Mucha, zgodnie z czwartkową decyzją Zarządu Krajowego Platformy, ma dostać drugie miejsce. Członkowie zarządu przegłosowali w tej sprawie samego Donalda Tuska, który widział Muchę na pierwszym miejscu choć z informacji "Rz" wynika, że w głosowaniu premier wstrzymał się od głosu.
Konflikt o miejsce dla Muchy trwa od wielu tygodni. Początkowo regionalne władze PO chciały dać Musze dopiero szóste miejsce. Mało znana Gąsior-Marek była przewidziana na pierwsze.
Czwartkowe głosowanie Zarządu PO było zaskoczeniem. Tusk został przegłosowany w sprawie Muchy przez członków tzw. „spółdzielni" związanej z ministrem infrastruktury Cezarym Grabarczykiem. To oni forsowali kandydaturę Gąsior-Marek. Przeciw Musze głosowała też związana z Grzegorzem Schetyną szefowa świętokrzyskiej Platformy Marzena Okła–Drewnowicz. W głosowaniu zostali też wsparci przez dwie osoby, które wprawdzie są blisko związane z Tuskiem, ale pozostają w konflikcie z Muchą. Chodzi o minister zdrowia Ewę Kopacz i prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz.
Według informacji „Rz" Mucha nie żądała dla siebie jedynki. Nie godziła się jednak, aby znana jedynie z kontrowersyjnego wręczenia kwiatów ministrowi infrastruktury Gąsior-Marek miała lepsze miejsce na liście.
Jak wynika z naszych informacji Mucha zapowiedziała ewentualną rezygnację ze startu w wyborach rzecznikowi rządu Pawłowi Grasiowi. Ten miał ją prosić, by tego nie robiła.