Reklama

Śledztwa w sprawie taśm PO nie będzie

Według śledczych obiecywanie przez polityków Platformy stanowisk w KGHM nie jest płatną protekcją.

Publikacja: 03.12.2013 03:00

Prokuratura Okręgowa w Legnicy odmówiła wszczęcia śledztwa dotyczącego nieprawidłowości podczas wyborów szefa dolnośląskiej Platformy. Wygrał je Jacek Protasiewicz, co spotkało się z odwetem ludzi Grzegorza Schetyny. Po wyborach „Newsweek" opublikował nagrania, na których poseł PO Norbert Wojnarowski obiecywał delegatowi Edwardowi Klimce załatwienie stanowiska w KGHM w zamian za głos na Protasiewicza.

Na drugim nagraniu poseł Michał Jaros i radny z Polkowic Tomasz Borkowski mieli namawiać innego delegata do głosowania na Protasiewicza i sugerować, że w zamian mógłby trafić do rady nadzorczej państwowej spółki.

Taśmy trafiły do prokuratury, która jednak nie dopatrzyła się korupcji. Kluczowe są trzy tezy prokuratury. Po pierwsze, prokuratura uznała, że choć Wojnarowski, Jaros i Borkowski to osoby publiczne, to jednak składając propozycje stanowisk, nie działali jako funkcjonariusze publiczni, tylko politycy PO.

„Wymienieni przy podejmowaniu analizowanych działań – niezależnie od pełnionych funkcji, w szczególności posła na Sejm RP, czy radnego, nie wykonywali przysługujących im z tego tytułu uprawnień, lecz występowali jako członkowie określonej organizacji partyjnej" – czytamy w uzasadnieniu, do którego dotarła „Rz".

Zapytaliśmy prokuraturę, dlaczego uznała, że w tym przypadku posłowie występowali wyłącznie jako członkowie PO. – Dlatego że prowadzili wewnątrzpartyjne negocjacje, a nie rozmowy dotyczące instytucji publicznych – mówi Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka legnickiej prokuratury.

Reklama
Reklama

Wedle śledczych nie ma też mowy o przekupstwie wyborczym, bo „przedmiotem ochrony w tym przypadku są wybory do Sejmu i Senatu, organów samorządu terytorialnego, wybory Prezydenta RP oraz przebieg referendum". Jednym zdaniem – prokuratury nie interesują wybory partyjne.

Prokuratura uznała też, że nie można mówić o płatnej protekcji, dlatego że KGHM nie jest „jednostką organizacyjną dysponującą środkami publicznymi", lecz firmą komercyjną. Można zatem domniemywać, że w spółkach, w których państwo ma część udziałów, ale decydujący wpływ na personalia, można bezkarnie kupczyć stanowiskami. – My rozpatrywaliśmy tylko sytuację w KGHM. To nie jest spółka, która uzyskuje środki publiczne lub też wykonuje zadania publiczne – stwierdza Łukasiewicz i dodaje, że gdyby politycy z Dolnego Śląska obiecywali sobie stanowiska w ministerstwach czy administracji samorządowej, postępowanie sprawdzające zostałoby rozpoczęte.

Według informacji „Rz" decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa zbada Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Spotkanie Karola Nawrockiego i Wołodymyra Zełenskiego. Wizyta prezydenta Ukrainy w Polsce
Polityka
Sondaż: Rośnie niezadowolenie z rządu Donalda Tuska
Polityka
Okrągły Stół znika z Pałacu Prezydenckiego. Nawrocki: Dziś skończył się w Polsce postkomunizm
Polityka
Prof. Andrzej Nowak: Jeśli PiS wygra w 2027 roku, to będzie moment na zmianę pokoleniową
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama