- Wierzę w zdrowy rozsądek moich koleżanek i kolegów w tej kadencji i w tym parlamencie - dodał. - Dzisiaj zakończyliśmy ten festiwal, mam nadzieję, skutecznie, festiwal rozmowy o Prawie i Sprawiedliwości - odpowiedział Brudziński w RMF FM, pytany czy Arkadiusz Mularczyk, Beata Kempa, Andrzej Dera i Marzena Wróbel - wymieniani jako "ziobryści" - również staną przed rzecznikiem dyscypliny PiS.
- Jesteśmy gotowi do przyjmowania krytycznych uwag, czy to z ust pani poseł Beaty Kempy czy pani poseł Marzeny Wróbel. Chcemy dyskutować, pod jednym wszakże warunkiem, że będzie to dyskusja wewnątrz partii, a nie na zewnątrz - zastrzegł szef Komitetu Wykonawczego PiS.
- Panowie przyjechali z Brukseli, tam być może nad tym garnkiem muli, o których Jacek Kurski wspominał w swoich wywiadach i nad szklanicami pełnego, zacnego i dobrego wina, wymyślili, że podzielą PiS i powołają własny ruch polityczny. Ja im mogę dzisiaj powiedzieć tylko tyle: powodzenia panowie, rozwińcie skrzydła - mówił Brudziński. - Sądzę, że pójdą po rozum do głowy ci, którzy dzisiaj chcieli iść za Jackiem Kurskim, Tadeuszem Cymańskim i Zbigniewem Ziobro - dodał.
"Panowie dolewali wody w świetle kamer"
- Póty dzban wodę nosi, póki ucho się nie urwie, a panowie dolewali do niego wody w świetle kamer - skomentował w TVN24 wyrzucenie z Prawa i Sprawiedliwości "ziobrystów" szef klubu parlamentarnego tej partii Mariusz Błaszczak. Jak argumentował, Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski i Tadeusz Cymański prowadzili w mediach swoją kampanię, co świadczy o tym, że chcieli budować swoją partię.
- Jeszcze przed głosowaniem prezes Jarosław Kaczyński zwracał się do panów o to, by przystali na propozycję złożoną dwa dni temu, żeby zostali w Prawie i Sprawiedliwości - mówił. Jak relacjonował Błaszczak, Kurski w imieniu całej trójki ponownie odrzucił tę propozycję. - Jesteśmy dorosłymi ludźmi, panowie prowadzili swoją kampanię medialną przecież nie przypadkowo - skomentował Błaszczak.