Do rezydencji Danuty i Lecha Wałęsów w Gdańsku przybyło w sobotę kilkuset gości. Solenizantowi i jego żonie życzenia składano przez prawie dwie godziny. Byłego prezydenta zachęcano „do boju”, a dyskusje przy gościnnych stołach nawiązywały do publikacji IPN „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”. – Nigdy nie miałem takiej sympatii jak teraz. Coś jest w tym narodzie takiego, że jak ktoś jest w tarapatach, to jest solidarny i to jest budujące – mówił Wałęsa. Dodawał, że tylu gości na imieninach jego i żony jeszcze nie było. Dobrego nastroju solenizanta nie zepsuła nawet wpadka z błędem na torcie, na którym napisano: „100 lat panie prezydęcie”.
Wsparcie byłemu prezydentowi okazali licznie przybyli politycy Platformy Obywatelskiej. Jednym z najbardziej oczekiwanych gości był premier Donald Tusk, który dotarł na imieniny z żoną dwie godziny po rozpoczęciu przyjęcia. Przyniósł złote spinki z wizerunkiem lwa. – Prezydent Wałęsa zawsze był lwem. Życzenia, jakie złożyłem, pozostaną między nami, bo sytuacja jest poważna i dlatego musimy złożyć takie męskie, dyskretne życzenia – mówił Tusk. Zaznaczał, że jego obecność na przyjęciu to wyraz solidarności z Wałęsą.
Na premiera oczekiwało miejsce przy stole solenizanta. Biesiadowali tam m.in. metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź, poseł Maciej Płażyński, a także były szef MSWiA Janusz Kaczmarek, jeden z podejrzanych w sprawie dotyczącej przecieku o akcji CBA w resorcie rolnictwa. Deklarował on wsparcie w procesach z IPN.
Przy sąsiednich stolikach siedzieli bliscy znajomi solenizanta, m.in. były szef MSWiA Andrzej Milczanowski, ks. prałat Henryk Jankowski. Wśród gości byli także były szef SdPl Marek Borowski oraz przewodniczący NSZZ „Solidarność” Janusz Śniadek.
Podczas przyjęcia rozmawiano głównie o problemach solenizanta, o samej książce i reakcjach na nią. Jeden z gości powiedział „Rz”, że niektórzy z bawiących zastanawiali się, czy pomóc Wałęsie, atakując mocniej jego przeciwników. Uznano jednak, że nie ma takiej potrzeby. – Jeśli będziemy z tymi ludźmi dyskutować, to tylko będziemy ich pobudzać do działania – ocenia takie pomysły Jerzy Borowczak, inicjator strajku w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku.