Suchoń: Nasi wyborcy oczekują politycznego przyspieszenia

Matematyka wskazuje, że w obecnej kadencji Sejmu nie ma większości do przyjęcia tego projektu – mówi o dekryminalizacji aborcji szef klubu Polska 2050 w Sejmie Mirosław Suchoń. – Komisja Nadzwyczajna powinna odmrozić projekt ratunkowy Polski 2050 – podkreśla.

Publikacja: 25.07.2024 04:30

Mirosław Suchoń

Mirosław Suchoń

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Michał Kolanko: W koalicji jest dyskusja na temat składki zdrowotnej. Polska 2050 złożyła jakiś czas temu własny projekt w tej sprawie. Co się z nią dzieje?

Mirosław Suchoń, szef klubu Polska 2050–Trzecia Droga w Sejmie: Nasza propozycja to wielka podwyżka wynagrodzeń dla wszystkich pracujących Polaków. Zarówno dla przedsiębiorców, jak i pracowników. To jest zobowiązanie całej koalicji. Było przedmiotem gwarancji przed wyborami i zostało to zapisane w umowie koalicyjnej. Rzeczywiście to Polska 2050 jest tym klubem, który nadaje ton całej dyskusji. Jesteśmy w tej sprawie kołem zamachowym. Naszym zdaniem – i takie jest też oczekiwanie obywateli – nowy model rozliczenia powinien wejść w życie od 1 stycznia 2025 roku. To oczywiście nie są proste sprawy i mamy świadomość, że to jest duża zmiana. Ale tego potrzebuje nasza gospodarka i ludzie, którzy ciężko pracują. Dlatego złożyliśmy projekt ustawy. Jest on w tym momencie na etapie oceny skutków regulacji. Gdyby nie my, to w tej sprawie inni schowaliby głowę w piasek i udawali, że nie ma tematu.

Rozumiem, że nie ma zgody na to, by system z Polskiego Ładu pozostał na kolejny rok.

Patrzymy na to przez pryzmat gospodarki i nadmiernych obciążeń ludzi, którzy ciężko pracują. Firmy tracą płynność, nie mają środków na inwestycje, bo na przykład płacą składkę zdrowotną od sprzedaży majątku. Rekordzista płaci 100 tysięcy złotych takiej składki. To jest absurd. To system antyrozwojowy. Dlatego zabiegamy o to, aby zmienić szkodliwe rozwiązania z Polskiego Ładu PiS na takie, które pozwolą na złapanie oddechu przez polskie firmy. Co więcej, tak jak podkreślałem, zamiar zmiany zasad naliczania potwierdziliśmy podpisem przy umowie koalicyjnej.

Projekt, który zaprezentowała Polska 2050, to jest finałowy kształt, jeśli chodzi o zmiany? Lewica też ma swoje pomysły. Jak to będzie wyglądało na koniec?

Oczekujemy, że finałem tej debaty będzie dobra ustawa, która zapewni z jednej strony podwyżkę dla pracujących i sprawiedliwe warunki naliczania składki zdrowotnej, a z drugiej odpowiednie nakłady na ochronę zdrowia. Nasz pomysł jest bardzo prosty i racjonalny. Proponujemy zrównanie zasad odprowadzania składki zdrowotnej: takie same reguły dla osób pracujących na umowach i dla przedsiębiorców. Co ważne, jeżeli ktoś pracuje w wielu miejscach, to płaciłby tylko jedną składkę. Mam nadzieję, że te zasady uda się utrzymać w rozmowie z koalicjantami. Oczywiście jest kwestia dokonania kalibracji, dostosowania do aktualnych warunków ekonomicznych i określenia dopłaty budżetowej. Jednak to będzie elementem procesu legislacyjnego.

Kiedy trzeba będzie podjąć decyzję?

Jako Polska 2050 chcielibyśmy, aby rozwiązania dotyczące funkcjonowania danin publicznych były przyjmowane najpóźniej sześć miesięcy przed nowym rokiem podatkowym, czyli do końca czerwca. W tym przypadku, głównie z racji spowodowanych przez PiS opóźnień w przejęciu władzy i specyficznego kalendarza wyborczego, jest to niemożliwe. Jednak nawet jeżeli ten projekt zostanie przyjęty jesienią, to ze względu na pozytywny wpływ na gospodarkę i portfele obywateli jestem pewny, że to głosowanie odbędzie się przy aplauzie społecznym. Nawet jeśli do 1 stycznia 2025 roku pozostanie niewiele czasu.

Zarzut wobec tego projektu jest taki, że ten pomysł szkodzi systemowi ochrony zdrowia.

Ten projekt nie jest o działaniu systemu ochrony zdrowia. To minister zdrowia ma narzędzia, aby system działał sprawniej. Oczekujemy, że to oprzyrządowanie zostanie użyte. Ten projekt jest o finansowaniu. Jasno wskazujemy, że ubytki ma pokryć dotacja budżetowa. Miliony osób nie płacą składki zdrowotnej lub płacą ją symbolicznie, co uzasadnia dopłatę z budżetu. Oczywiście z uwagą wsłuchujemy się we wszelkie głosy dotyczące tej koncepcji. Jesteśmy otwarci na debatę. Chcemy poprawiać nasz projekt i będziemy to robić. To jest normalna procedura w parlamencie. Wśród głosów na temat projektu wyróżniłbym jednak dwie grupy. Pierwsza to osoby, które wskazują inną drogę reformy. Takie debaty są zawsze wartościowe, ponieważ pokazują różny punkt widzenia na rozwiązanie problemu. Jest też druga grupa, nazwę ją krytykancką, która skupia się na znalezieniu wszelkich możliwych problemów, nie proponując nic w zamian. Trudno z takimi marudami debatować o rozwiązaniach. Zwrócę też uwagę na fakt, iż do końca maja 2024 roku zamknęło się ponad 86 tysięcy firm. Od wprowadzenia Polskiego Ładu zawiesiło lub zamknęło działalność 1,1 miliona polskich firm. Dziwię się więc, że niektórzy w tak poważniej sprawie wybiórczo stosują informacje i dane. Tak jakby chciano udowodnić z góry przyjętą tezę, że na prorozwojowe zmiany pieniędzy nie ma i nie będzie. Pomijają oni fakt, że wzrost składki zdrowotnej w ostatnich trzech latach ze 100 miliardów złotych do 154 miliardów złotych nie przełożył się w żaden sposób na poprawę dostępności świadczeń medycznych. Widzimy też, że nie tylko nie ma zmian zwiększających efektywność, ale także nowych pomysłów na inne źródła finansowania systemu. Takimi mogłyby być dodatkowe ubezpieczenia, np. na świadczenia pielęgnacyjne, czy obligatoryjne przeznaczenie na zdrowie części środków z akcyzy na alkohol i papierosy. Innymi słowy, krytycy naszej propozycji nie chcą rozmawiać o zmianach, proponując, abyśmy płacili jeszcze więcej i o nic nie pytali. To czyste szaleństwo. Poprzedni rząd wprowadził absurdalne zasady. Nowy rząd nie może kontynuować złej polityki. Jeżeli budżet państwa będzie nadal skubał ponad miarę ludzi ciężko pracujących, to za chwilę te dochody będą i tak spadać, bo upadną firmy, a ludzie stracą pracę. Dziś mogę tylko zaapelować do krytykantów, aby nie bronili Polskiego Ładu, tylko abyśmy wspólnie naprawili to, co zepsuł PiS.

Mocno dzieli koalicję sprawa handlu w niedzielę. Lewica jest przeciwna. Projekt będzie finalnie głosowany w III czytaniu? Są różne scenariusze. Można przyjąć taki, w którym projekty poselskie dzielące koalicję lub takie, które mogą upaść, nie będą ostatecznie głosowane?

Uwolnienie handlu w niedzielę to jest jedno z naszych zobowiązań wyborczych, które realizujemy. Złożyliśmy projekt ustawy. Pokazujemy tym samym, że można na nas liczyć. Większość obywateli mówi w badaniach, że chcą, aby sklepy w niedzielę były otwarte. To na przykład osoby, które ciężko pracują w inne dni tygodnia czy mieszkańcy mniejszych miejscowości, którzy w niedzielę udawali się na duże zakupy do większych miast. Proponowane przez nas rozwiązania zostały gruntowanie przemyślane i skonsultowane z różnymi środowiskami. Projekt ustawy zawiera korzystne rozwiązania zarówno dla pracowników, jak i firm. Proponujemy dwie niedziele handlowe w miesiącu i podwójne wynagrodzenie dla pracowników. Ponadto pracodawca będzie miał obowiązek udzielenia dnia wolnego. Dodatkowe dni handlu zwiększą także dochody przedsiębiorstw, zwłaszcza polskich firm rodzinnych – produkcyjnych i handlowych. Dzięki temu zyskają silny impuls do rozwoju. To w obecnej sytuacji gospodarczej jest bardzo potrzebne. Nie można także zamykać oczu na fakt, że w każdą niedzielę w Polsce pracuje sporo ponad milion pracowników, w tym spora grupa pracowników handlu. O tym często zapominają inne formacje polityczne, wyciągając tę grupę osób poza nawias rzekomej sprawiedliwości obecnego zakazu. Gdy spojrzy się na przekrojowe badania, to około dwóch trzecich pracowników handlu jest zwolennikiem uwolnienia handlu pod warunkiem wyższego wynagradzania. To także doskonały sposób na pracę dodatkową czy dla studentów. A to wszystko w naszym bardzo koncyliacyjnym projekcie zapewniamy. Skąd wynika takie, a nie inne stanowisko Lewicy? To być może wynik podpowiedzi niektórych radykałów. Uważam jednak, że jest szansa, by wypracować taki kształt projektu, który będzie akceptowalny dla większości.

Czytaj więcej

Sondaż: czy chcemy powrotu handlu w niedzielę? Wyniki są jednoznaczne

Co jeszcze w najbliższym czasie jest ważne dla klubu Polski 2050 w kontekście prac sejmowych? Na przykład związki partnerskie?

To jedna z rzeczy, które już dawno powinny zostać załatwione i zrobione. Polacy czekają jednak także na inne zmiany. Ruszamy z projektem „Akademik za złotówkę”. Chcemy, aby koszty studiowania nie były przeszkodą do zdobycia wykształcenia dla młodych zdolnych Polaków. Będziemy zmieniać zasady dotyczące fotowoltaiki tak, aby było to opłacalne. Pracujemy nad przepisami odpolityczniającymi spółki Skarbu Państwa. Za chwilę trafi do Sejmu ustawa o asystencji osobistej. Będziemy aktywni w kwestiach dotyczących ochrony zdrowia, edukacji, samorządu oraz ochrony klimatu i wyzwań stojących przed młodym pokoleniem. To są obszary, w których oczekujemy od rządu przyspieszenia. Polska 2050 jest silnikiem, który napędza koalicję do dobrych zmian. Dziś jest czas na politykę prorozwojową. Stąd przyjęliśmy założenie, że jeśli jakieś sprawy nie idą wystarczająco szybko do przodu, to przygotowujemy w Sejmie własne propozycje i własne projekty ustaw. I komunikujemy je publicznie. To oczywiście oznacza, że pojawią się krytykanckie opinie mające podważyć nasze pomysły. Jednak Polacy nie wybrali nas po to, abyśmy w Sejmie milczeli. Wybrali nas do pracy. Dlatego w najbliższym czasie będziemy przedstawiać kolejne projekty rozwiązań i szukać poparcia tak, by realizować nasz program i umowę koalicyjną.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Giertych, Tusk i aborcja. Dlaczego to głosowanie ma wielki wpływ na wybór prezydenta

Gdy wyjeżdża pan z Sejmu i rozmawia z wyborcami, to ma pan poczucie, że zaczynają być zniecierpliwieni?

Nazwałbym to raczej oczekiwaniem na przejście do kolejnego etapu pracy. Widać oczekiwanie przyspieszenia. Nie tylko rozliczeń, ale przede wszystkim zmian. Oczywiście wyborcy rozumieją – był zmarnowany czas na dwutygodniowy rząd, były kolejne wybory. Oczywiście są też sukcesy, jak odblokowanie środków z KPO, wprowadzenie transparentnych zasad gospodarowania państwowymi funduszami czy wprowadzenie mechanizmów chroniących lasy. Ale wymagania w stosunku do naszej koalicji są dużo wyższe. Polacy oczekują realizacji konkretnych pomysłów, które polepszą ich sytuację. Stąd też nasza decyzja o proponowaniu rozwiązań, na które w umowie zgodziły się wszystkie partie tworzące koalicję. Będziemy sumieniem programowym całej koalicji, tak jak to ma miejsce w przypadku składki zdrowotnej.

Co jeszcze mówią wyborcy, jeśli chodzi o te zmiany?

Pierwszy obszar dotyczy ochrony zdrowia. Partie tworzące koalicję 15 października bardzo konkretnie deklarowały, jakie zmiany chcą wprowadzić, aby ochrona zdrowia pracowała lepiej. Tu chodzi np. o skrócenie kolejek do lekarzy. Druga kwestia to edukacja. Niedawno zakończył się rok szkolny. Słyszę od nauczycieli i rodziców, że nie wiedzą do końca, jak to ma teraz wszystko wyglądać.

W sensie zasad? Przedmiotów?

To są bardzo ciekawe rozmowy. One pokazują, że rodzice widzą w edukacji ważny proces warunkujący przyszłość ich dzieci. Chcą, aby to było poważnie traktowane. Na przykład MEN komunikuje kwestie lekcji religii – OK. Ale ludzie, z którymi rozmawiam, pytają na przykład o to, co z lekcjami języków obcych, co z matematyką. Kiedy będą zmiany, które pozwolą dzieciom uzyskać wysokie kompetencje w tych sprawach?

Czyli edukacja i ochrona zdrowia.

To jedne z najczęściej poruszanych spraw. Systematycznie biorę udział w spotkaniach. Byłem niedawno w jednej z gmin w moim okręgu wyborczym na pikniku wakacyjnym. Rodzicie, dzieci, społecznicy. Pojawił się temat ochrony zdrowia. Z jednej strony składka zdrowotna. Przedsiębiorcy podkreślali, że będą musieli zamykać swoje firmy m.in. ze względu na koszty składki zdrowotnej wprowadzonej przez PiS. Z drugiej pojawiła się kwestia braku dostępności różnego rodzaju usług medycznych. Okazuje się, że większość z nas korzysta z prywatnej opieki medycznej pomimo drastycznego wzrostu nakładów na zdrowie. To pokazuje, że jest duże pole do optymalizacji i lepszego zarządzania tym systemem. Trzeba go lepiej zorganizować, wyszukać rezerwy, przyspieszyć cyfryzację, być może wprowadzić mechanizmy utrudniające ściganie się na płace wewnątrz systemu. Do tego potrzebne są decyzje.

Lubię takie pytanie: hipotetyczny bilans końca roku 2024. Co dla pana byłoby najważniejsze? W tej chwili widzę: składka zdrowotna, handel w niedzielę, edukacja, ochrona zdrowia. Co jeszcze pana zdaniem musi się udać koalicji poza tym, że musi przetrwać?

Druga połowa roku będzie obfitowała w oczekiwanie zmiany. Bez wchodzenia w szczegóły uważam, że oceny będą pozytywne. Koalicja ma dziś mandat społeczny, aby zmieniać Polskę przez kolejne lata i musi z tego korzystać. Jeśli zobowiązaliśmy się do realizacji konkretnego programu, zapisaliśmy to w umowie koalicyjnej, to musimy to realizować. Inaczej sami podcinamy sobie skrzydła. Jako Polska 2050 jesteśmy aktywni nie tylko w tych obszarach, o których wspominałem. Na przykład media publiczne są w bardzo złej sytuacji, więc w tej sprawie podjęliśmy konkretne decyzje.

To znaczy?

Najważniejszy jest dziś problem finansowania blokowanego przez KRRiT. Działa nasz zespół parlamentarny, który wykonuje fantastyczną pracę w zakresie agregowania danych i wskazywania szkodliwych działań przewodniczącego Świrskiego. Złożyliśmy też w tej sprawie projekt uchwały zlecającej NIK kompleksową kontrolę w KRRiT. To narzędzie, które w historii Sejmu stosowano do tej pory tylko raz, ponieważ konstytucyjna niezależność tego organu jest gwarantowana także ograniczoną możliwością prowadzenia bieżących kontroli. Jestem przekonany, że przewodniczący KRRiT Maciej Świrski już dziś zastanawia się nad konsekwencjami, bo kontrola pokaże wszystkie przypadki łamania prawa przez ten organ. Rozmawiamy też np. z Ministerstwem Infrastruktury o usprawnieniu transportów ponadgabarytowych. Poprzedni rząd pozostawił ten obszar w bardzo złym stanie. Tymczasem transformacja energetyczna wymaga transportu dużych elementów. Jeżeli system zezwoleń nie będzie działał sprawnie, to będą potężne opóźnienia. Kolejna rzecz to zmiany w zakresie ochrony najcenniejszych lasów. Już teraz Ministerstwo Klimatu i Środowiska realizuje program, w wyniku którego w obszarach aglomeracji, a później też wokół innych miejscowości, powstaną lasy o zwiększonym znaczeniu społecznym. To będą zielone płuca Polski. Chcemy, aby jesienią zmiana weszła w życie. To konkretne przykłady naszych działań.

Czytaj więcej

Mikołaj Dorożała: Lepsza ochrona lasów w Polsce wkrótce stanie się faktem

Jak odbiera pan protest mediów w sprawie nowelizacji prawa autorskiego i czy ta ustawa po poprawkach Senatu może ulec jeszcze zmianie?

Rząd podnosił, że projekt był konsultowany ze wszystkimi środowiskami i są to uzgodnione rozwiązania, które zapewniają pełne wdrożenie dyrektywy. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na fakt, iż dzięki poprawkom przyjętym przez Sejm, a zgłoszonym m.in. przez parlamentarny klub Polski 2050 domknęliśmy luki dotyczące autorów i ustawa stała się lepsza. Już po jej przyjęciu okazało się, że są poważne obawy dotyczące pozycji negocjacyjnej polskich mediów w rozmowach z tzw. big techami. Ja te obawy rozumiem, choć zaproponowane rozwiązanie, aby za decyzje w sprawie wynagrodzenia obarczyć odpowiedzialnością UOKIK, niesie ze sobą poważne problemy. Mam nadzieję, że rząd we współpracy z Senatem zaproponuje dobre rozwiązanie. Senatorowie Polski 2050 mają też konkretne pomysły na zaadresowanie tych obaw. Będziemy o tym rozmawiać z koalicjantami. Myślę, że warto mądrze wspierać polskie firmy w starciu z wielkimi światowymi korporacjami, choć jak pokazują inne przykłady, najlepiej jest to robić na poziomie Unii Europejskiej.

Co koalicja rządząca powinna zrobić po nieudanym głosowaniu w sprawie dekryminalizacji aborcji? Głosować ponownie czy nie? Jeśli tak, to kiedy?

Matematyka wskazuje, że w obecnej kadencji Sejmu nie ma większości do przyjęcia tego projektu. Wynik to 215 głosów za i 218 przeciw ustawie. W Sejmie nie było jednak aż 14 posłów PiS. Co wskazuje, jak mogłoby wyglądać głosowanie przy pełnej mobilizacji. Zwrócę uwagę na fakt, że w komisji nadzwyczajnej leży zamrożony projekt Polski 2050, który jest ustawą ratunkową. Przywraca on stan prawny sprzed wyroku TK i zawiera przepisy dotyczące zdrowia kobiet, których brak był jednym z powodów wielu tragedii w Polsce. Było wiele głosów z koalicji i opozycji, które pozytywnie wypowiadały się na temat tych rozwiązań. W tej sytuacji komisja powinna odmrozić ten projekt i skierować do drugiego czytania, tak aby można było nad nim głosować. Jeżeli naprawę zależy nam na tym, aby rozwiązać problem, to taki scenariusz jest racjonalny. Oczywiście każdy klub ma prawo składać własne projekty ustaw i ponawiać je w przypadku odrzucenia, ale wykonywanie cały czas tego samego i oczekiwanie innych rezultatów nie przybliża nas do wprowadzenia zmian. Poddanie pod głosowanie naszego projektu byłoby szansą na zbudowanie porozumienia i większości, która przyjmie przepisy poprawiające sytuację kobiet w stosunku do stanu obecnego. Na koniec przypomnę, że elektoraty bodajże wszystkich partii chciały referendum w sprawie dopuszczalności aborcji. Wielu polityków boi się oddać głos obywatelom i zawzięcie krytykuje ten pomysł. Głosowanie w sprawie dekryminalizacji wskazuje, że brak otwartości na szukanie trzeciego rozwiązania będzie pomagał utrzymać obecny, szkodliwy dla kobiet stan. To jest więc czas, aby przemyśleć obraną strategię i obrać kurs, który umożliwi realną zmianę.

Czytaj więcej

Zuzanna Dąbrowska: PSL-u miłe miejsce, po prawej od wejścia do Sejmu

Czy będzie pan przekonywał kolegów z PSL do zmiany zdania w tej sprawie?

W sprawie dekryminalizacji zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy przed głosowaniami. Teraz czas na zmianę strategii. Komisja nadzwyczajna powinna odmrozić projekt ratunkowy Polski 2050. Pytanie, czy zwycięży rozsądek, pragmatyzm i chęć zmiany złego prawa, czy czysta kalkulacja polityczna.

A po tych wszystkich kampaniach pytanie o Polskę 2050 i PSL. Trzecia Droga się rozejdzie czy utrzyma?

Analiza ostatnich wyników wyborczych już za nami. Podjęliśmy pewne decyzje, Polska 2050 przeszła głębokie zmiany, jeśli chodzi o strukturę partii i zarządzanie. To usprawniło nasze działania. W mojej ocenie Trzecia Droga musi zostać nie tylko dlatego, że okazała się spełnioną nadzieją na zmiany w Polsce. Gdyby nie ona, nie byłoby tych wszystkich pozytywnych zmian w Sejmie, dobrych zmian w samorządach, zmian w rządzie. Bez Trzeciej Drogi rządziłby dziś PiS z Konfederacją. Jednak musi ona zostać przede wszystkim dlatego, że przed nami ważne wybory prezydenckie. Warto, aby w maju 2025 roku Polska mogła wybrać prezydenta, który będzie łączył cały naród pod biało-czerwoną flagą. To w trudnych czasach jest na wagę wolności.

Polityka
Ukraina łączy Tuska i Macrona
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sejmowa partia zmieniła nazwę. „Czas na powrót do korzeni”
Polityka
Stanisław Tyszka: Obecny rząd to polityka pełnej kontynuacji i teatr wojny
Polityka
Polscy żołnierze na Ukrainie? Jednoznaczna deklaracja Radosława Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Nie będzie kredytu 0 proc. Chaos w polityce mieszkaniowej się pogłębia