Cztery służące od 1993 roku w marynarce Jego Królewskiej Mości okręty podwodne typu Vanguard to podstawa odstraszania atomowego Wielkiej Brytanii. Przynajmniej jeden z nich zawsze jest na morzu, właściwie niemożliwy do wykrycia dla wroga. Zostały w pełni zaprojektowane i zbudowane w stoczniach brytyjskich.
Ale tak już nie jest z rakietami Trident, w które wyposażone są okręty podwodne typu Vanguard. Podobnie jak z ładunkami atomowymi, które posiadają. I jedno, i drugie to dzieło Amerykanów. Są także regularnie serwisowane w Stanach Zjednoczonych.
„Specjalne relacje” między Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi wydawały się wieczne. Dopóki nie przyszedł Trump
Współpraca obu krajów sięga do umowy wojskowej z 1958 roku. Jest wyrazem „specjalnych stosunków”, jakie łączą Londyn z Waszyngtonem przynajmniej od stu lat. Do tej pory wydawało się, że niesie ze sobą same korzyści dla Brytyjczyków. Dzięki niej nie tylko mieli dostęp do najnowszych danych wywiadowczych zza Atlantyku i technologii atomowej, ale także mogli ograniczyć koszty utrzymania arsenału jądrowego do około 3 mld funtów rocznie, jakieś trzy razy mniej, niż przeznacza na to Francja.
Czytaj więcej
Teoretycznie Francuzi mogliby w Polsce przechowywać część pocisków z ładunkiem atomowym, przenosz...
Wszystkie te założenia od paru tygodni stoją jednak pod znakiem zapytania. Po raz pierwszy nad Tamizą pojawiło się bowiem pytanie, co jeśli Trump wypowie umowę z 1958 roku, a także wyprowadzi Stany Zjednoczone z NATO?