– Zapowiedzi Tuska były ambitne, ale kanclerz go stępiła – uważa Krzysztof Szczerski z PiS. Przypomina, że dzień przed wizytą kanclerz Niemiec premier dość twardo akcentował kwestie przeciwdziałania uzależnieniu energetycznemu od Rosji, a w tej sprawie nie ma przełomu. – Jest tylko zapowiedź „ambitnego programu" do końca roku – wskazuje.
Politycy koalicji rządzącej przekonują, że nie to było celem spotkania przywódców.
– Poznano, na czym polegają różnice, i komunikat musiał być łagodny – mówi Stanisław Żelichowski z PSL.
Jego zdaniem nie powinno dziwić, że niemiecka kanclerz więcej niż o sankcjach mówiła o programie pomocy dla ?nowych władz Ukrainy. – ?Czego innego mogliśmy oczekiwać? Przecież nikt nie ?wyśle czerwonych beretów zamiast czerwonych gitar – przekonuje.
– Ta wizyta była okazją do prezentacji polskiego stanowiska wobec potrzeby działań na rzecz bardziej odważnej polityki energetycznej Unii Europejskiej, która uniezależni nasze kraje od dostaw rosyjskich surowców – mówi Michał Szczerba, który reprezentuje PO w sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.