Kierownictwu PO w ostatnich miesiącach wszystko wymyka się spod kontroli. Odkąd skończyło się Euro 2012, nie ma tygodnia, żeby partia Donalda Tuska nie musiała się z czegoś tłumaczyć.
– Na spotkaniach z posłami premier próbuje podtrzymywać wrażenie oblężonej twierdzy – opowiada polityk PO. – Mówi, że wszyscy nas ciągle atakują, więc tym bardziej musimy się trzymać razem. I jak zwykle dodaje: jesteśmy jedną drużyną, teraz ważna jest lojalność, razem musimy ciągnąć ten wóz. Tyle że te zawołania robią coraz mniejsze wrażenie. Kruszy się wizerunek PO jako najbardziej tolerancyjnej i demokratycznej partii na scenie politycznej. Na jaw wychodzą konflikty i osobiste interesy.
– Rafał Grupiński i Grzegorz Schetyna grają swoją grę, a Jacek Żalek szaleje, choć Jarek Gowin nakazuje mu, aby trochę przyhamował i bez powodu się nie podkładał – mówi inny polityk tej partii.
Artur i jego projekt
Kilka dni temu Żalek w wywiadzie dla „Rz" zarzucił Schetynie grę na osłabienie partii, której celem jest wysadzenie ze stanowiska Donalda Tuska. To pierwszy taki przypadek, odkąd PO objęła władzę. I świadczy o potężnym kryzysie w tej partii.
– Poseł Żalek publicznie powiedział to, o czym wszyscy wiedzą – mówi Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Tusk, mistrz w wypychaniu z partii potencjalnych liderów wewnętrznej opozycji, tym razem potknął się na Grzegorzu Schetynie, który mimo próby marginalizacji zbudował w Sejmie zwarte środowisko i rozgrywa klub, jak chce.