Marszałek Sejmu ma wątpliwości, czy parlamentarzyści mogą być zatrudnieni jednocześnie na innych posadach.
Już na początku tej kadencji Komorowski nie chciał zezwolić, by Jan Ołdakowski z PiS jednocześnie zasiadał na Wiejskiej i kierował Muzeum Powstania Warszawskiego. Marszałek powoływał się na zapis mówiący, że mandatu posła nie można łączyć z zatrudnieniem w samorządzie. Ale przepisy nie są precyzyjne (pewne jest to, że pracujący poza Sejmem poseł otrzymuje uposażenie pomniejszone o kwotę, jaką dostaje z zakładu pracy). Ołdakowskiemu udało się zachować funkcję dyrektora muzeum. W jego ślady poszli niektórzy parlamentarzyści, także z PO. A problem dotyczył około 60 osób.
Jak się okazuje, marszałek nie złożył broni i proponuje teraz zmianę definicji posła. Stworzył trzy wersje nowelizacji ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora i przesłał je do Sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich.
– Trzeba tak określić granice łączenia mandatu, by posłowie nie byli posądzani o stronniczość, gdy jednocześnie w Sejmie tworzą prawo i pracują w jakiejś instytucji – mówi Jerzy Budnik (PO), szef tej komisji. – Powstaje też pytanie, czy ich działalność zawodowa nie odbija się na efektywności pracy w Sejmie.
[wyimek]Możliwość łączenia pracy z mandatem mogliby mieć tylko wykładowcy akademiccy[/wyimek]