Farage idzie po władzę. Ciężki czas dla brytyjskich konserwatystów

Założonej przed blisko dwoma wiekami Partii Konserwatywnej grozi marginalizacja. Jej miejsce przejmuje populistyczno-nacjonalistyczne ugrupowanie Reform UK.

Publikacja: 28.05.2025 05:03

Nigel Farage

Nigel Farage

Foto: REUTERS/Phil Noble

Jednomandatowy system większościowy (całą pulę przejmuje „pierwszy na mecie”), który od pokoleń chronił Zjednoczone Królestwo przed przejęciem władzy przez ekstremistów, może teraz obrócić się przeciwko państwu. Tak przynajmniej uważa John Curtice, uznawany za najlepszego analityka zmian społecznych w kraju. Deklarację złożył po lokalnych wyborach uzupełniających na początku maja, w których m.in. w hrabstwie Runcorn i Helsby w północno-zachodniej Anglii partia Nigela Farage’a zdobyła 38,7 proc. głosów. 

Nie tylko tu, ale i w skali całego kraju jego ugrupowanie Reform UK jest na fali. Sondaż YouGov z tego tygodnia podaje, że może liczyć na 29 proc. głosów wobec 22 proc. dla Partii Pracy i 17 proc. dla Liberalnych Demokratów. W tym zestawieniu Partia Konserwatywna, która była u władzy w latach 2010–2024, spadła na czwarte miejsce z ledwie 16 proc. Brytyjska ordynacja wyborcza, która przyznaje cały okręg wyborczy ugrupowaniu uzyskującemu największe poparcie (nie ma drugiej tury), dałaby w takim układzie Reform UK około 300 mandatów w 650-osobowej Izbie Gmin. A więc już bardzo blisko większości. 

Czytaj więcej

Sondaż w Wielkiej Brytanii: Reform UK ma potencjał, by przegonić Partię Konserwatywną

Laburzyści płacą za politykę oszczędzania premiera Keira Starmera

Choć wybory mają się odbyć dopiero za cztery lata, tygodnik „The Economist” uważa, że możliwość przejęcia władzy przez Farage’a jest całkiem realna. Farage już raz zmienił kierunek historii kraju. Jego poprzednie ugrupowanie, UKIP, opowiadało się za wyjściem królestwa z Unii Europejskiej. W obawie, że wyborcy przejdą do rywala, konserwatywny premier David Cameron obiecał wtedy, że jeśli ponownie wygra wybory w 2015 r., zorganizuje referendum rozwodowe. Ku powszechnemu zaskoczeniu głosowanie w tej sprawie w 2016 r. przegrał. 

Teraz cel Farage’a jest jeszcze ambitniejszy. To już nie jest tylko próba wpływania na tych co sprawują władzę, ale zamiar jej przejęcia. 

Latem zeszłego roku laburzyści pod kierunkiem Keira Starmera odnieśli spektakularne zwycięstwo w wyborach parlamentarnych. Jednak od tego czasu poparcie dla partii się załamało. Zasadniczym powodem jest polityka oszczędzania prowadzona przez premiera. Odebrał on np. dopłaty do usług dla emerytów, co uderzyło po kieszeniach 11 mln osób, czy subwencje do energii, co dla ponad 3 mln gospodarstw domowych oznacza wzrost opłat o ponad 1,5 tys. funtów rocznie. 

Czytaj więcej

Partia Nigela Farage'a wkrótce może być największym ugrupowaniem w Wielkiej Brytanii

Ten tydzień przyniósł dobre wiadomości w innej, wrażliwej społecznie kwestii: ograniczenia migracji. Jej bilans netto spadł do 431 tys. w ub.r. wobec 860 tys. rok wcześniej. To jednak efekt zaostrzenia warunków przyjazdu wprowadzonych jeszcze przez poprzedni rząd Partii Konserwatywnej. 

Szef rządu uważa, że to Nigel Farage jest faktycznym przywódcą opozycji

Torysi płacą natomiast w sondażach za bardzo zły bilans 14 lat swoich rządów, w tym chaosu wprowadzonego przez gabinety Borisa Johnsona i Liz Truss. Obietnice świetlanej przyszłości związane z brexitem nigdy się nie spełniły. 

Niezadowoleni wiążą w tej sytuacji swoje nadzieje z Farage’em. To dość paradoksalne, skoro był on głównym promotorem wyjścia z Unii i do dziś pozostaje zwolennikiem utrzymania UE na dystans. Brytyjczykom podobają się jednak jego hasła wstrzymania walki z ociepleniem klimatu, poprawy bezpieczeństwa kraju, postawienia na nogi służby zdrowia i redukcji do zera imigracji (co jest nierealne).

Co prawda raz w tygodniu to z liderką Partii Konserwatywnej, 45-letnią Kemi Badenoch, musi się ścierać w Izbie Gmin Keir Starmer. Jednak premier zapowiedział, że faktycznego przywódcę opozycji widzi w Farage’u i to przeciw niemu zamierza skierować ostrze propagandy państwa. To jednak ryzykowna strategia, która może jeszcze bardziej wypromować przywódcę Reform UK. 

Jednomandatowy system większościowy (całą pulę przejmuje „pierwszy na mecie”), który od pokoleń chronił Zjednoczone Królestwo przed przejęciem władzy przez ekstremistów, może teraz obrócić się przeciwko państwu. Tak przynajmniej uważa John Curtice, uznawany za najlepszego analityka zmian społecznych w kraju. Deklarację złożył po lokalnych wyborach uzupełniających na początku maja, w których m.in. w hrabstwie Runcorn i Helsby w północno-zachodniej Anglii partia Nigela Farage’a zdobyła 38,7 proc. głosów. 

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Mińsk odsuwa manewry Zapad-2025 od granicy z Polską. Co szykują Łukaszenko z Putinem?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Polityka
Komisja ds. zagranicznych Kongresu USA pisze do von der Leyen ws. wyborów w Polsce
Polityka
Siedemnaście państw żąda od KE wykorzystania uprawnień przeciwko Węgrom
Polityka
Co z obietnicą Merza? Trwa impas w sprawie dostaw taurusów dla Ukrainy
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Polityka
Lew Olowski. Polonus postrachem Departamentu Stanu
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont