„Naszym celem jest liberalizacja, dekomunizacja i depenalizacja" – napisali w 2012 roku politycy PSL w liście, który wysłali do redakcji największych mediów. Zachęcali do poparcia projektu zmian w prawie prasowym. W tym samym celu zaprosili wydawców na spotkanie w Sejmie.
Złożeniu projektu towarzyszył duży rozgłos, jednak i tak trafił na dwa lata do sejmowej zamrażarki. Jak ustaliła „Rz", prace nad ustawą właśnie rozpoczyna sejmowa Komisja Kultury. – Pierwsze posiedzenie odbędziemy jeszcze w marcu – mówi nam jej szefowa Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO.
Zdaniem PSL prawo prasowe trzeba zmienić, bo powstało jeszcze w PRL i wciąż jest w nim mowa o „Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej" i nieistniejącej „Radzie Prasowej". – Zależało nam na odkurzeniu i odświeżeniu ustawy, która nie pasuje do rzeczywistości współczesnych mediów, które działają m.in. w internecie – zaznacza rzecznik PSL Krzysztof Kosiński.
Dodaje, że projekt powstawał w porozumieniu z Ministerstwem Kultury. Dlaczego więc przeleżał dwa lata? Śledzińska-Katarasińska obwinia PSL. – Wnioskodawcy się specjalnie o projekt nie upominali – zaznacza. Kosiński się z tymi zarzutami nie zgadza.
Jedna z osób pracujących nad projektem mówi „Rz", że mogły zaważyć kwestie wizerunkowe. W 2012 roku rząd miał się obawiać, że prace nabiorą negatywnego rozgłosu.