Reklama

Zarzut nr 1: chory nadzór

Choć premier przyjął sprawozdanie prokuratora generalnego, ma poważne uwagi do pracy jego podwładnych

Publikacja: 29.11.2012 03:10

Donald Tusk kazał prokuratorowi generalnemu czekać osiem miesięcy na decyzję w jego sprawie

Donald Tusk kazał prokuratorowi generalnemu czekać osiem miesięcy na decyzję w jego sprawie

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Po ośmiu miesiącach od złożenia przez Andrzeja Seremeta sprawozdania z działalności prokuratury za 2011 r. premier je przyjął, ale nie bez uwag. Z opublikowanego wczoraj komunikatu wynika, że „pomimo zidentyfikowanych uchybień premier ma nadzieję, że nastąpi znacząca poprawa funkcjonowania prokuratury”.

Co premier miał na myśli? Chodzi o uwagi, jakie pod adresem prokuratury sformułował wiosną minister sprawiedliwości Jarosław Gowin.

Za mało na pierwszej linii

– Z całą pewnością działalność prokuratury w roku 2011 daleka była od ideału – mówił wtedy w mediach minister Gowin tuż po przygotowaniu opinii o pracy prokuratury w 2011 r.

Kwestia kluczowa, mająca wpływ na sprawność działania prokuratury dotyczy – zdaniem Gowina – nadzoru.

Minister uważa, że zbyt wielu prokuratorów pracuje w nadzorze, a za mało na „pierwszej linii”, przy śledztwach.

Reklama
Reklama

Z komunikatu Kancelarii Premiera wynika też, że nadzór służbowy na poszczególnych szczeblach prokuratury jest niedostateczny.

Dziś w prokuraturze funkcjonuje nadzór wewnętrzny, który – zdaniem prokuratorów liniowych – powinien zostać ograniczony do minimum.

Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że 67 proc. śledczych prowadzi 99 proc. spraw, które trafiają do prokuratury. Reszta, czyli 33 proc., zajmuje się nadzorem i obsługuje sądowe wokandy.

Małgorzata Bednarek z Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów twierdzi, że im więcej kontrolujących, tym łatwiej przenieść odpowiedzialność na inną osobę.

– Dużo spraw nadzorowanych przez prokuratury apelacyjne jest też monitorowanych przez Prokuraturę Generalną. To podwójny nadzór i nijak on się ma do poprawy jakości pracy – zaznacza.

Jedyny sposób na poprawę to doprowadzenie do sytuacji, w której jeden śledczy będzie prowadził sprawę od początku do końca, czyli do wyroku.

Reklama
Reklama

Jacek Skała ze Związku Zawodowego Prokuratorów RP uważa, że obecny nadzór wewnętrzny należy ograniczyć do minimum, bo każda decyzja prokuratora i tak podlega ocenie niezawisłego sądu.

– Odzyskane etaty można by przekazać do wydziałów w rejonie – podkreśla.

Tv.rp.pl: Michał Szułdrzyński: Czy rząd naciskał na prokuraturę?

Chybione pretensje?

Prokuratura Generalna nie zgadza się z krytyką wyrażoną przez ministra Gowina.

– Funkcje nadzorcze sprawuje ok. 380 prokuratorów na 6 tys. zatrudnionych. Twierdzenie, że nadzór jest rozbudowany, jest chybione – mówi „Rz” Mateusz Martyniuk, rzecznik prokuratora generalnego.

Reklama
Reklama

Nie liczba nadzorców, lecz jakość ich pracy jest ważna. Głośną sprawę porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika nadzorowało kolejno kilkudziesięciu prokuratorów, a nie wyłapali ewidentnych błędów w śledztwie. Dziś trudno dojść prawdy.

Na wizerunek prokuratury wpływają też zastrzeżenia dotyczące śledztwa smoleńskiego i takie historie, jak kompromitacja w sprawie Amber Gold.

Liczby na korzyść

Ale z danych zawartych w sprawozdaniu Andrzeja Seremeta wynika, że prokuratura pracuje lepiej. Ubyło trwających latami śledztw (ich liczba zmniejszyła się o jedną trzecią), prokuratorzy rzadziej je umarzają. Z powodu niewykrycia sprawcy uczynili to w 171 tys. spraw, czyli mniej o ponad 10 tys. niż w 2010 r. Do sądów trafiło 382 tys. aktów oskarżenia (o 6,3 tys. więcej niż rok wcześniej).
To zapewne miało wpływ na ocenę wystawioną prokuraturze przez szefa rządu.
Podejmując decyzję, premier wziął też pod uwagę raport o parabankach przygotowany przez Andrzeja Seremeta (wczoraj ujawniła go „Rz”).

Wynika z niego, że liczba spraw dotyczących białych kołnierzyków rośnie w zawrotnym tempie. W ciągu pięciu lat przybyło ich o ponad 70 proc., osiągając liczbę 27,8 tys. Ale tylko w co czwartej do sądu trafił akt oskarżenia. Ponad połowę spraw umorzono, a w co piątej prokuratura nawet nie wszczęła śledztwa, uważając, że nie ma podstaw.
Spraw dotyczących parabanków było przez pół dekady w kraju ok. 140, z tego w 40 znaleziono dowody i podejrzani stanęli przed sądem.

Czy połowa umorzonych spraw to dużo? – Prokuratury zarzucane są doniesieniami, lecz znaczna ich część jest na wyrost, stąd tyle umorzeń. Ale zdarza się i tak, że prokurator nie ogarnia skomplikowanej materii, a opinie biegłych są na niskim poziomie – mówi prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Spór Tusk–Nawrocki paraliżuje państwo? Polacy wydali jednoznaczny werdykt
Polityka
Sondaż: Jak Polacy oceniają korzystanie z prawa weta przez Karola Nawrockiego?
Polityka
Architektura władzy Donalda Tuska. Jak premier zbudował nowy system rządzenia państwem?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Polityka
Jarosław Kaczyński: PiS przygotował projekt zmian w ochronie zdrowia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama