Nad przepisami o przepadku mienia pochodzącego z przestępstwa będzie jednak pracować sejmowa komisja ds. zmian w kodyfikacjach. Do projektu przekonywali posłowie PiS: – Powinniśmy odbierać majątek tym, którym wina zostanie udowodniona - mówiła Beata Kępa z PiS. Jej kolega z partii wypowiadał się ostrzej: – Gangsterzy zbijają nielegalne fortuny na przestępstwach i śmieją się wymiarowi sprawiedliwości i całemu społeczeństwu w twarz. Przestępcy plują na nas, a rząd mówi, że to deszcz pada. Niedługo zamiast drugiej Irlandii możemy mieć drugą Sycylię - denerwował się Mariusz Kamiński z PiS.

O tym, że wniosek nie będzie jednak odrzucany zdecydowało PO po przerwie, o którą poprosił szef tego klubu Zbigniew Chlebowski. – Choć klub PO jest przekonany, że wniosek o odrzucenie jest słuszny, to wobec pojawiających się wątpliwości, skieruje go do komisji - powiedział Chlebowski.

Wcześniej wiceminister sprawiedliwości Zbigniew Wrona przekonywał, że kodeks karny umożliwia już w tej chwili odbieranie przestępcom mienia i ten przepis jest coraz częściej przez sądy stosowany.

Dzień wcześniej PiS zrezygnował z wniosku o odwołanie marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego z PO. Posłowie opozycji przekonywali, że jest to z ich strony wyraz "dobrej woli". Dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" napisała, że chodzi raczej o to, iż prezydent Lech Kaczyński wiedział o korupcji w komisji weryfikacyjnej ds. WSI. Rzeczniczka ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska potwierdziła, że prezydent był o tej sprawie informowany.

Wniosek o odwołanie Komorowskiego PiS złożył dlatego, że Komorowski nie poinformował organów ścigania o korupcji w komisji weryfikacyjnej, mimo że o niej wiedział. Miał dowiedzieć się o niej na przełomie października i listopada 2007. Komorowski odpowiada, że gdy dostał na ten temat wiarygodne informacje z drugiego źródła, natychmiast powiadomił ABW.