Zbigniew Ziobro zeznawał już przed tzw. komisją naciskową w marcu. Zapewniał wtedy, że w sprawie afery gruntowej działał rzetelnie i zgodnie z prawem, a w jego resorcie nie było żadnych nacisków. W piątek stanął przed komisją ponownie. Przekonywał, że CBA miało podstawy, by w 2007 r. podjąć operację specjalną w Ministerstwie Rolnictwa, którym kierował Andrzej Lepper.
W efekcie podejrzeń korupcyjnych stracił on stanowisko, rozpadła się koalicja PiS z LPR i Samoobroną, co doprowadziło do przedterminowych wyborów. – Nikt wtedy nie przypuszczał, że może ona mieć tak dalekosiężne skutki – mówił Ziobro.
Powtórzył, że działania CBA w sprawie afery były zgodne z prawem, a jego zdaniem źródłem przecieku o akcji był ówczesny szef MSWiA Janusz Kaczmarek. Odniósł się też do swoich kontaktów z Jaromirem Netzlem. Powiedział, że w lipcu 2007 r. zadzwonił do ówczesnego szefa PZU z prośbą, by przyjechał do CBA i złożył zeznania w sprawie przecieku z afery gruntowej.
Były minister wyjaśnił też posłom, dlaczego nie podpisał protokołu ze swoich poprzednich zeznań. – Jestem zajętym człowiekiem i nie jest to dla mnie pierwszoplanowe – stwierdził.
Wcześniej komisja zrezygnowała z wzywania biznesmena Ryszarda Krauzego, choć był on przedstawiany jako jedno z ogniw przecieku o akcji CBA.