Lewicę może powstrzymać tylko PJN

Rozmowa: Jeśli nie wejdziemy do Sejmu, przy każdym układzie w rządzie będzie SLD – mówi Joanna Kluzik-Rostkowska

Publikacja: 09.03.2011 01:15

Lewicę może powstrzymać tylko PJN

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Po trzech miesiącach sondaże PJN nie chcą drgnąć?

Joanna Kluzik-Rostkowska, Przewodnicząca Klubu Parlamentarnego Polska Jest Najważniejsza

: Mieliśmy dobry debiut na scenie politycznej. Teraz jest czas ciężkiej pracy: budowanie programu, struktur partii. Polacy nie dają nikomu zaufania za darmo. Trzeba na nie zasłużyć i nam się to uda.

A między sobą umówiliśmy się, że przez pierwsze miesiące będziemy odporni na sondaże. Nie będziemy się cieszyć z dobrych ani martwić złymi. Teraz mamy czas na wyrąbywanie sobie przestrzeni w polityce.

To może rację miał dr Marek Migalski, kiedy pisał dwa lata temu, że tam, gdzie dwóch się bije, dla trzeciego nie ma miejsca, a nie dziś, gdy jako poseł Migalski twierdzi, że Polacy są zmęczeni wojną PO – PiS?

Tu nie ma sprzeczności.

Politolog Migalski miał rację dwa lata temu. Dziś scena polityczna jest inna i rację ma poseł Migalski. Gołym okiem widać wyczerpanie się formuły rządu Donalda Tuska.

Dwa lata temu wydawało się, że polityka słupków sondażowych PO jest nienaruszalna. Gdy okazało się, że Donald Tusk nie przeprowadził żadnych poważnych reform, sondaże zaczęły spadać.

Jeżeli ktoś ma ambicje sprawowania władzy, to musi mieć wizję zmian i odwagę ponoszenia politycznych kosztów decyzji, które się uzna za konieczne. Moim zarzutem do Tuska i wtedy, i dzisiaj jest brak odwagi ponoszenia kosztów swoich decyzji.

Ale premier nie odwołuje ministrów, bo mówi, że bierze za nich odpowiedzialność.

Im dłużej nie wymienia słabych ministrów, tym większą osobistą odpowiedzialność ponosi i tym więcej traci. Ile razy można opowiadać tę samą baśń o zielonej wyspie? Dług publiczny rośnie ekspresowo, zbliżamy się do 55-procentowego progu ostrożnościowego. Wycofanie poparcia dla PO wielu znanych i poważanych osób pokazuje tę zmianę.

A co się zmieniło w PiS?

Wtedy PiS było opozycją twardą, ale nie było pochłonięte bez reszty emocjami. A co dziś PiS oferuje rozczarowanym polityką Tuska?

Skrajną, emocjonalną i antysystemową retorykę. I ten wzajemny uścisk PO i PiS jest obu tym partiom na rękę.

Ale w moim odczuciu pojawiła się przestrzeń do zagospodarowania. Po „sienkiewiczowskich" emocjach na wysokim C i wymachiwaniu szablami przychodzi czas gombrowiczowskiej twardej, intelektualnej analizy.  I surowych, ale koniecznych recept. Proponujemy Polakom politykę racjonalną, proponujemy odwagę w poważaniu się na trudne, ale niezbędne reformy.

Mówicie rzeczy tak trudne, że może nikt was nie rozumie?

Cierpliwości. Emocje są zarezerwowane dla życia prywatnego. Ja od polityki oczekuję racjonalności. Polakom brakuje rozmowy o tym, co naprawdę ważne.

Tyle że na razie to SLD skuteczniej przekonuje, że jest alternatywą dla PO i PiS.

Ale PiS, PO, SLD i PSL są na scenie politycznej od wielu lat. PJN istnieje od czterech miesięcy i proszę nie oczekiwać, że od razu będziemy mieć 45 proc. poparcia. Za długo jestem w polityce, by wierzyć w cuda. Trzeba walczyć o miejsce dla siebie. I będziemy to robić metodą małych kroków.

Wierzę, że to miejsce w polityce jest.

Ale to właśnie lewica zajmuje dziś to miejsce.

Lewica bierze dziś udział w tym samym konkursie piękności co PO i PiS, podbijając stawkę fantastycznych pomysłów na wieczną młodość, urodę i bogactwo. Grzegorz Napieralski w marzeniach już usadowił się w fotelu premiera. Choć starsi koledzy ostrzegają przed pychą, premierem chce być człowiek, który nie był nawet wiceministrem. Tymczasem doświad-

czenie praktyczne w rządzeniu jest ważne. Chciałabym, żeby premierem Polski – bez względu na to, z jakiego ugrupowania – był ktoś, kto już jakieś doświadczenie w sprawowaniu władzy ma.

Ale to jemu rosną notowania.

To najlepszy dowód, że Polacy mają dość jałowego sporu pomiędzy PO i PiS. Z tego samego powodu nasze pojawienie się na scenie politycznej zostało przyjęte z sympatią i nadzieją na demontaż układu sił, który dzisiaj już nic dobrego nie wnosi do debaty o przyszłości Polski. Przed powstaniem Klubu PJN Sejm był pogrążonym w zimowej drzemce niedźwiedziem. Wyniki głosowań były przewidywalne „do bólu", stanowiska klubów i mowy posłów tak oczywiste, że nudne. Pierwsze głosowania z udziałem naszego klubu pokazały, że możemy z PO mieć większość, możemy powiedzieć premierowi Tuskowi – macie dobre pomysły, tylko nikt ich nie chciał poprzeć?

To my mówimy Platformie „sprawdzam" i te dobre pomysły poprzemy. Te pierwsze głosowania to był dla poselskiego świata szok. Niedźwiedź się obudził.

Jedyną wartością istnienia PJN jest więc na razie to, że zrobiło się ciekawiej?

Okazało się, że skoro wynik głosowania nie jest oczywisty, trzeba się dokładnie przyglądać ustawom, trzeba się dogadywać.

Nasze powstanie spowodowało bardzo pozytywny zamęt. Do Sejmu wróciła polityka, ale w tym dobrym rozumieniu, nie emocji, tylko racji.

Co więcej, okazało się, że jesteśmy również języczkiem u wagi w kwestii szczególnie istotnej, czyli zmiany konstytucji, bo bez nas ani nie można tej konstytucji uchwalić, ani nie można jej nie przegłosować. Mimo tego, że jesteśmy najmniejszym klubem w parlamencie, jesteśmy ważnym klubem w sensie politycznym.

Chce pani straszyć Polaków Unią Wolności? To była partia, która uważała, że w polityce wystarczy racjonalność, że można ignorować społeczne emocje. Wie pani, jak Unia skończyła.

My nie lekceważymy uczuć społecznych. Ale wyborcy mają prawo oczekiwać od polityków, że będą racjonalni. Ja nie mam być kimś, kto się wszystkim podoba, tylko ja mam być kimś, kto ma wizję zmiany i kto ma odwagę dokonywania tych zmian. Byłam ministrem pracy i polityki społecznej. Wiem, co to znaczy zmagać się z władzą, kiedy się ją ma, kiedy trzeba codziennie podejmować niezliczoną ilość decyzji różnej wagi.

Polityka w wymiarze medialnym jest spektaklem. Budzi się emocje po to, żeby zainteresować ludzi. Ale nie emocje mają być podstawą działania w polityce. Polacy mają prawo żyć w dobrze, rozsądnie zarządzanym kraju. Chcą czuć się bezpiecznie, gdy rząd wie, co zrobić, żeby nasz deficyt był mniejszy, a nie większy. Wie, jak prowadzić dobrą politykę zagraniczną, rodzinną czy zdrowotną.

A PJN wie, jak ograniczyć deficyt?

Tak. Zamiast dewastować system emerytalny, trzeba uprościć podatki, zmniejszyć biurokrację, obniżyć koszty pracy, wydłużyć wiek emerytalny, zlikwidować liczne przywileje branżowe, pozwolić przedsiębiorcom rozwijać skrzydła. Zastosować w praktyce zasadę pomocniczości państwa, wprowadzić konkurencję dla urzędów pracy, czyli dać pole dla działania niepublicznych agencji zatrudnienia, przeprowadzić solidną rewolucję w systemach pomocowych. Przedstawiliśmy już zręby naszego programu gospodarczego, rozesłaliśmy go do konsultacji wielu środowiskom. Czekamy na opinie i w marcu organizujemy dużą debatę na ten temat.

Wasza współpraca z PO nabrała ostatnio innego kształtu. Politycy PiS nieoficjalnie mówią, że zrobiliście z PO i PSL koalicję w mediach. Jak się pani w niej czuje?

Najwyraźniej politycy PiS leczą kaca po kilkuletniej koalicji medialnej z SLD...

Jak rozumiem, chodzi o sugestie, że profesor Wojciech Roszkowski [członek nowej rady nadzorczej TVP] jest „nasz", a nie PiS. Być może profesor jest jedynym niezależnym od politycznych wpływów członkiem rady nadzorczej? Wierzę, że będzie działał na rzecz dobra mediów publicznych, a nie na rzecz jakiegokolwiek ugrupowania.

Dlaczego wyborcy rozczarowani PiS i PO mają głosować akurat na was, a nie na SLD?

Co się stanie, jeśli do przyszłego Sejmu z wysokim wynikiem wejdzie SLD, a nie będzie PJN? To będzie oznaczało, że przy każdym układzie koalicyjnym Sojusz jest w rządzie. Koalicja SLD z Platformą to kolejne cztery lata stracone dla rozwoju Polski. Wiemy już, jak Tusk wyobraża sobie rządzenie – nie reformy, ale trwanie na urzędzie. A co do tego doda SLD oprócz kilku postulatów antyklerykalnych, z którymi trudno się będzie zgodzić Platformie? Nic.

Politycy PiS, w zależności czy słońce świeci, czy deszcz pada, składają przeróżne deklaracje koalicyjne. Jeśli PiS nie chce czy też nie jest w stanie wchodzić w żadne koalicje po wyborach, to nie ma realnej szansy na rządzenie, nawet jeśli wynik będzie przyzwoity. Tylko że wtedy pojawia się pytanie, po co głosować na PiS? Jednocześnie, choć Jarosław Kaczyński gorąco od kilku dni zaprzecza, nie można wykluczyć koalicji PiS z SLD. Skoro Jarosław Kaczyński był w stanie wejść w koalicję z LPR i Samoobroną, nie sądzę, żeby zbyt długo hamletyzował przed wejściem w koalicję z SLD. A biorąc pod uwagę hasła powszechnej, choć kosztownej, szczęśliwości, można śmiało założyć, że licznik Balcerowicza [licznik długu publicznego] pracowałby z jeszcze większym impetem.

W 2005 r. Polacy oczekiwali rewolucji moralnej, zmiany konstytucji i wywrócenia porządku III RP do góry nogami. PO i PiS przedstawiły wtedy pomysł na Polskę po aferze Rywina. Co wy proponujecie?

Gdyby tamte wyobrażenia, nadzieje, oczekiwania się spełniły, gdyby powstała koalicja PO – PiS, nie byłoby dzisiaj PJN. My przyznajemy się do tamtych marzeń. Kłopot w tym, że wtedy PiS i PO proponowały wiele dobrego, a w efekcie obie partie wydobyły z siebie to, co najgorsze. Dzisiaj rozważania o rewolucji moralnej, która miała nastąpić w 2005 roku, to już historia, najważniejsza praca dla polityków to solidna reforma finansów publicznych.

Do kogo chcecie trafić z tym pozytywizmem?

Do wszystkich, którzy tak jak my są przekonani, że przed Polską ważne dziesięć lat i albo je dobrze wykorzystamy, albo szansa skoku rozwojowego przeleci nam koło nosa. Do wszystkich, którzy uważają, że czas sporów politycznych o przeszłość powinno się przenieść na uniwersytety do katedr historii, a zająć tym, co najważniejsze przed nami.

Dzisiaj Tusk z Kaczyńskim toczą spór, który rozpoczęli w latach 90., zamknięci w tamtych emocjach, kompleksach wobec Zachodu, dawnych wyobrażeniach, jak być powinno. Nie mam złudzeń, niczego nowego, świeżego już do publicznej debaty nie wniosą. Założyciele PJN to młodsza generacja polityków, taka zmiana pokoleniowa jest dzisiaj istotna, nie mamy balastu tamtych emocji i tamtych cywilizacyjnych kompleksów.

Nie sądzę, by losy Adama Bielana i Michała Kamińskiego wywoływały dziś wypieki na policzkach Polaków

Co się dziś stało z Adamem Bielanem i Michałem Kamińskim. Media spekulują, że już się z wami pożegnali.

Nie sądzę, by losy Adama i Michała wywoływały dziś wypieki na policzkach Polaków. Nie było żadnego „żegnaj". Michał Kamiński pracuje ciężko na rzecz PJN, w ostatnią sobotę byliśmy razem na konwencji regionalnej w Tarnowie, z Adamem nie widziałam się od kilku tygodni.

Jak się pani czuje w sporze o schedę po Lechu Kaczyńskim, której arbitrem ma być Marta Kaczyńska?

Powinniśmy szanować swoich byłych prezydentów i swoich byłych szefów rządów w imię tego, żeby być szanowanym w przyszłości. A poza tym powinniśmy korzystać z tego, co w polityce tych osób było dobre.

Nie widzę niczego złego w sięganiu po różne dobre doświadczenia, które były udziałem Lecha Kaczyńskiego. Jego koncepcja Polski jako lidera regionu była dobra. Bardzo byłam zadziwiona wypowiedzią Marty Kaczyńskiej [że PJN nie ma prawa odwoływać się do dorobku Lecha Kaczyńskiego], dlatego że wydawało mi się, iż ona powinna być zainteresowana tym, żeby jak najwięcej środowisk politycznych sięgało po spuściznę po jej ojcu. Ja osobiście Martę lubię, szanuję, poznałyśmy się w kampanii, ale akurat tego nie rozumiem.

Wasze odejście z PiS wynikało z konfliktu dotyczącego oceny nowego wizerunku Jarosława Kaczyńskiego po kampanii wyborczej. Kto miał rację? Wszak PiS zaczyna rosnąć w sondażach.

To my mieliśmy rację. PiS zyskuje w sondażach, bo wrócił do miękkiego języka. Stara się mniej mówić o Smoleńsku, więcej o polityce gospodarczej i innych kwestiach. Jedna rzecz jest warta przypomnienia: prezes Kaczyński się z takiego sposobu uprawiania polityki wypisał, kiedy powiedział, że prowadził kampanię, z którą się fundamentalnie nie zgadzał. Dziś PiS „na miękko" to tylko wyrób czekoladopodobny. Oryginał polityki racjonalnej, rozważnej, merytorycznej jest w PJN.

Prezydent Bronisław Komorowski ostrzega, że po wyborach nie musi desygnować na premiera szefa partii, która wygra. To przestroga dla PiS czy PO?

To konstytucyjne prawo prezydenta. Jeśli już miałaby to być przestroga, to raczej skierowana do wewnątrz Platformy.

Rz: Po trzech miesiącach sondaże PJN nie chcą drgnąć?

Joanna Kluzik-Rostkowska, Przewodnicząca Klubu Parlamentarnego Polska Jest Najważniejsza

Pozostało 99% artykułu
Polityka
Ukraina łączy Tuska i Macrona
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sejmowa partia zmieniła nazwę. „Czas na powrót do korzeni”
Polityka
Stanisław Tyszka: Obecny rząd to polityka pełnej kontynuacji i teatr wojny
Polityka
Polscy żołnierze na Ukrainie? Jednoznaczna deklaracja Radosława Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Nie będzie kredytu 0 proc. Chaos w polityce mieszkaniowej się pogłębia