widacki zapewniał, że to nieprawda i tłumaczył, iż jako były wiceminister spraw wewnętrznych zna ludzi z ABW. – Prosiłem o zasugerowanie jakichś nazwisk osób, które nie są w służbie, a które mają określoną wiedzę przydatną dla komisji.

– Posłowie PiS jak zdarta płyta po raz 58. mówią to samo, przejdźmy wreszcie do porządku obrad – apelował Sebastian Karpiniuk z PO. PiS nie ustępowało. Mularczyk chciał też wyjaśnień w sprawie asystenta Jacka Kurskiego – Piotra Bączka. Czuma odmówił mu głosu. Na to poseł PiS zgłosił wniosek formalny o odwołanie szefa komisji. – Komisja wyczerpała możliwości swojego działania, jej prace są śmieszne – argumentował.

– To w żaden sposób nie jest wniosek formalny, a merytoryczny. Rozpatrzymy go zatem na kolejnym posiedzeniu komisji – skwitował Czuma.

Reklama
Reklama

Trybunał Konstytucyjny ma w ciągu miesiąca wydać wyrok w sprawie komisji

Komisji niełatwo było też zrealizować zakładany porządek obrad. Wczoraj zeznawali przed nią dwaj pierwsi świadkowie, prokuratorzy warszawskiej Prokuratury Okręgowej: Damian Grzesiak i Michał Szulepa. Obaj zasłaniali się tajemnicą służbową i odmawiali odpowiedzi. Posłowie nie rezygnowali jednak z zadawania pytań. Karpiniuk pytał Grzesiaka o notatkę służbową prokuratura Cezarego Przasnka w sprawie blokowania zatrzymania byłego ministra sportu Tomasza Lipca przez ówczesną szefową Prokuratury Okręgowej Elżbietę Janicką. Treść notatki w zeszłym tygodniu ujawniła „Rz”.

Zdaniem Przasnka, Janicka miała zagrozić swoim podwładnym, że jeśli zatrzymają Lipca przed wyborami, „to ich puknie”.

Upór Grzesiaka w odmawianiu odpowiedzi irytował Karpiniuka. – Czy pan jest w ogóle gotów pomóc komisji ustalić fakty – pytał poseł. Prokurator zapewniał, że na pytania odpowie na zamkniętym posiedzeniu.

Komisja prawdopodobnie zwróci się do prokuratury o zapis rozmowy byłej wiceminister sprawiedliwości Beaty Kempy z byłym dyrektorem szpitala MSWiA Markiem Durlikiem w związku ze sprawą dr. Mirosława G. Kempa miała stwierdzić, że „ustawi się prokuratorów i sprawę się umorzy”. – W Prokuraturze Okręgowej sprawa została skręcona – uważa Karpiniuk.

Przepychanki w komisji podsumował Kurski. – Do tej pory poczyniliśmy dwa epokowe ustalenia: że wybory były 21 października i że Tomasz Lipiec był ministrem sportu w rządzie PiS – ironizował poseł.

Reklama
Reklama

Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego mają się jutro zebrać po raz pierwszy w sprawie uchwały o powołaniu sejmowej komisji śledczej ds. nacisków na służby. W zeszłym tygodniu w rozmowie z „Rz” potwierdził to prezes TK Jerzy Stępień. – Ale to jest wewnętrzna sprawa Trybunału i już nic więcej na ten temat mówić nie będę – ucinał wczoraj.

Tymczasem wczorajsze posiedzenie komisji zamieniło się w wielogodzinną awanturę między PO a PiS. Zaczęło się od kolejnej kłótni o byłego już eksperta komisji płk. Jerzego Stachowicza, który zrezygnował ze stanowiska („Rz” opisała jego przeszłość w SB). Arkadiusz Mularczyk z PiS domagał się wyjaśnień od Jana Widackiego (Partia Demokratyczna), który zgłosił go na eksperta. – Mówił pan w telewizji, że Stachowicza poleciło panu ABW. Chcemy wiedzieć, dlaczego ABW poleca eksperta do komisji, która ma badać, czy ABW działa zgodnie z prawem – pytał Mularczyk.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Kolejne kłopoty prawne posła Mateckiego. Wykorzystał wpływy, by pomóc prawicowej celebrytce?
Polityka
Rada Bezpieczeństwa Narodowego po wtargnięciu rosyjskich dronów niejawna
Polityka
Marian Banaś: wybór jednego z dwóch kandydatów na prezesa NIK, to wygrana PiS
Polityka
Władysław Kosiniak-Kamysz: Drony z Rosji celowo skierowane nad Polskę
Reklama
Reklama