Ostatni tegoroczny sondaż IBRiS dla „Rzeczpospolitej" przynosi zaskakujące rozstrzygnięcia. Tak jak w poprzednim badaniu sprzed dwóch tygodni w Sejmie byłoby pięć partii, ale zmieniła się ich kolejność.
Prowadzi PO przed PiS, ale po raz pierwszy od czerwca trzecią siłą nie jest SLD (tuż po wybuchu afery taśmowej lewicę wyprzedził na krótko Kongres Nowej Prawicy). Tym razem spadek notowań partii Leszka Millera wykorzystał PSL. W zeszłym tygodniu partie zamieniły się też miejscami w Sejmie, tyle że tam wzmocnili się ludowcy, przyjmując uciekinierów z Twojego Ruchu.
Duża strata PiS
Gdyby wybory odbyły się w ostatnią niedzielę, wygrałaby je PO, na którą chce głosować 34 proc. badanych. Drugie jest PiS z wynikiem 28 proc. Obie partie straciły od ostatniego pomiaru. PO 1 pkt proc., a PiS -2, w efekcie czego przewaga rządzących nad opozycją urosła do 6 pkt proc.
Wyższa niż 4-punktowy błąd oszacowania przewaga PO nad PiS utrzymuje się już drugi miesiąc z rzędu i jest zjawiskiem od dawna w polskiej polityce nienotowanym. Platforma prowadziła 4 punktami ostatni raz w marcu 2013 r., ale ten stan nie utrzymał się zbyt długo. Miesiąc później PiS wygrało po raz pierwszy wybory uzupełniające do Senatu w okręgu obsadzonym dotąd przez PO, co zapoczątkowało wielomiesięczną sondażową dominację partii Jarosława Kaczyńskiego.
Co dzieje się teraz? – Mamy pewien kryzys PiS. Po wyborach mówiło o fałszerstwach, ale nie pokazało dowodów. W tę narrację nie szły często lokalne struktury, które miały dobre wyniki, co potęgowało dysonans poznawczy – tłumaczy dr Rafał Matyja, politolog z Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu.