Najtrudniejszą sytuację mają teraz Niemcy. Wielkimi krokami zbliżają się wybory regionalne z Saksonii, Turyngii i Brandenburgii, które nie tylko może wygrać prorosyjska, skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD), ale z których ze znakomitym wynikiem może wyjść równie przychylny Moskwie radykalnie lewicowy Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW). Kanclerz Olaf Scholz woli więc nie dolewać oliwy do ognia i w sprawie ukraińskiej ofensywy w obwodzie kurskim pozostaje dyskretny.
Jednak rzecznik niemieckiego ministerstwa obrony Wolfgang Büchner oświadczył, że Berlin nie nałożył żadnych ograniczeń na użycie przez Ukraińców przekazanej przez Republikę Federalną broni. Chodzi m.in. o czołgi Leopard 1 i 2 czy wozy bojowe Marder, które widziano na terenie zajętych ziem rosyjskich. Niemcy uruchomiły drugą po USA największą pomoc wojskową dla Ukrainy.
Czytaj więcej
Joe Biden stał się pierwszym prezydentem, który zgodził się na użycie amerykańskiej broni w ofensywie przeciw mocarstwu atomowemu. Nawet Donald Trump nie będzie mógł tego odwrócić.
– Rzecz jasna kraj, który został zaatakowany, ma prawo się bronić. To także oznacza, że zgodnie z prawem międzynarodowym może podejmować działania na terenie Rosji tak długo, jak długo pozostaje w zgodzie z tym prawem międzynarodowym – powiedział współprzewodniczący partii Scholza SPD Lars Klingbeil.
Emmanuel Macron o wysłaniu francuskich wojsk na Ukrainę
W kurskiej ofensywie bierze także udział sprzęt przekazany przez Francję, w tym pływające kołowe transportery opancerzone VAB. Paryż jest w trakcie dostarczania Ukraińcom kilkuset takich jednostek. Do grudnia Francuzi zamierzali wyszkolić ukraińską brygadę wyposażoną w 128 pojazdów VAB, a także 24 lekkie czołgi i 18 haubic Caesar. Teraz ta jednostka ma być gotowa wcześniej.