PO gra w rosyjską ruletkę

- Publiczna debata w Polsce nie może ograniczać się do tego, czy pilot jest chory i kto jakim samolotem poleci do Brukseli – uważa Włodzimierz Cimoszewicz, lewicowy senator i były premier

Aktualizacja: 04.11.2008 13:08 Publikacja: 04.11.2008 02:27

Włodzimierz Cimoszewicz

Włodzimierz Cimoszewicz

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[b]Rz: Nie jest pan politycznym fantastą, a mimo to nawołuje do zjednoczenia lewicy i wystawienia wspólnej listy kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Wierzy pan, że to możliwe, skoro każda partia chce zjednoczenia na własnych warunkach?[/b]

[b]Włodzimierz Cimoszewicz:[/b] A jednak uważam, że to możliwe, a przede wszystkim konieczne. Najlepiej byłoby odejść od formuły listy partyjnej i stworzyć listę otwartą, którą środowiska prounijne mogłyby traktować jako własną. Przecież 80 procent naszych obywateli jest pozytywnie nastawionych do Unii Europejskiej. A przytłaczająca większość z nich nie należy do żadnej partii.

[b]Taka inicjatywa już była – przed wyborami w 2004 r. Patronował jej prezydent Aleksander Kwaśniewski. Skończyła się fiaskiem.[/b]

Być może nie wszyscy byli wówczas wystarczająco dojrzali i trwali w przekonaniu, że indywidualne działanie partii politycznych jest lepsze od współdziałania szerokich rzesz społecznych. Ale bolesne doświadczenia powinny czegoś uczyć i mam nadzieję, że tak się stało. W tej chwili jesteśmy na etapie niełatwych rozmów na ten temat, ale jestem optymistą.

[b]Będzie pan kandydował do Parlamentu Europejskiego?[/b]

Gdyby udało się doprowadzić do porozumienia na lewicy, to prawdopodobnie tak. Nie mogę być akuszerem planu politycznego, który później odchodzi na bok. A poza tym nie jest mi obojętne, że lewicy kiepsko się wiedzie. Wybory europejskie stwarzają okazję do szerszego współdziałania i szukania racjonalnych porozumień.

[b]Jak pan ocenia sytuację w SLD pod rządami nowego przewodniczącego?[/b]

Problem SLD nie ogranicza się do przywództwa. Lewica popełniła wiele błędów w okresie rządzenia, a w tej chwili nie sprzyjają jej okoliczności zewnętrzne. Dzięki członkostwu w UE takie problemy, jak bezrobocie, które dręczyły nas przez kilkanaście lat, stały się mniej dotkliwe, przez co lewica ma mniejsze pole do popisu. Po drugie – dla tych wyborców, którzy chcą na trwałe odsunąć od władzy PiS, SLD jest mniej wiarygodny od PO. Na dodatek emocje prezentowane przez młodszych polityków Sojuszu nie budują wizerunku SLD jako poważnego, wiarygodnego ugrupowania.

[wyimek]W pierwszych tygodniach rząd PO robił dobre wrażenie. Ale po roku widać, że poza dobrym wrażeniem niewiele się zmieniło [/wyimek]

Dosyć nerwowo szuka się cudownych lekarstw na przyciągnięcie wyborców, np. powracając do przebrzmiałych haseł typu aborcja czy stosunki państwo – Kościół. Proces wychodzenia lewicy z kłopotów będzie trwał długo. Tego pacjenta nie postawi się na nogi w ciągu kilku dni.

[b]Może pacjent jest chory na raka i w ogóle nie rokuje powrotu do zdrowia? Czy takie zachowania jak nieudolna próba odwołania Wojciecha Olejniczaka z funkcji szefa klubu nie są charakterystyczne dla schyłku formacji?[/b]

To brutalna diagnoza. Ale nie ma co czarować rzeczywistości. Środowisko lewicy ma świadomość, że jest w poważnych tarapatach. Dlatego mniej w nim optymizmu, a czasami wpływa to również na brutalizację obyczajów. Jednak tego typu zachowania nie są wyłącznie domeną lewicy. Kilkanaście dni temu Jarosław Kaczyński wyrzucił z PiS Ludwika Dorna, swojego politycznego brata.

[b]A co się wykluje z inicjatywy krakowskiej? Będzie nowa partia?[/b]

Uczestnicy tej konferencji mieli różne intencje. Ja nie pojechałem do Krakowa zakładać partii politycznej. Gotów jestem natomiast rozmawiać o przyszłości Polski w każdym poważnym gronie. Publiczna debata w Polsce nie może ograniczać się do tego, czy pilot jest chory i kto jakim samolotem poleci do Brukseli. Walą się finanse świata, zbierają się najważniejsi na świecie ludzie, by decydować o przeznaczaniu miliardów dolarów na ratowanie systemu bankowego, a czym się zajmuje polski rząd? Wyrzucaniem kogoś z zarządu PZPN! Są pewne granice nieodpowiedzialności. Dwa kolejne rządy walczą z jakimiś ludźmi w PZPN, choć nic do tego nie mają.

[b]Ta sprawa budzi ogromne emocje w społeczeństwie.[/b]

I dlatego podejrzewam, że chodzi o czystą propagandę. Rządzący są pewnie przekonani, że ekipa, która odegra rolę skutecznego szeryfa i uzdrowi najpopularniejszy w Polsce sport, trafi do serc i umysłów Polaków. Ale w kraju są naprawdę ważniejsze sprawy. Kryzys finansowy może przyczynić się do spowolnienia gospodarczego. A u nas wielkim wydarzeniem jest to, że prezydent i premier się spotkali i nie pobili się przy tej okazji. Przecież oni biorą pieniądze za to, żeby współdziałać. Dzielą między siebie odpowiedzialność za to, co się w kraju dzieje. Składali przysięgi i Pana Boga przywoływali na świadka, że będą dobrze wykonywali swoje obowiązki. Są zobowiązani do tego prawem.

[b]Wygląda pan na rozczarowanego rządami Platformy.[/b]

Nigdy nie byłem ich entuzjastą. Ale nie ukrywałem też swojego zadowolenia z odsunięcia PiS od władzy. W pierwszych tygodniach rząd PO robił dobre wrażenie. Zmiany, jakie wprowadził do sposobu uprawiania polityki, były słuszne i rozważne. Ale po roku widać, że poza dobrym wrażeniem niewiele się zmieniło. Nawet kwestie wizerunkowe się sypią, skoro Donald Tusk – przez większość swojej kariery pozujący na liberała – pozwala sobie na populistyczną demagogię, mówiąc o walce z pedofilami.

A jeżeli chodzi o treść tych rządów, jest jeszcze gorzej. W Senacie po raz pierwszy od roku pracujemy nad poważnymi sprawami, czyli nad ustawami zdrowotnymi. Wcześniej zajmowaliśmy się głównie zmianą przecinków.

[b]Sądzi pan, że Platformie uda się zreformować służbę zdrowia?[/b]

Raczej nie. Jest sześć ustaw związanych z tą reformą. Prezydent, który w ciemno deklaruje, że będzie wetował, może zakwestionować wszystkie ustawy lub tylko niektóre. Tymczasem PO zachowuje się tak, jakby dysponowała na stałe w Sejmie większością zdolną do odrzucania weta prezydenta. Nie próbuje budować szerszych porozumień wokół ustaw zdrowotnych. A jednocześnie – nie potrafi nawet odpowiedzieć na pytanie, jakie będą konsekwencje wejścia w życie jednych ustaw, a niewejścia innych.

[b]Lewica nie pomoże PO w odrzuceniu weta? Pan był mediatorem w tej sprawie – miał pan zaproponować Platformie poprawki, które skłoniłyby lewicę do poparcia ustaw zdrowotnych.[/b]

Mediator to za dużo powiedziane. Wystąpiłem z pewną inicjatywą, bo widziałem, że wszystko idzie w złym kierunku, a jestem przekonany, że służbę zdrowia trzeba reformować. Pamiętam, jak w czasach, gdy sam byłem premierem, musieliśmy oddłużyć szpitale. Ówczesny minister zdrowia Jacek Żochowski, dziś już nieżyjący, zaklinał się, że tak zreformuje opiekę zdrowotną, iż problem więcej nie powróci. Tymczasem wracał już trzy albo cztery razy. Zmiany są więc konieczne. Zaproponowałem PO, żeby rozłożyła przekształcenia własnościowe na dwa etapy, skoro lewica się ich obawia. Takie rozwiązanie ma dodatkową zaletę – jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to ci, którzy się boją reformy, zdążą się do niej przekonać. A jeżeli coś pójdzie źle, to będzie czas na poprawki. Niestety moja misja się nie powiodła, bo ze strony PO nie było zainteresowania.

[b]Czy to znaczy, że PO jest przygotowana na porażkę?[/b]

Tak to należy interpretować. Nie wiem, czy to najlepszy sposób na przeprowadzanie ważnych reform. W polityce nie wystarczy mieć rację. Trzeba jeszcze mieć zdolność przekonywania partnerów do swoich pomysłów.

[b]Dlaczego PO jest gotowa na odrzucenie tej ustawy? Nie ma pomysłu, jak temu zapobiec, czy chodzi o wejście w zwarcie z przeciwnikiem politycznym?[/b]

Sądzę, że to po trosze amatorszczyzna, zacietrzewienie, emocjonalność i niezdolność do zawierania kompromisu. Pokutuje takie myślenie: do licha, dlaczego ja mam z nimi rozmawiać, przecież oni muszą, czyli skłonność do gry w rosyjską ruletkę.

[b]Dlaczego w takim razie Platforma ciągle utrzymuje tak wysokie poparcie społeczne?[/b]

Bo łatwiej jest dostrzec to, co się wydarzyło, niż to, co się nie wydarzyło. Jeśli nie ma osiągnięć w polityce zagranicznej, to tego tak bardzo nie widać. Jeśli nie będzie reformy służby zdrowia, to też tego nikt nie zauważy. Poza tym PO ma komfortową sytuację, bo za jej plecami cały czas stoi ten gajowy, którego ludzie nie chcą wpuścić do lasu, czyli PiS.

[b]To może cudowną receptą na trwanie przy władzy jest nicnierobienie?[/b]

Ale wreszcie życie powie – sprawdzam. I okaże się, że niczego nie ma w kartach.

[b]Czy Donald Tusk może wygrać wybory prezydenckie?[/b]

Do wyborów jest jeszcze sporo czasu. Ale Tusk jest politykiem popularnym, ma zaplecze polityczne, organizacyjne i finansowe. Może wygrać wybory prezydenckie.

Dotychczas nie wyrósł mu żaden groźny konkurent.

I rzeczywiście wypromowanie wiarygodnego, poważnego kontrkandydata jest już mało prawdopodobne.

[b]Rz: Nie jest pan politycznym fantastą, a mimo to nawołuje do zjednoczenia lewicy i wystawienia wspólnej listy kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Wierzy pan, że to możliwe, skoro każda partia chce zjednoczenia na własnych warunkach?[/b]

[b]Włodzimierz Cimoszewicz:[/b] A jednak uważam, że to możliwe, a przede wszystkim konieczne. Najlepiej byłoby odejść od formuły listy partyjnej i stworzyć listę otwartą, którą środowiska prounijne mogłyby traktować jako własną. Przecież 80 procent naszych obywateli jest pozytywnie nastawionych do Unii Europejskiej. A przytłaczająca większość z nich nie należy do żadnej partii.

Pozostało 93% artykułu
Polityka
Hołownia: Polskie zaangażowanie na Ukrainie tylko pod parasolem NATO
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Wybory prezydenckie. Sondaż: Kandydat Konfederacji goni czołówkę, Hołownia poza podium
Polityka
Prof. Rafał Chwedoruk: Na konflikcie o TVN i Polsat najbardziej zyska prawica
Polityka
Pablo Morales nie zaszkodził PO. PKW nie zakwestionowała wydatków na rzecz internauty
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora