Korwin-Mikke chce być królem

Lider Kongresu Nowej Prawicy liczy na władzę absolutną. Jeśli nie uda się zmiana statutu, stworzy nową formację.

Aktualizacja: 22.12.2014 07:42 Publikacja: 22.12.2014 01:00

Janusz Korwin-Mikke

Janusz Korwin-Mikke

Foto: Fotorzepa, Łukasz Solski

Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", Janusz Korwin-Mikke konsultuje w swoim otoczeniu rejestrację nowej partii.

– Padają takie luźne propozycje. Taki numer zrobił kiedyś Janusz Palikot na początku istnienia swojej partii, ale ja nic nie zdecydowałem – przyznaje w rozmowie z nami lider Kongresu Nowej Prawicy.

Koniec dwuwładzy?

Czemu miałoby to służyć? Powodów jest kilka, ale wszystkie sprowadzają się do jednego. Korwin-Mikke, który publicznie opowiada się jako przeciwnik demokracji i deklaruje jako monarchista, swoją partię oddał we władanie innym. O ile brak centralnego sterowania sprawdzał się, gdy ugrupowanie nie liczyło się w polityce, o tyle problemy się zaczęły, gdy pojawiły się pierwsze poważne pieniądze z Parlamentu Europejskiego i widoki na wejście w przyszłym roku do Sejmu.

W efekcie Korwin-Mikke stracił kontrolę nad ugrupowaniem, co opisywaliśmy już na naszych łamach. W partii działają nieuznające się ciała statutowe i choć sąd rejestrowy wskazał ostatnio legalność jednego z zarządów, to nie koniec chaosu w ugrupowaniu.

Według Korwin-Mikkego zeszłotygodniowe orzeczenie sądu rozstrzyga problem dwuwładzy, bo uznaje ustalenia październikowego partyjnego zjazdu.

Inni czołowi politycy ugrupowania są jednak odmiennego zdania. Byli wiceprezesi Jacek Wilk i Artur Dziambor przekonują, że sąd zatwierdził tylko nowych zastępców prezesa. Pozostałe ciała, jak Rada Główna czy Sąd Naczelny, działają zaś w starym składzie.

– W zakresie, w którym nie wypowiada się sąd rejestrowy, zobowiązuje nas orzeczenie własnych organów – tłumaczy Wilk.

– Jesteśmy w dziwnej sytuacji. Sąd zatwierdził nowy zarząd, a co do innych zmian, nie wiadomo – dodaje Dziambor. Deklaruje, że byłby skłonny uznać nowe władze, ale byłoby to niezgodne z prawem.

Ten spór nie miałby miejsca, gdyby Korwin-Mikke wyciągnął wnioski z rozłamu w swojej poprzedniej partii – Unii Polityki Realnej. Dziś funkcjonuje ona w ramach Ruchu Narodowego, bo Korwin-Mikke stracił nad nią panowanie, choć był jej jedyną rozpoznawalną twarzą. Wszystko to za sprawą hołdowania dziwacznym mechanizmom partyjnej kontroli.

Zawodni mędrcy

Korwin-Mikke w swoich ugrupowaniach tworzy bowiem coś w rodzaju rady nadzorczej składającej się z partyjnej starszyzny. Ma to na celu zabezpieczenie ugrupowania przed przejęciem z zewnątrz, czyli zapisaniem dużej liczby nowych członków i przegłosowaniem odpowiednich zmian. Nawet gdyby tak się stało, to starzy towarzysze Korwin-Mikkego posiadają „złotą akcję", którą mogą zablokować wrogie przejęcie.

Tyle że tak jak w UPR starzy druhowie mają swoje zdanie, które często rozmija się z oczekiwaniami prezesa. Stąd Korwin-Mikke chce przeforsować statut, który utworzy z KNP partię wodzowską na wzór PO czy PiS. – Koniec z demokracją. Ma być monarchia absolutna, gdzie tylko prezes będzie miał „złotą akcję" – tłumaczy jeden z bliskich współpracowników lidera.

Jeśli to się nie uda, gwardia prezesa założy pod podobną nazwą nowy twór, do którego przyjmie tylko tych, którzy mu się podporządkują, a w statucie zagwarantuje Korwin-Mikkemu pełną kontrolę. Za takim rozwiązaniem przemawia jeszcze aspekt praktyczny.

Politycy KNP się obawiają, że Państwowa Komisja Wyborcza odrzuci tegoroczne sprawozdanie partii. – Został przeprowadzony audyt, który wykazał, że partyjne finanse były prowadzone z dużą nonszalancją – wyjaśnia jeden z naszych informatorów.

Groziłoby to tym, że nawet jeśli ugrupowanie wejdzie do Sejmu, to przez trzy lata nie dostanie subwencji.

Taki manewr przetestował wspomniany przez Korwin-Mikkego Palikot. Początkowo jego ugrupowanie nazywało się Ruch Poparcia Palikota. Ruch Palikota powstał z podobnych powodów. W KNP znają ten przypadek. Na razie próbują jednak wyprowadzić księgowość na prostą.

Polityka
Afera ze spotami na Facebooku. Szymon Hołownia: Kandydaci powinni się odciąć
Polityka
Akcja Demokracja: Liczymy na wyjaśnienie sprawy finansowania spotów na Facebooku
Polityka
„Gazeta Wyborcza”: Karol Nawrocki pożyczał Jerzemu Ż. pieniądze na procent
Polityka
Afera wokół spotów wyborczych. Jarosław Kaczyński: Myślą, że są bezkarni, depczą demokrację
Polityka
Biejat odpowiada Zandbergowi. „Nie jestem w polityce po to, żeby szukać wymówek”